Obserwatorzy

Rozdział 21: I'd love to leave you alone, but I can't let you go

*perspektywa Angeli*

Odwiedzenie Nowego Jorku było jednym z moich największych marzeń, zaraz po tym, aby odwiedzić Paryż i zacząć umawiać się ze swoim idolem. Tamte życzenia się spełniły. Zupełnie jak to. Od dwóch dni przebywałam w "mieście które nigdy nie śpi" i bawiłam się wręcz doskonale. Przyleciałam tu z Amandą, która zatroskana o mnie i moje beznadziejne samopoczucie związane moim ostatnim spotkaniem z Harrym, postanowiła zabrać mnie na małą wycieczkę. Aktualnie siedziałyśmy w Central Parku i rozmawiałyśmy o planach na następne dni. 

- Koniecznie musimy iść jutro na zakupy! - zawołała moja przyjaciółka, a ja przygryzłam dolną wargę nie będąc pewna tego czy będzie to dobry pomysł.

Może to dziwne, ale nawet mimo tego, że jestem dziewczyną, nie lubiłam kupować ubrań. Zakupy były dla mnie wyjątkowo nudnym zajęciem. Zwłaszcza te, gdy nie miałam konkretnej potrzeby kupowania czegokolwiek. Jednak nawet mimo mojej ogromnej niechęci wobec tej czynności, nie mogłam teraz odmówić, ponieważ gdyby nie Amanda, nie siedziałybyśmy w Nowym Jorku, lecz w naszym rodzinnym mieście, bo na przerwę świąteczną, moi rodzice postanowili na te kilkanaście dni wrócić do Polski.

- W sumie to dobrze, przydałoby mi się coś nowego, chętnie z tobą pójdę. - skłamałam, a rozradowana blondynka rzuciła się na mnie, przytulając mnie.

- Boże, kocham cię Angela! Jesteś zajebista! Zaraz obgadamy sprawę tego co kupimy, tylko skoczę kupić sobie coś do picia, dobra? – zapytała Am, a ja kiwnęłam głową na „tak”, po czym dziewczyna szybko pobiegła do jakiejś kawiarni, która stała jakieś trzysta metrów od nas.

Czekając na przyjaciółkę, z nudów wyjęłam telefon z kieszeni, a po odblokowaniu go, na wyświetlaczu pojawiła się tapeta, na której wciąż widniało moje zdjęcie z Harrym, powstałe w jednym z pierwszych dni stycznia. Loczek miał dokładnie taką samą tapetę w swoim iPhonie. A przynajmniej tak mi się wydawało, bo taką miał przed.. Uch, przed naszym zerwaniem. Mimo tego, że minął od niego już ponad miesiąc, wciąż nie wierzyłam, że to się mogło stać. Strasznie tęskniłam za Harrym, a on od czasu ostatniej rozmowy po prostu poddał się w staraniu się o to abym zmieniła zdanie i nie odzywał się do mnie. W sumie nie powinnam się temu dziwić, bo to w końcu ja zakazałam mu tego robić. Byłam naprawdę głupia. Chciało mi się płakać, a przecież nie mogłam, ponieważ obiecałam to Amandzie, która specjalnie zabrała mnie do Nowego Jorku, abym zapomniała o Hazzie. Całkowicie odcięła mnie też od świata zabierając mi laptopa i telefon. Chociaż to drugie urządzenie oddawała mi tylko wtedy, gdy byłyśmy razem, aby mieć pewność, że nie kontaktuję się z Harrym i nie przeglądam internetu, w poszukiwaniu nowych informacji o jego osobie, więc praktycznie nie wiedziałam co się teraz działo na świecie. Zablokowałam ekran komórki i wrzuciłam go z powrotem do torebki, aby dalej nie niszczyć sobie nastroju.

Jednak kiedy to zrobiłam, niespodziewanie dostałam sms’a. Byłam w stanie tej osobie złożyć dozgonne gratulacje za jej wyczucie czasu. Gdy miałam już sięgnąć po telefon, zaczęłam słyszeć co chwilę odgłos przychodzącej nowej wiadomości, a już po kilkunastu sekundach urządzenie wpadło w szał przez ciągle otrzymywane smsy. Kiedy wreszcie się uspokoił, pod odblokowaniu go, ujrzałam komunikat:

„Masz 100 nowych wiadomości od: Harry”

Tak, zmieniłam jego uroczą nazwę w telefonie z uroczego „Hazza xx” na zwykłe „Harry”. Nie był już dla mnie kimś wyjątkowym w moim życiu, a przynajmniej nie chciałam aby był. Chociaż nawet mimo tego wciąż nie odważyłam się, aby usunąć jego numer telefonu z listy moich kontaktów. Otworzyłam kilka pierwszych wiadomości, lecz niepotrzebnie, bo tak naprawdę wystarczyło odczytać mi tylko jednego, ponieważ każdy z nich posiadał dosłownie taką samą treść.

Od: Harry
Treść: Kocham cię. <3

Czy on do reszty zwariował? Sto sms’ów? Jeśli teraz ktoś powiedziałby mi, że ten chłopak jest mądry, wyśmiałabym go. Przecież trzeba być idiotą, aby robić coś takiego. Chociaż w sumie, to było całkiem miłe. Boże, to nie było całkiem miłe, to było.. Uch, w tej chwili mój zasób słownictwa był kompletnie do bani, a to całe wydarzenie, wow, nie myślałam, że Hazza kiedykolwiek byłby zdolny do zrobienia czegoś takiego i jestem naprawdę zaskoczona. Chociaż nawet mimo tego, nie sądzę aby mogło to zmienić moje zdanie. Miałam już odpisać na wiadomość, gdy.. sparaliżowało mnie. Poczułam czyjeś ciepło na swojej szyi. Było to ciepło, które tak dobrze znałam, a osoba od której ono biło.. Uch, jedynym co moje myśli powtarzały w tej chwili było tylko to jedno imię. Harry.

- Can we take the same road, two days in the same clothes? And I know what you’ll say if I make all this pain go. Can we stop this for a minute..? – śpiewał Loczek do mojego ucha, a gdy umilknął, odwróciłam się w jego stronę.

- You know i can tell that your heart isn’t it or with it.. – dokończyłam zwrotkę piosenki, którą bardziej powiedziałam niż zaśpiewałam, patrząc się chłopakowi prosto w oczy.

W ich zieleni nie mogłam tak jak zawsze ujrzeć tego szczęścia, które sprawiało, że moje życie było piękniejszym. Były one znużone i nieszczęśliwe. Znowu zachciało mi się płakać. Tym razem jednak dlatego, że doszło do mnie dokładnie w tej chwili to, jaką egoistką byłam w stosunku do dziewiętnastolatka, którego mimo wszystko wciąż kochałam.

- Harry.. Ja.. Ja chciałabym cię przeprosić. Jestem, to znaczy.. byłam złą dziewczyną, wiem o tym, ale ja naprawdę cię wciąż kocham i myślę, że.. – mówiłam patrząc się chłopakowi prosto w oczy, lecz przy ostatnich słowach spuściłam wzrok bojąc się powiedzieć to co miałam zamiar. W tej chwili zauważyłam na jego nadgarstkach niewielkie ranki, które zaczęłam kojarzyć skąd mogły pochodzić, lecz nie chciałam zmieniać tematu ani doprowadzać Loczka do tego, aby zaczął mi się tłumaczyć. Nie musiał. To wszystko było usprawiedliwione moją głupotą i tym, że on po prostu kochał mnie zbyt bardzo. Wzięłam głęboki oddech i po wypuszczeniu go, kontynuowałam swoją wypowiedź. - Powinniśmy zacząć to wszystko jeszcze raz, od nowa. Dasz mi jeszcze jedną szansę? – zapytałam patrząc się na szatyna błagalnym wzrokiem.

- To ja powinienem cię przeprosić. To wszystko nie potoczyłoby się tak gdybym postawił się mankamentowi już podczas tego głupiego wywiadu.. – odezwał się Hazza, a gdy ja już miałam zaprzeczyć temu, bo w końcu jego praca również była ważna w jego życiu, a ja po prostu mogłam to zaakceptować i zareagować inaczej, on tylko zasłonił moje usta ręką. – Nie mów nic, dobrze? Nieważne jest to co się działo podczas tego idiotycznego miesiąca podczas naszego rozstania. Co do nowego początku.. Nie będę ci w stanie odmówić, jeśli tylko obiecasz mi, że już nigdy mnie nie opuścisz.

- Nie mam nic przeciwko temu, aby spędzić resztę wieczności z tobą. – odpowiedziałam, a następnie namiętnie pocałowałam na potwierdzenie moich słów. Czyżby to był naprawdę początek naszej nigdy niekończącej się bajki? 

_______________________________________

Przepisywałam na szybko, bo mama od pół godziny zrzędzi mi o tym abym poszła uczyć się geografii. Więc na szybko piszę też plany na moją przyszłość po dodaniu epilogu. Piszę z Anitą (wspominałam o niej kilka wpisów temu) fanfiction o Larrym Stylinsonie (wiem, że nie każdy czytelnik mojego bloga jest Larry shipper, ale uhh, obiecuję że po zakończeniu tamtego opowiadania, wezmę się za pisanie kolejnego, lecz tym razem już z pairingiem hetero), które będzie dodawane tutaj, jak i na tumblr. Pomysł mi się podoba, mam nadzieję że Wy też go polubicie. Akurat z jego dodawaniem nie będzie problemów, bo piszę go na komputerze. Dobra, to już tyle, do napisania. xx

4 komentarze:

  1. Mimo iż tego nie czytam, ale zamierzam :) <3 To czuję się taka fejmys widząc moje imię :D Ale obiecałam, że przeczytam, nie? To przeczytam :D Przemogę się chodź nie lubię opowiadań "hetero", bo moje shipperowskie serce oddane jest Larry'emu to przeczytam, co nie? :D A i pewnie wiesz, że to ja? Nie :D Kocham Cię, wiesz też nie? :D //zgadnij :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Oo :) Zakończenie dosłownie jak z bajki. Super rozdział. Czekam na epilog, a następnie na kolejne opowiadanie.
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń