Obserwatorzy

Rozdział 11: It's people like you, who suck the life right outta my heart

*czwartek, perspektywa Angeli*

Miałam ochotę przekląć londyńską pogodę. Już kolejny dzień z kolei jest ona zdecydowanym przeciwieństwem tego, jak chciałam żeby wyglądała. Jedyne na co miałam ochotę był deszcz, a za oknem na przekór mojemu nastrojowi świeciło słońce przez które nie mogłam spać. Co prawda powinnam już wstawać do szkoły, ale namówiłam ciotkę do tego, abym została dziś w domu. Nie miałam ani siły ani nastroju gdziekolwiek wychodzić. Wyglądałam jak zombie, ponieważ nie przespałam praktycznie całej nocy. Cały czas przed oczami miałam okropny widok Taylor całującej się z moim chłopakiem. Próbowałam sobie wmówić, że to mnie Harry kocha, a nie ją, lecz wyszło mi to dopiero o jakiejś szóstej. A teraz, gdy już się obudziłam, o ósmej, znowu opuściło mnie to przekonanie i chciało mi się płakać. Naprawdę coraz bardziej przestawałam wierzyć w to, że to ja jestem tą jedyną, a nie Taylor. Zwłaszcza, że Harry nie odzywał się do mnie od czterech dni. Co prawda w poniedziałek wysłał smsa, ale.. No właśnie, miał do mnie zadzwonić i to wszystko wytłumaczyć, a tego po prostu nie zrobił. Czyli Haylor zdobyło kolejny punkt..

*perspektywa Harry'ego*'

Dziś wieczorem miała odbyć się premiera wywiadu, który nagrywaliśmy w ostatnią niedzielę. Wiedziałem, że na pewno już zaraz po nim dostanę telefon od mojej dziewczyny, a ja będę musiał się jakoś wytłumaczyć z tego głupiego rozporządzenia mangamentu, który boi się o mój wizerunek, bo przecież gdyby nie wrócił do Swift to ta głupia suka byłaby zdolna napisać cały album z piosenkami o tym, jakim to złym chłopakiem byłem. Dobra, zrozumiałbym to, gdyby między nami coś chociaż było. Jednak ten związek był tylko pod publikę, więc nie wiem o co jej chodziło. O to żeby jeszcze bardziej wybić się moim kosztem? Przecież w taki sposób ona tylko przysparza sobie coraz więcej osób, które jej nienawidzą. Co za logika.. Na dodatek ta nasza wczorajsza randka, kolejna porażka. Kazali nam przejść się ulicami Londynu cały czas się obściskując, a potem udać się - jak na moje nieszczęście - do parku, do którego chodziłem z Angelą. Nie wiem co ich napadło na to miejsce. Tak samo nie wiem po co od razu tak nasłali na nas tych wszystkich paparazzi. Przecież to nawet nie wyglądało jak cykanie nam zdjęć z ukrycia, aby pokazać wszystkim, że za kamerami jesteśmy szczęśliwi i się kochamy. To było raczej tak jakby mieli nam robić sesję zdjęciową, aby pokazać jakimi dobrymi aktorami jesteśmy i jak dobrze ukrywamy to jak bardzo siebie nie lubimy. A przynajmniej ja nie lubiłem Swift. Nie chciałem wcześniej martwić Angeli i tak nagle po takim cudownym weekendzie jaki spędziliśmy razem, psuć jej nastroju, więc właśnie dlatego czekałem jak wariat na czas wyemitowania tego programu, a potem na otrzymanie tego zbawiennego telefonu od Polki, w którym mógłbym jej to wszystko wytłumaczyć.  Tylko, że teraz zbytnio nie wiedziałem w jaki sposób mogę zrobić to wszystko, aby Angela uwierzyła w to co mówię. Czułem, że nie bardzo jej się to wszystko spodoba i wyniknie z tego niemała awantura..

*perspektywa Angeli*

Był wieczór, a ja bezczynnie siedziałam przed telewizorem, nie mając tak naprawdę nic innego do roboty. Mojej ciotki nie było, bo wyszła do jakiejś koleżanki, która miała chyba urodziny, bo brała ze sobą jakiś prezent, więc byłam całkowicie sama w domu. A na jakąkolwiek wizytę znajomych nawet nie miałam co liczyć, bo mieszkałam w Londynie dopiero od wczoraj i nawet mimo tego, że było to duże miasto, jeszcze nie znałam tu nikogo. Miałam nadzieję, że z poniedziałkowym pójściem do szkoły - bo jutro też chciałam zostać w domu - poznam kogoś z kim mogłabym normalnie pogadać i się zaprzyjaźnić. Tylko nie tak jak w Polsce, że ludzie na mnie polecą, bo do internetu wyciekło kilka moich zdjęć z ich idolem. Tak po prostu chciałam żeby mnie polubili za to jaka jestem. Miałam naprawdę ogromną nadzieję na to, że ludzie tutaj są normalniejsi niż w mojej ojczyźnie. Monotonnie przeskakując z kanału na kanał, na ekranie nagle przewinęło mi się kilka znajomych twarzy. Szybko cofnęłam kanały, a przed moimi oczami, w telewizorze, pojawiło się One Direction, z którym był przeprowadzany wywiad. Patrząc na nich, po sposobie w jaki byli ubrani, zorientowałam się, że to był akurat ten program, który nagrywali w niedzielę po moim powrocie do domu. 

Kamery pokazywały właśnie Louisa, który opowiadał o tym jak bardzo kocha Eleanor. Prychnęłam z pogardą słysząc te wszystkie brednie. Tomlinson z tą dziewczyną byli tylko parą dobrych przyjaciół, a Eleanor mangament płacił za ten związek, który istniał tylko na potrzeby ukrywania Larry'ego, którego mangament uważał za coś więcej niż przyjaźń, a tak naprawdę istniał tylko jako bromance. Wstałam z sofy i udałam się do kuchni, aby wziąć chipsy, bo zapowiadał się naprawdę ciekawy wywiad, a ja zrobiłam się głodna. Gdy wróciłam, temat Elounor wciąż był kontynuowany, więc spokojnie zaczęłam jeść bez obawy przed jakimś zadławieniem się. Po chwili temat spadł na Larry'ego. Jednak wciąż konsumowałam chipsy, bo znałam już chyba na pamięć wszystkie śpiewki na ten temat i nie robiły już one na mnie jakiegokolwiek wrażenia. Nagle, kolejne pytanie padło o Harry'ego i jego dziewczynę przez co nieco się ożywiłam. Jednak po odpowiedzi Liama, która padła, o mało co nie zadławiłam się.

- ŻE COO?! - krzyknęłam na cały dom dusząc się chipsem i przy okazji słuchając jak Harry mówi o tym, że Haylor jest prawdziwym związkiem.

Przecież oni nagrywali to w niedzielę. Mogli mi powiedzieć o tym, że Hazza znów będzie musiał udawać ten związek. Chociaż chwila, według Liama, Haylor zabawiało się podobno w piątek rano w łóżku. Jeszcze nie było mnie wtedy w Londynie. Liam na pewno nie kłamałby w takiej sprawie, on taki nie był. Na dodatek wczoraj Harry miział się ze Swift w parku, gdzie nie było paparazzi, bo to nie było miejsce, do którego takie osoby zaglądały. Poza tym jeśli nawet to wszystko byłoby pod publikę, Harry powiedziałby mi o tym już chwilę po nagraniu tego programu i nie ukrywałby tego, bo wiedziałby, że może mnie zranić. Więc chyba jednak miałam rację do moich przypuszczeń..

Nerwy mi puściły i wyłączyłam telewizor chwilę po tym jak tylko zostałam nazwana przyjaciółką Gemmy. Po policzkach pociekły mi łzy, bo właśnie doszło do mnie to, od czego tak bardzo wczoraj chciałam uciec myślami, bojąc się uwierzyć, że to jednak może być prawda. Niestety tak było, a Harry był największym dupkiem jakiego kiedykolwiek spotkałam w swoim życiu. Po prostu tak zwyczajnie przez te osiem miesięcy  bawił się mną zdradzając mnie z kim popadnie, a teraz robił to jeszcze publicznie z Taylor Swift. Jednak.. czy można zdradzać kogoś, kim się bawiło? Nie byłam tego zbyt pewna, zwłaszcza po tych wszystkich wydarzeniach. Po mojej głowie krążyły tysiące pytań, na której nie potrafiłam nawet odpowiedzieć. Naprawdę, to co kierowało życiem, nieważne czy to był jakiś los czy po prostu głupi przypadek, było to czymś wyjątkowo głupim i chamskim. Najpierw dało mi poznać One Direction jako gwiazdy, których zostałam fanką. Potem dało mi w tak głupi sposób poznać jednego z nich i się w nim zakochać ze wzajemnością. Następnie poznałam pozostałą czwórkę, z którą się od razu zaprzyjaźniłam. A potem przez osiem miesięcy prowadziłam w ukryciu związek właśnie z tym jednym z pięciu. A teraz co? Tak nagle to coś,   mówi mi, że mam spadać, bo mój chłopak miał mnie tylko za zabawkę, a gdy się mu znudziłam to rzucił mnie w kąt i poleciał szukać drugiej, która jak się okazało, jest dużo ode mnie starsza i dużo dla niego odpowiedniejsza? 

Przecież to było żenujące, a ta historia była gorsza niż fabuła jakiejś meksykańskiej telenoweli. A Harry.. Tutaj brakowało mi już słów. On był po prostu dupkiem, któremu poprzewracało się już w głowie od nadmiaru kasy. Nie zamierzałam nawet z nim już nigdy więcej rozmawiać. Dla mnie to wszystko było już skończone.

_________________________________________________

Wow, nie wierzę, że jesteśmy już w połowie. Dziękuję za 5 komentarzy.. No cóż, trochę mnie zawiedliście, bo wcześniej jakoś więcej Was było komentujących. Ten rozdział, jak widać, zbytnio nic się nie dzieje. Dopiero w kolejnym.. hmm.. jak się domyślacie będzie przedstawiona scena awantury między Harrym i Angelą. Nie wiem kiedy się on pojawi, ostatnio nic mi się nie chce i na dodatek mam sporo nauki. Postaram się dodać go jednak gdzieś koło środy/czwartku. xx

5 komentarzy:

  1. Na serio się trochę zamieszało, ale pewnie wyjdą z tego i dalej będą razem.. :) Oby :D
    Pozdrawiam i czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. o jej ale się porobiło! ciekawa jestem co będzie dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejny genialny rozdział w twoim wykonaniu! Tak Hazza to dupek . Mógłby chociaż ją o czymkolwiek poinformować! Faceci... Jestem ciekawa czy wszystko sobie wyjaśnia i czy Harry zdoła się z tego chorego związku jakoś wyplątać . Czekam oczywiście na kolejny!
    @horanowelovexoo

    OdpowiedzUsuń
  4. cudowny rozdział, uwielbiam twoje opowiadanie, czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nadrobiłam wszystko! Możesz być ze mnie dumna, haha. I czekam na tą kłótnię Angeli i Harry'ego. A gdyby tak jakiś chłopak, zabrał swoją koleżankę (w tym przypadku Taylor to pseudo-dziewczyna) do parku, w którym razem spędzaliśmy czas, do mojego ulubionego miejsca, to chyba by mnie szlag trafił. Poważnie. Czekam na to co będzie dalej i mam nadzieję, że niedługo coś dodasz :)

    I oczywiście dziękuję za komentarz, nieco cieszy mnie to, że tęskniłaś za nowym rozdziałem, to było naprawdę słodkie. xx

    PS Jeśli możesz, informuj mnie o nowych postach, czy na twitterze, czy na blogu :)

    OdpowiedzUsuń