Obserwatorzy

Rozdział 5: If hearts are never broken, there's no joy in mending

*piątek, perspektywa Angeli*

Aktualnie siedziałam w samolocie lecącym do Londynu, obmyślając szczegóły mojego planu, który to wymyśliłam właśnie wczoraj w drodze na biologię i potem dopracowywałam przez całą resztę dnia. Dzięki Bogu, że w samolotach istniał internet bezprzewodowy. W innym wypadku mój plan, który przygotowywałam poszedłby na marne, a ja w końcu nie zrobiłabym nic i wszystko wciąż byłoby tak beznadziejne jak dotychczas, a przecież tego nie chciałam. Potrzebowałam zmiany i nie tylko ja. Po połączeniu się z siecią, weszłam na twittera i szybko napisałam wiadomość do mojego chłopaka.

@Harry_Styles przyjedź po mnie na lotnisko, będę za pół godziny. xx

Miałam w planach zrobić coś, czego chłopak nigdy w życiu w żaden najmniejszy sposób by się nie spodziewał. Coś czego chciałabym, aby nigdy nie zapomniał. Coś co kompletnie zmieniłoby naszą przyszłość. Coś czego możemy jednak kiedyś żałować. Mimo wszystko nie przejmowałam się tym, że istniała  ta ostatnia opcja. W tej chwili nie interesowała mnie ona całkowicie, ponieważ nie byłam w stanie zrezygnować z tego co zamierzałam. Byłam zbyt zdeterminowana do tego, aby to zrobić. I nikt nie był w stanie mnie przed tym zatrzymać.

*perspektywa Harry'ego*

Od wczorajszej nocy jakoś nie kontaktowałem z rzeczywistością. Każdy coś do mnie mówił, a ja zachowywałem się jak słup, milcząc i w sumie nawet nie wiedząc o co im chodzi. Wydaje mi się, że wraz z tym przeziębieniem, jakie nabyłem po wizycie w parku, mój cały mózg z rozumem i inteligencją w nim zawartą się rozpadł, rozpłynął czy chociażby uciekł. W sumie to nie cały, bo wciąż pozostawała w nim ta cząstka odpowiadająca za uczucia do Angeli. To wszystko było jakieś chore. Nie chciało mi się z nikim rozmawiać, nie chciało mi się spać, nie chciało mi się pić ani jeść. Non stop jedyne co robiłem, to myślałem o Angeli, co wciąż mnie bolało. Co prawda nie powinno już tak być, jednak wciąż było, a ja sam nadal nie wiedziałem dlaczego. Przecież już uporządkowałem sobie w myślach całą sprawę związaną z niedzielnymi wydarzeniami, więc to nawet nie powinno już boleć. Niestety jednak wciąż mocno kuło mnie gdzieś w środku, że mój związek z Angelą wyglądał tak, a nie inaczejm sprawiając mi tym ból. Jednak nie dotarł  on na szczęście jeszcze do tego poziomu, w którym ogłupiłby mnie na tyle, aby się okaleczać.

W sumie gdybym to zrobił przez takie coś, byłbym kompletnym idiotą, bo to nie był nawet powód. To było coś co sobie ubzdurałem, a że mi się nudziło to sobie rozmyślałem zadręczając się przy tym takimi błahostkami. Naprawdę dni wolne mi nie służyły, miałem zbyt dużo czasu, a zbyt mało rzeczy do roboty. W sumie i tak nigdy nawet nie zamierzałem okaleczać się z żadnego powodu, więc nie miałem zbytnio nad czym się zastanawiać. Od zawsze ta czynność budziła w moich oczach niezbyt pozytywne odczucia. Nie rozumiałem w jaki sposób mogło to dawać ulgę człowiekowi od problemów. Co najgorsze coraz więcej ludzi wolało w taki sposób sobie ulżyć zamiast opowiedzieć o tym komuś bliskiemu. Tak naprawdę, jedyne co to mogło dać, to cierpienie osób wokół, które widząc te wszystkie rany, po prostu same wpadały w rozpacz obwiniając siebie za to co osoba tnąca się, ze sobą wyprawiała. Możliwe, że po prostu za mało przeżyłem, aby to pojąć, lecz mimo to, ciąć się nigdy nie zamierzałem. Poza tym z chłopakami, nie tylko jako zespół, ale i jako pojedyncze jednostki staraliśmy się zwalczać okaleczanie się wśród naszych fanów i nie tylko. Za każdym razem gdy widzieliśmy na ich rękach te wszystkie rany, bolało nas w środku, że takie cudowne osoby musiały cierpieć. Przez to zawsze też staraliśmy się okazać wsparcie każdej takiej osobie, gdy ją spotykaliśmy. Niestety nie każdy to wsparcie od nas chciał, ponieważ niektórzy po prostu nas od siebie odpychali i uciekali. Naprawdę w takich chwilach nas to bolało, bo każdy z naszych fanów był zawsze dla nas niemal jak rodzina, przez co bardzo często cierpieliśmy przez ich egoistyczne zachowanie. 

Gdy siedziałem tak rozmyślając o wszystkim i niczym, nagle ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju. Jęknąłem, bo mówiłem w tym tygodniu już naprawdę wiele razy chłopakom, że nie chciałem mieć żadnego towarzystwa i prosiłem, aby zostawili mnie tak po prostu samego ze sobą w samotności. Na moje nieszczęście nikt mnie nie posłuchał i któryś z chłopaków zrobił mi właśnie odwiedziny. Nie musiałem nawet otwierać mu drzwi wejściowych, ponieważ każdy z nich miał komplet kluczy, który sprezentowałem im już jakiś czas temu. W tej chwili naprawdę tego żałowałem, bo przez własną głupotę byłem zmuszony do czyjegoś towarzystwa, którego tak bardzo nie chciałem.

- Wejść. - powiedziałem grobowym tonem.

Po chwili drzwi do pokoju, w którym przebywałem otworzyły się, a przed moimi oczami stanął Louis. Wkurzyłem się, bo naprawdę jeszcze jego obecności mi tutaj brakowało.

- Co chcesz? - warknąłem.

- Haha, ja nic! Twoja dziewczyna coś chce! - zawołał z entuzjazmem Tomlinson, a ja spojrzałem się na niego jak na idiotę. - Nie krzyw się już tak Styles, bo zbrzydniesz i cię dziewczyna rzuci!

- Dzięki. - odpowiedziałem tonem, który idealnie kontrastował do tego którym mówił Louis, bo mój był kompletnie wypruty z emocji i brzmiał jakbym mówił zza grobu. - Sądzę, że powinieneś już sobie pójść.

- Nigdzie stąd się nie ruszę dziubasku! - ciągle chichotał chłopak co mnie już zaczęło powoli denerwować. - Mam za zadanie doprowadzić cię do normalnego stanu, wyglądasz jakbyś od dziesięciu lat nie ruszał się z tego wyra! 

- Niby po co? - jęknąłem i z pozycji siedzącej na łóżku, padłem na nie całą długością.

- Bo za pół godziny masz odebrać Angelę z lotniska? - zapytał Louis wytrzeszczając przy tym tak głupio oczy, jakby to co mówił, było dla mnie zupełnie oczywiste.

- Jezus Maria! - krzyknąłem zrywając się z łóżka i nie wierząc w to co słyszę. - Czemu nie powiedziałeś mi o tym wcześniej?

- Bo dopiero teraz na twitterze zauważyłem wiadomość twojej dziewczyny do ciebe? No dalej, dalej, wstawaj. Lepiej będzie jak się pośpieszysz, bo chyba nie chcesz żeby dziewczyna na ciebie czekała i w między czasie znalazła sobie jakiegoś przystojniaka do pogadania na przykład o.. pogodzie! Prawda? - znowu zachichotał Louis, a ja w ekspresowym tempie zacząłem szykować się do wyjścia.

*perspektywa Angeli*

Po zabraniu swoich bagaży z hali przylotów wyszłam na terminal. Rozejrzałam się dookoła. Szybko wzrokiem odnalazłam Harry'ego, który stał kilka metrów ode mnie, wpatrując się w swój telefon i chyba pisząc do kogoś sms'a. Natychmiastowo do niego podeszłam, a on powitał mnie lekkim i dość skrępowanym uśmiechem. To była dość nowa sytuacja dla nas, pierwszy raz pojawiliśmy się razem w miejscu publicznym nie licząc przygody z restauracji, podczas której nikt nawet nie zauważył, że jestem z Harrym i Louisem. Zapewne nie byliśmy zauważeni dziś jako para zakochanych w sobie osób tylko para znajomych lub przyjaciół, ale brnęłam do tego, aby w ciągu kilku następnych dni się to zmieniło.

Rozejrzałam się znowu, nikt nie zwracał na nas uwagi, więc to że jutro znajdę się na pierwszych stronach gazet jako kolejna przyjaciółka Harry'ego Stylesa na jedną noc, których było z każdym dniem coraz więcej przez media biorące każdą dziewczynę, z którą rozmawiał Loczek za jego kolejną partnerkę. Ostatnio gdzieś nawet czytałam, że w ciągu całego zeszłego roku przespał się z 410 kobietami. No a że byliśmy ze sobą od maja, te wszystkie panienki musiałby zaliczyć do tego czasu. 410 kobiet w 5 miesięcy? Nawet Harry nie był do tego zdolny. Jednak wracając myślami do tego co się teraz działo, stałam gdzieś od 5 minut wpatrzona w te piękne, zielone oczy, które kochałam ponad życie, a dziś, biło z nich naprawdę wiele zróżnicowanych uczuć - od samego szczęścia, na mój widok, aż po lęk, przed moim kolejnym ruchem. Podniosłam rękę i zaczęłam gładzić nią po policzkach Harry'ego. Jego skóra w dotyku była naprawdę przyjemna, a w jego oczach oprócz tamtych emocji, zauważyłam również lekkie zdezorientowanie, które mimo to starał się ukryć pod wymuszonym i nieśmiałym uśmiechem, którym pokazywał mi to, że najchętniej chciałby stąd uciec, ponieważ od pewnego czasu, większość ludzi która przebywała na lotnisku, skupiła swój wzrok na naszej dwójce. Odwzajemniłam uśmiech, tylko że mój nie był wymuszony czy nieśmiały jak jego, ale entuzjastyczny i naprawdę szczery. 

- Dziękuję. - szepnęłam uśmiechając się jeszcze promienniej.

Stanęłam na palcach, bo Harry wobec mnie i mojego krasnoludkowego wzrostu był znacznie wyższy, a następnie pocałowałam go w policzek, co go już całkowicie wytrąciło z równowagi. Jednak był to dopiero początek tego przedstawienia, które planowałam podczas mojej dzisiejszej wizyty na lotnisku.

*perspektywa Harry'ego*

Boże, co ona kombinowała? O mało co nie zemdlałem z wrażenia. Publiczne pocałunki, zwłaszcza te od Angeli, choćby nawet w ten głupi policzek, tworzyły we mnie uczucie, które na pewno zwaliłoby mnie z nóg, gdyby nie te setki osób obserwujące to co robimy dziwiąc się, że jakaś nastolatka zachowuje się tak, jakby była moją dziewczyną, co tak trochę wprawiło mnie w zakłopotanie. Nie byłem przygotowany na taką sytuację, bo nie myślałem, że Angela byłaby zdolna zrobić coś takiego na oczach tylu ludzi. Byłem zszokowany tym co się stało, jednak nie mogłem pozwolić na dalszy rozwój sytuacji, bo naprawdę nie miałem pojęcia na co stać było jeszcze tą uroczą blondynkę.

- Dobra, chodź. Wszyscy na ciebie czekają w domu. - powiedziałem po czym złapałem ją za rękę i szarpnąłem za sobą.

Prawie że biegiem zaczęliśmy zmierzać w stronę wyjścia z budynku. Dziewczyna, która miała "nieco" krótsze nogi ode mnie, nie mogła nade mną nadążyć goniąc mnie w półbiegu, co wyglądało dość śmiesznie z perspektywy tych wszystkich ludzi. Jednak zatrzymałem się dopiero przy samochodzie, gdzie miałem pewność, że nikt nas nie widzi. Szybko wrzuciłem walizkę dziewczyny do bagażnika i wsiedliśmy do pojazdu.

- Mogę wiedzieć co Ty odwalasz? - zapytałem z lekkim oburzeniem w głosie.

- Nawet nie mogę przywitać się z przyjacielem? - zapytała ironicznie dziewczyna szczególnie naciskając na to ostatnie słowo.

Zrobiła to specjalnie, doskonale wiedziała, że tego nie lubię. Zawsze przypominało mi to, że nasz związek nie będzie trwał wiecznie, a Angela kiedyś z miłości tak po prostu przerzuci się na przyjaźń mówiąc tylko zwykłe "Wiesz, przepraszam, ale zostańmy może jednak tylko przyjaciółmi.", czego po prostu nie chciałem nigdy usłyszeć. Bałem się tego w jakiś sposób. Naprawdę wolałem żyć w głupim przekonaniu, że kiedyś weźmiemy ślub, zamieszkamy w jakimś ładnym i dużym domu, będziemy mieć cudowne dzieci, kupimy sobie kilka kotów, nasz związek będzie trwał wiecznie, a my będziemy żyć długo i szczęśliwie jak w jakiejś bajce. Niestety życie takie nie było. Na pewno nie planowało dla nas takiej pięknej przyszłości, bo było wredne, podłe i wyjątkowo ironiczne, a spodziewać się po nim można było dosłownie wszystkiego.


__________________________________________


No i macie piątkę, którą poprawiałam chyba już miliony razy i ostatecznie czytacie ją w formie 10918 znaków, które jak na razie są moim życiowym rekordem. Następne rozdziały też będą podobnych rozmiarów, ponieważ z każdym rozdziałem akcja będzie się rozwijać. Na najbliższe rozdziały planuję to co tak bardzo lubicie, czyli piękny i szczęśliwy związek Angeli i Harry'ego, o którym wciąż piszecie w komentarzach, więc spełniam marzenia. Od ósemki, no cóż, trochę zacznie się psuć, ale uważam, że będzie to jeden z moich najlepszych rozdziałów. Kolejny rozdział dodam w niedzielę.

10 komentarzy:

  1. Hahaha, świetne, nie mogę się doczekać następnego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham Twoje opowiadanie! Kiedy dodasz następne opowiadanie? Nie mogę się doczekać! :) To takie dafdsagfhasgdf . *__*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne opowiadania. Kocham je. Liczę na dużo dużo więcej rozdziałów :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie jak zawsze świetny rozdział :D Czekam na kolejny <3
    http://trulymadlydeeplyinlovewith1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Awwwww :D
    Ten blog jest cudowny :)
    Masz dziewczyno talent !
    Już sie nie mogę doczekać następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominowałam ten blog do The Versatile Blogger. Więcej informacji na mojej stronie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepraszam, że nie skomentowałam dwóch poprzednich rozdziałów, ale dopiero teraz je przeczytałam. Wszystkie mi się podobają. Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej. Czy się ujawnią? Czy może Harry zakończy związek? Nie mam pojęcia co wymyślisz. Czekam na następny rozdział i pozdrawiam :*
    people-really-change.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń