Obserwatorzy

Rozdział 6: A while since every day and everything has felt this right

*perspektywa Louisa*

Wraz z Niallem, Zaynem i Liamem siedzieliśmy w moim salonie, dyskutując na temat zbliżającej się trasy koncertowej. Byliśmy naprawdę podekscytowani, ponieważ mieliśmy odwiedzić prawie każdy zakątek na świecie dając w większości państw na naszej drodze chociaż jeden koncert, czego nie robiliśmy jeszcze nigdy. Nagle nasze dyskusje na ten temat przerwał dzwonek do drzwi. Mimo tego, że nikt nie zapowiadał swojego przyjścia, postanowiłem iść i otworzyć tajemniczemu gościowi. Gdy to zrobiłem, przed moimi oczami stanęła Angela, a za nią w tyle ukrywał się Harry. 

- Cześć Louis! Szukałeś może jakiejś dwójki znajomych żeby spędzić z nimi czas? Wiem, że tak, więc właśnie jesteśmy! - zawołała entuzjastycznie dziewczyna.

Widziałem, że miała znakomity humor. Dokładnie tak samo jak Loczek, który od samego początku tego tygodnia, po raz pierwszy szczerze się uśmiechał. Znałem ten uśmiech, kiedyś gdzieś go już widziałem, dlatego wiedziałem że musiało stać się coś niesamowitego.

Było słoneczne i ciepłe majowe popołudnie, kiedy szliśmy całą piątką ulicami Paryża. Mieliśmy dziś kilka godzin czasu przed wieczornym wywiadem we francuskiej telewizji. Podczas spaceru spotykaliśmy dużo miłych i wyjątkowo urodziwych dziewczyn. Naprawdę mieliśmy dużo szczęścia zachodząc tak daleko i zdobywając tak wiele cudownych fanek, które były po prostu niezastąpione. Gdy rozmawialiśmy o programie w którym mieliśmy wystąpić, nagle przed oczami wyskoczyła nam dwójka dziewczyn głośno krzycząc.

- O mój Boże, o mój Boże! One Direction!

Momentalnie zaczęły piszczeć, a ja zechciałem znaleźć się w kompletnie innym miejscu niż to. Wiedziałem, że doprowadzaliśmy wiele dziewczyn do stanu kompletnego otumanienia szczęściem i bezgranicznej radości, ale mimo wszystko nienawidziłem, gdy ktokolwiek wrzeszczał mi prosto do ucha, doprowadzając mnie do nagłego bólu głowy. Zdecydowanie całą piątką woleliśmy chwilę spokojnej rozmowy, dzięki której nie czuliśmy się jak gwiazdy tylko normalni ludzie, bo przecież nimi byliśmy, a niestety większość dziewczyn szalejących na naszym punkcie nie dostrzegało tego i po prostu wariowało na nasz widok sprawiając, że czuliśmy się jak zwierzęta na wybiegu w zoo.

- Booooże, nie wierzę, no nie wierzę! - odezwała się jedna z nich, z jak się okazało chwilę potem, trzech dziewczyn.

Jedna z nich, ta która właśnie nie dowierzała temu, że nas spotkała, wyglądała na typową dziewczynę, dla której autorytetem mogła być tylko i wyłącznie lalka Barbie, która jak to reszta tego typu fanek, kochała nas tylko za to, że jesteśmy przystojni i kompletnie nic poza tym. Druga stała jakby pogrążona w transie, tylko wgapiając się w nas jak w dzieła sztuki z otwartą buzią nie mogąc nic powiedzieć ze zdumienia. A trzecia, ta najniższa, lecz mimo to najładniejsza i wyglądająca na najmądrzejszą z całej trójki, której na początku nie zauważyłem, stała za nimi milcząc i krępując się by powiedzieć cokolwiek. Zazwyczaj żadna z dziewczyn nie była wobec nas nieśmiała, w sumie praktycznie każda z naszych fanek nawet zabiegała o to, aby zostać przez nas zauważoną w tłumie. Blondynka najwidoczniej była inna i próbowała się ukryć za dwójką koleżanek przez co wynikło moje niedopatrzenie w ilości dziewczyn. 

- O mój Boże, o mój Boże, zabijcie mnie, bo śnię! - zaczęła teraz wrzeszczeć ta o średnim wzroście, która nagle wyrwała się ze swojego transu. - Ludzie, nie żyję, umarłam! Matko, nie wierzycie jak się cieszę! Jestem chyba największą Directioner na świecie i was kooochaaa.. 

Wypowiedź dziewczyny była naprawdę głośna, a także całkowicie brakowało w niej jakiegokolwiek ładu i składu. I trwałaby tak dalej gdyby nie Niall, który nas uratował, przerywając jej w połowie długaśnego wyznawania nam swoich uczuć w sposób tak wylewny, że aż męczący.

- Haha, dziękujemy. My też was kochamy. - odezwał się blondyn, przytulając ową dziewczynę, dzięki czemu o mało co nie zemdlała z wrażenia.

Spojrzałem na Harry'ego. Wyglądał tak, jakby aktualnie przebywał w całkiem innym świecie. Wpatrywał się w najniższą z dziewczyn, po której wyraźnie było widać, że unikała jak tylko mogła kontaktu wzrokowego z nim. Na dodatek na ustach osiemnastolatka gościł wyjątkowy uśmiech, który widziałem po raz pierwszy w swoim życiu i naprawdę nie byłem w stanie go opisać. W tej chwili właśnie mnie oświeciło i zrozumiałem, że ta dwójka musi się znać. I to dobrze, może nawet za dobrze, a Loczek musiał być po prostu wyjątkowo podekscytowany ich spotkaniem, a ta dziewczyna się po prostu krępowała czymś, co na sto procent związane było z ich znajomością. Mimo wszystko denerwowało mnie to, że nie wiedziałem konkretnie o co w tym wszystkim chodzi i to, że Hazza mi tego nie powiedział. Postanowiłem podejść do dziewczyny i dowiedzieć się samemu co się dzieje, ale  rozmowę na początek chciałem zacząć jakoś normalnie, tak jakbym niczego się nie domyślał.

- Cześć. Ty nie jesteś Directioner jak twoje koleżanki? - zapytałem uśmiechając się promiennie.

- Jestem. Tylko, że nie wiem nawet co powiedzieć, aby nie wyjść na wariatkę. - odpowiedziała dziewczyna odwzajemniając uśmiech. - Ale skoro tak chcesz to może na początek powiem, że.. hm.. mam na imię Angelika, ale mów Angela, okej? Nie lubię swojego pełnego imienia, brzmi strasznie sztywno. - kontynuowała, a ja w odpowiedzi kiwnąłem głową.

- Piękne imię, wcale nie sztywne. Zawsze mi się podobało. - skomplementowałem, a blondynka uśmiechnęła się jeszcze bardziej powodując, że jej błękitne oczy zaczęły pięknie się błyszczeć. 

- Dziękuję. Przez ten komplement jeszcze bardziej Was pokochałam. - zachichotała. - Oczywiście, wiecie no, taką miłością, fan do idola, która w sumie strasznie mi przypomina mi miłość rodzicielską, taką no.. córki do ojca! Chyba wiecie o co mi chodzi. - kontynuowała Angela wciąż się śmiejąc, gdy nagle obok nas pojawił się Harry, który objął dziewczynę w pasie. 

Blondynka spojrzała się na niego karcącym wzrokiem i wydawało mi się, że go uszczypnęła ręką, którą trzymała za sobą, ponieważ już chwilę potem, Loczek gwałtownie przeniósł swoją rękę na plecy dziewczyny, starając się zachowywać tak jak zawsze i uśmiechając się przy tym wyjątkowo głupio. 

- Ojj, wolę gdy fanki mówią nam, że jesteśmy ich przyjaciółmi. Przez ciebie czuję się teraz staro! - zawołał chłopak udając oburzonego, lecz po chwili już się śmiejąc.

Ja również się roześmiałam. Choć doskonale wiedziałem, że to musi być coś więcej niż przyjaźń,  wolałem się nie odzywać, ponieważ w jakimś stopniu wciąż nie miałem pewności, że się nie mylę i nie chciałem wyjść na głupka. Wiedziałem, że gdyby moje domysły nie okazały się prawdziwe, każdy z chłopaków wypominałby mi to do końca moich dni. Jednak mimo to Niall, który zapewne Angelę również widział po raz pierwszy w życiu, zrobił to za mnie nie przejmując się tymi wszystkimi powodami, które akurat mnie zatrzymały.

- Haha, przyjaciele! Bo uwierzę! - śmiał się Irlandczyk - Nie nabierzecie mnie na to. Wyglądacie jak para zakochanych w sobie gołąbeczków!

- Co? Nie, nie! - zaprzeczyła gwałtownie nastolatka wyrywając się z objęć Hazzy. - Przecież my nawet się nie znamy, poza tym, poza tym..

- Nie musisz się tłumaczyć. - odezwał się Liam przerywając sfrustrowaną wypowiedź dziewczyny, która strasznie się skrępowała i zawstydzona słowami Nialla, zaczęła się jąkać. - My sobie tylko tak żartujemy. Doskonale wiemy, że między tobą i Harrym nic nie jest. Mimo wszystko, naprawdę byście do siebie pasowali. - dokończył  chichocząc. 

Dziewczyna spojrzała na Loczka, a już chwilę potem obdarzyła wszystkich wokół szerokim uśmiechem pokazując szereg białych zębów, czym potwierdziła moje domyślenia wobec więzi między nimi, bo przecież nikt niewinny by się tak nie szczerzył. Uczucie między nimi jeszcze wtedy było czymś całkiem podobnym do miłości, a ja już w tamtej chwili byłem stuprocentowo pewny, że w ciągu najbliższych tygodni rozwinie się ono do czegoś dużo, dużo większego i nie tak łatwo będzie potem rozdzielić tą dwójkę.

Wracając jednak z krainy cudownych wspomnień do rzeczywistości, naprawdę dziwił mnie fakt, że Harry'emu tak nagle poprawił się humor. Próbowałem sobie wmówić, że jego zachowanie wynikało tylko i wyłącznie z tęsknoty za Angelą, ale nie trafiało to do mnie całkowicie. Mimo to, nie odzywałem się nic na ten  temat, ponieważ podczas ostatniej rozmowy z Harrym, wybuchnęła kłótnia po której on wyszedł z mojego domu głośno trzaskając drzwiami za sobą, a ja naprawdę nie chciałem powtórki z rozrywki.

- No więc.. wejdźcie! Są jeszcze u mnie Zayn, Niall i Liam. Na pewno ucieszą się, że was widzą. - powiedziałem z uśmiechem, odsuwając się z wejścia i wpuszczając parę zakochanych do środka.

Po rozebraniu się z ubrań wierzchnich, Harry i Angela weszli do salonu, gdzie pozostała trójka naszych przyjaciół powitała ich szerokimi uśmiechami.

- O, kogo my tu mamy? Cześć Angela! - zawołał entuzjastycznie Zayn. - Harry chodził cały tydzień taki przygnębiony, więc wszyscy myśleliśmy, że zerwaliście i już nigdy cię nie zobaczymy! Serio tęskniliśmy. - kontynuował dwudziestolatek, a przed wypowiedzeniem ostatnich dwóch słów, wstał z sofy i podszedł do dziewczyny, następnie ją przytulając. Gdy ta uwolniła się z jego objęć, spojrzała na swojego chłopaka i zapytała z lekkim wyrzutem:

- No wiesz co Harry, czemu nic nie mówiłeś? Co się stało?

Loczek przyjął dość zakłopotany wyraz twarzy, a blondynka wyglądała na wyjątkowo zatroskaną newsami, które usłyszała od Zayna.

- Em.. No bo nie było co mówić, bo ten no.. No po prostu tęskniłem! - powiedział Harry pokazując pod sam koniec wypowiedzi swoje wszystkie zęby w szerokim uśmiechu. 

Kłamał. Znałem go na tyle długo, że po prostu to wiedziałem. Jednak mimo wszystko było to kolejną rzeczą, którą przemilczałem, a blondynka na szczęście nie zauważyła, że to co mówi Hazza idealnie mija się z prawdą, dzięki czemu oszczędziło to nam masy pytań z jej strony, bo naprawdę była zdolna do zadania ich w naprawdę dużej ilości przez to, że należała do naprawdę bardzo dociekliwych osób. No a w tych warunkach, po ostatniej awanturze z Harrym, naprawdę mogłoby to wywołać kolejną kłótnię z nim. A tego nie chciał na pewno nikt z nas.

__________________________________________

No i macie kolejny rozdział. Jest taki trochę średni, bo nic zbytnio się nie zadziało. Następny będzie fajny, stworzony specjalnie na walentynki, w które to właśnie zostanie dodany, jednak nie będzie taki długi jak ten (dla porównania, ten ma 10132 znaków, a siódemka tylko 7898, ale myślę, że tyle Wam wystarczy na taki rozdział). Chciałabym Wam podziękować też za te dziewięć komentarzy, których nawet się nie spodziewałam (haha, myślałam, że znowu zatrzyma się po pięciu/sześciu). Dziękuję i mam nadzieję, że znowu mnie nie zawiedziecie. ^^

8 komentarzy:

  1. Mi sie bardzo podoba ten rozdział. Fajnie opisałaś to wszystko z perspektywy Lou. Czekam na następny, walentynkowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział jest świetny :)
    Z resztą jak cały blog :D
    O gółem jest taki inny ale ta " inność " jest taka fajna, na serio mi się podoba :D
    Z niecierpliwością czekam na walentynki ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny. Jak wszystko.
    Rozdzial inny niz pozostale . Ale jest w tym cos takiego , takiego ..... moze pociagajacego ? Chociaz nie. Chyba bardziej bedzie pasowalo okreslenie 'magicznego' . Tak . Ta innosc tego rozdzialu jest magiczna.
    Czyli jednak walentynek , po powrocie ze szkoly , nie spedze tylko z tt.
    Czekam juz na czwartek :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie :D Jak zwykle :) Czekam na next'a, bo jak zwykle zakończyłaś w bardzo interesującym momencie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękinie, świetny nie mogę doczekać się następnego

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietny rozdzial, czytam każdy :-). Nie moge sie doczekac walentynkowego <3

    OdpowiedzUsuń
  7. SUPER ROZDZIAŁ!!! <3
    Zostałaś nominowana do: the versatile blogger
    Tu więcej informacji: http://your-life-your-choice.blogspot.com/2013/02/the-versatile-blogger.html

    OdpowiedzUsuń