Obserwatorzy

Rozdział 10: Someday I will know you will never love me like you used to

*wtorek, perspektywa Angeli*

Od jakiejś godziny znajdowałam się już w mieszkaniu ciotki i rozpakowywałam swoje rzeczy z walizek. Byłam naprawdę szczęśliwa. Nie mogłam uwierzyć w to, że aktualnie jestem mieszkanką Londynu, dokładnie tak samo jak mój chłopak. Nie chciałam jednak mówić Harry'emu o tym już teraz, bo wolałam zaplanować jakąś niespodziankę z tym związaną. Rozejrzałam się po pokoju, jego wygląd przypominał mi ten mój, w Polsce, w którym mieszkałam do dzisiejszego poranka. Ściany pokryte były farbą w kolorze brzoskwini, która idealnie komponowała się z brązowymi meblami. Na samym środku stało ogromne łóżko, na którym właśnie siedziałam. Jedyną różnicą między tym, a starym pokojem było to, że tutaj panował całkowity porządek, a na pustych ścianach nie widniały żadne plakaty ani fotografie. Zachichotałam na tą myśl, bo w końcu ściany mojego dawnego pokoju były praktycznie całe w moich zdjęciach z przyjaciółmi, rodziną, plakatami z One Direction. Tak, nie dość, że miałam z nimi mnóstwo zdjęć to też lubiłam poczuć się czasem jak zwykła fanka i mieć na swoich ścianach plakaty z nimi. Po wstaniu z łóżka, podeszłam do okna. Dzisiejsza pogoda jak na londyńskie standardy była dość ładna. Od mojego ostatniego pobytu tutaj śnieg już stopniał, a temperatura sięgała jakichś pięciu stopni. To i tak dobrze, bo w mojej ojczyźnie wciąż utrzymywała się na minusie. Automatycznie patrząc na słońce, które właśnie wyszło zza chmur, zachciało mi się wyjść na krótki spacer. Zeszłam schodami piętro niżej. Okazało się, że w domu nie ma już nikogo oprócz mnie, ponieważ ciocia przed chwilą wyszła do pracy, a oprócz naszej dwójki, nikt inny na razie tu nie mieszkał. Szybko więc założyłam buty i płaszcz na siebie, a potem wyszłam z domu kierując się w stronę parku z którego miałam tak mnóstwo dobrych wspomnień. Pamiętam ten pierwszy dzień, w którym Hazza mnie do niego zaprowadził..

Dzisiejsza pogoda była naprawdę niesforna. Rano świeciło słońce i było około dwudziestu stopni, a teraz zaczęło zbierać się na deszcz. W sumie to ciemne chmury znajdujące się na londyńskim niebie, przez które co jakiś czas prześwitywały promienie słońca, zwiastowały nawet burzę. Zdecydowanie pogoda jak na lipiec była straszna. Ciągle padało i było chłodno, bo zazwyczaj temperatura nie przekraczała 20 stopni. Jednak czego mogłam oczekiwać po Wielkiej Brytanii? To już tu było normalne. Wpatrując się w obraz za oknem, usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi, a po chwili czyjeś kroki w moją stronę.

- Zabieram cię na spacer! I nie próbuj nawet mówić, że nigdzie nie idziesz! - krzyknął Harry, który nagle pojawił się obok mnie i pociągnął m nie za rękę w stronę drzwi.

- Coo? Nigdzie nie idę!

- Mówiłem, że masz tak nie mówić! - zawołał Loczek robiąc przy tym oburzoną minę, a ja zaczęłam się śmiać.

- No dobrzee.. - powiedziałam leniwie przeciągając ostatnie litery. - A mogę chociaż wiedzieć gdzie idziemy?

- To tajemnica! - powiedział głośno chłopak, łapiąc mnie za rękę i ciągnąc w stronę drzwi, gdy ja sobie nagle coś uświadomiłam.

- Harry.. ale przecież ktoś nas może zobaczyć. - jęknęłam próbując zatrzymać się, jednak Hazza miał dużo więcej siły niż ja, więc moje starania poszły na marne.

- Nie musisz się o to martwić, tam nas nikt nie znajdzie. - odpowiedział chłopak wyciągając mnie z mojego pokoju hotelowego. 

Po udaniu się na parter, a następnie wyjściu z hotelu wyjściem na jego tyłach, szliśmy krętymi uliczkami i nawet mimo tego, że wciąż obserwowałam drogę, którą już przebyliśmy, gdyby Harry zostawił mnie tu nagle samą, po prostu bym zaginęła nie potrafiąc wrócić do hotelu. Szliśmy już jakieś dziesięć minut, a nasza wędrówka wydawała się nie mieć końca. Spojrzałam na niebo, ciemne chmury które zbierały się na niebie od dość dłuższego czasu, zapowiadały, że w ciągu najbliższych kilku minut zacznie padać. W sumie, nie kilku minut tylko sekund, bo chwilę potem poczułam na swoich ramionach spadające z nieba krople deszczu.

- Harry.. zaczyna padać.. - jęknęłam. - Wracajmy do hotelu.

- Nie, nie wracamy. Koniecznie muszę ci pokazać to miejsce. - powiedział chłopak przyśpieszając kroku, a ja ledwo co mogłam za nim nadążyć.

Na szczęście przez następnych kilku minut w ciągu których zajęło nam dojście do owego miejsca, tylko kropiło. Gdy Loczek nareszcie się zatrzymał, a ja uniosłam swój wzrok znad moich butów, ujrzałam piękny park. Naprawdę nie sądziłam, że mogło istnieć takie miejsce w środku takiego miasta jakim był Londyn. Dookoła było zielono, a my staliśmy na samym początku alejki przy której stały ławki i lampy, a wokół nich posadzone były jasnofioletowe kwiaty. Nie wiem jakiej odmiany one były, nie znałam się na roślinach, jednak były bardzo piękne. Ogółem, całe to miejsce było przecudowne. Na dodatek nie było tu nikogo oprócz nas. Możliwe, że to tylko ze względu na aktualną pogodę, ale naprawdę chciałam tu jeszcze kiedyś wrócić. W sumie, czułam nawet, że ten park, będzie "naszym miejscem" i będziemy tu bywać bardzo często. Z rozmyślań otrząsnęły mnie coraz częściej spadające krople deszczu i dopiero teraz zauważyłam, że Hazza spoglądał na mnie wyczekując odpowiedzi na pytanie, które chyba chwilę temu zadał.

- Mówiłeś coś? - zapytałam nieco zdezorientowana.

- Pytałem się czy ci się podoba, ale skoro mnie nie słyszałaś to widocznie ci się podoba. - zaśmiał się dziewiętnastolatek, a ja odwzajemniłam tą czynność, bo miał rację. Byłam wniebowzięta. 

- Wiesz co Harry? - zapytałam przybliżając się do chłopaka. - To najpiękniejsze miejsce na Ziemi w jakim kiedykolwiek dotychczas byłam.

- Hm.. mam jeszcze dużo takich miejsc. - odparł Hazza. - W sumie to nie chcę nic mówić, ale pada, więc to chyba dobra pora, aby zbierać się do domu, prawda? - zapytał chłopak, a ja kiwnęłam głową twierdząco. 

Do mojego hotelu naprawdę droga nie była krótka, a od kilku minut naprawdę już porządnie padało. Jednak gdy ruszyłam przed siebie, poczułam rękę Harry'ego, który mnie zatrzymał. Nie zdążyłam obrócić głowy, bo jednym ruchem przyciągnął mnie do siebie i stałam na przeciwko niego tak, że gdyby nie to, że był ode mnie dużo wyższy, mogłabym poczuć jego oddech na swojej skórze. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, a on tylko pochylił się nade mną. W tej chwili wiedziałam już co nastąpi dalej. Chłopak dotknął swoimi wargami moje i złączył nasze usta w pocałunku.. 

Gdyby ktoś mnie zapytał o to jakie jest moje najpiękniejsze lub najromantyczniejsze wydarzenie w moim życiu, z pewnością byłby to nasz pierwszy dzień w "naszym miejscu". Nigdy na pewno tego nie zapomnę, bo wtedy właśnie ziścił się mój sen o znalezieniu własnego miejsca, takiego które mogło być tylko nasze. Tak samo spełniło się moje marzenie o całowaniu w deszczu. Zawsze uważałam je za najromantyczniejszą rzecz, jaką zakochana w sobie para może wspólnie zrobić. I dotąd mogłam tylko o tym rozmyślać w cyklu "Co by było gdyby..?", a właśnie tego dnia to wszystko zamieniło się w piękną rzeczywistość.

Idąc ulicami poczułam promienie słoneczne bezwstydnie okrywające moją skórę. I nawet mimo tego, że wciąż był styczeń i nadal było chłodno, wyraźnie mogłam poczuć, że w tym mieście wiosna zagości dużo wcześniej niż zaplanowane było to w kalendarzu. Jednak ledwo co zagościłam w parku, doznałam największego szoku w całym moim życiu. Moje serce po prostu zatrzymało się na kilku sekundach, a następnie rozpadło się na miliony drobnych kawałeczków. Kilkanaście metrów, na naszej - mojej i Harry'ego ławce siedzieli.. właśnie mój chłopak ze swoją ex, Taylor Swift, która w sumie nawet z nim wcześniej nie była. A przynajmniej myślałam tak do teraz, do momentu w którym zobaczyłam ich dwójkę obściskujących się w tym miejscu, bo przecież to było "nasze miejsce", a nie jakiejś idiotki, której mój chłopak podobno nawet nie lubił. Dlaczego Harry nic mi nie powiedział o tym, że znowu są razem? Czy to tak naprawdę trudno powiedzieć komuś, że jego mangament znowu każe mu udawać, że kocha Swift?  I że tak po prostu musi iść, nie wiem nawet dlaczego akurat w "nasze miejsce", aby porobić sobie z nią kilka zdjęć, aby fani nie skapnęli się, że Harry jest w związku z Louisem, w którym nawet nie jest? Chociaż.. Rozejrzałam się dookoła siebie. W parku nie było żadnych paparazzich, więc.. Czy to naprawdę było możliwe, że Harry grał na dwa fronty, a mną się tylko bawił? Do oczu popłynęły mi łzy. Dowiedziałam się właśnie, że koleś którego kochałam ponad życie i mogłabym dla niego zrobić wszystko, ma mnie tylko za jakąś zabawkę do poprawy humoru podczas gorszych dni, którą rzuca już po weekendzie w kąt i wraca do swojej prawdziwej dziewczyny, pewnie śmiejąc się ze mnie jaka to jestem naiwna. To chyba była najboleśniejsza rzecz w całym moim życiu. I naprawdę, naprawdę miałam zajebiste szczęście, że wpakowałam się w takie coś. Można było mi tylko i wyłącznie pogratulować głupoty co do wybierania osób, z którymi się wiązałam, bo przecież mój poprzedni związek skończył się tak samo.

_______________________________________________

No i macie ten dziesiąty rozdział, na który czekaliście aż dziesięć dni. I tutaj w nim zaczyna się już psuć, do.. nie powiem, haha, ale i tak na najbliższe rozdziały nie zapowiadam żadnych kolorowych historyjek tak jak ta retrospekcja, którą możecie przeczytać w tej części. W sumie rozdział byłby szybciej gdyby właśnie nie owa retrospekcja, z którą męczyłam się trzy dni (pomińmy fakt, że wczoraj nie miałam kiedy nawet siąść na komputer, a co dopiero napisać cokolwiek), bo podczas pisania rozdziału napisałam tylko co ma w niej być i przeszłam do pisania reszty. Przysięgam, że już nigdy tak nie zrobię, bo potem, gdy czekacie na rozdział, ja z nim zwlekam, bo nie mam weny do pisania. Mam nadzieję, że Wam się podoba. Opinie piszcie jak zwykle w komentarzach (Btw. dzięki za 9 komentarzy). Do napisania. xx

5 komentarzy:

  1. Wow ;) Trochę się skomplikowało... mimo wszystko mam nadzieję, że się ułoży :D
    Pozdrawiam <3 i czekam na next'a, bo rozdział cudowny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. jak zwykle jest cudowny. Smutny. Angela w koncu mieszka w Londynie, miało być wszystko okej..Harry z Taylor i to jeszcze w miejscu jego i Angeliki. Jej. Mam nadzieje, że sobie wszystko wyjaśnią, że nie Angela nie będzie chciała zakończyć tego związku. Przecież już tyle ze sobą przeszli..Mam nadzieje, że Harry jakoś logicznie się tego wytłumaczy i że wszystko będzie okej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Musiałaś skończyć w tym momencie? Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :). Masz wielki talent do pisania :D.

    OdpowiedzUsuń
  4. cudowny ! nie mogę się doczekać kolejnego <3

    OdpowiedzUsuń