tag:blogger.com,1999:blog-89880131311077411832024-02-08T17:25:58.856+01:00Are you hurting the one you love?dissentirehttp://www.blogger.com/profile/18408912069929743528noreply@blogger.comBlogger24125tag:blogger.com,1999:blog-8988013131107741183.post-23642646216788660522014-02-28T23:29:00.001+01:002014-02-28T23:31:03.166+01:00Inne opowiadania, które prowadzę<div style="text-align: center;">
<b><i>Aktalnie piszę dwa opowiadania:</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Unexpected - <a href="http://unexpectedfanfiction.blogspot.com/">http://unexpectedfanfiction.blogspot.com/ </a></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>oraz</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Missed Call - <a href="http://missed-call-fanfic.blogspot.com/">http://missed-call-fanfic.blogspot.com/</a></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Opisy obydwóch w zakładkach "Fabuła"!</i></b></div>
dissentirehttp://www.blogger.com/profile/18408912069929743528noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8988013131107741183.post-41690616829366834382013-04-15T20:39:00.000+02:002013-04-19T14:46:54.385+02:00Epilog: Forever is a long time, but I wouldn't mind spending it with you<div style="text-align: center;">
<b>NAWET JEŚLI WCZEŚNIEJ NIE KOMENTOWAŁEŚ ROZDZIAŁÓW, A CZYTAŁEŚ CAŁE OPOWIADANIE, PRZECZYTAJ NOTKĘ NA KOŃCU I ZOSTAW PO SOBIE KOMENTARZ. Z GÓRY DZIĘKUJĘ. :)</b></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>*czwartek, perspektywa Harry'ego*</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy obudziłem się wczesnym porankiem, Angela wciąż spała. Dlatego też cicho podniosłem się z łóżka, aby jej nie obudzić. Gdy postawiłem stopy na chłodnych panelach, przeszyła mnie fala niemiłych dreszczy. Jeszcze raz obejrzałem się w stronę nastolatki, a następnie wstałem, cicho podszedłem do szafy biorąc pierwsze lepsze ubrania i po wyjściu z pokoju, wybrałem się do łazienki, gdzie przemyłem twarz i ubrałem się. Spojrzałem z lustro. Nie byłem już w takim stanie jak dwa dni temu. To naprawdę szokujące jak wygląd i zachowanie człowieka może zmienić się w ciągu 48 godzin. Wcześniej wyglądałem jak zombie. Dziś jak najszczęśliwsza osoba na Ziemi. A cały sens mojego życia wrócił przez jedną osobę. Teraz wręcz uśmiechałem się sam do siebie i ledwo co powstrzymywałem się przed zachowywaniem jak dziecko które właśnie otrzymało od rodziców nową zabawkę i skacze w górę ze szczęścia. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po wyjściu z łazienki, udałem się do kuchni, gdzie postanowiłem, że przyrządzę śniadanie dla Angeli, bo było już blisko jedenastej, więc przewidywałem, że przebudzi się już niedługo. Padło na tosty, bo patrząc na to co posiadałem we własnej lodówce, nie miałem zbytniego wyboru w menu śniadaniowym. W międzyczasie podczas ich przyrządzania, zdołałem wejść z telefonu na twittera, a przez to co zobaczyłem w trendach, dosłownie zaniemówiłem. <i>We Love Hangie </i>głosiło hasło w nich się znajdujące. Byłem zszokowany. Sam nawet nie wiem czemu myślałem, że nasz związek wciąż jest tajemnicą dla ludzi. Po wejściu w trend jednak znowu zacząłem uśmiechać się do siebie, ponieważ w większości tweetów było zdjęcie mojego pocałunku z blondynką ze wczorajszego dnia, bo nie da się ukryć, że nasz pocałunek w środku Central Parku, widziało dosyć wiele osób, które choć próbowały udawać, że nic ich to nie obchodzi, to jednak bezczelnie gapili się na nas i co niektórzy nawet robili nam zdjęcia, które właśnie teraz krążą po internecie obwieszczając światu dobrą nowinę o moim zejściu się z Angelą. Po zrobieniu śniadania, nalałem jeszcze do jednej ze szklanek ulubionego soku mojej dziewczyny, a następnie udałem się do mojej sypialni, gdzie właśnie przebywała. Cicho wszedłem do pomieszczenia i stawiając jedzenie na szafce nocnej, siadłem na łóżku obok dziewczyny. Ta pod wpływem mojego nacisku wywieranego na łóżko, zaczęła powoli się przebudzać. Po kilkunastu minutach nareszcie otworzyła oczy i uśmiechnęła się do mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Witaj księżniczko. - powiedziałem entuzjastycznym tonem szeroko uśmiechając się do dziewczyny.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Dzień dobry Hazz. - odpowiedziała zaspanym głosem blondynka, przy tym zatykając sobie usta ręką, ponieważ nagle zaczęła przeciągle ziewać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak się spało?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Dość dobrze. Tylko że jestem teraz tak trochę głodna. - oznajmiła Angela podpierając lewą rękę głowę, a ja cicho zachichotałem i obróciłem się, aby sięgnąć po talerz z jedzeniem i szklankę z sokiem, które postawiłem sobie na kolanach.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- No widzisz jak pomyślałem o tobie. - powiedziałam, a dziewczyna biorąc jednego z tostów do ręki, zaczęła chichotać ze mną, a następnie ugryzła jego kawałek.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Mmm dobre. - zamruczała dziewczyna podczas jedzenia, a gdy skończyła i zaczęła wpatrywać się we mnie z zainteresowaniem, wyjąłem swój telefon z kieszeni.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Pokażę ci coś. - oznajmiłem z tajemniczością w głosie, a nastolatka tylko zmarszczyła lekko brwi nie mając pojęcia o co mi chodzi. Natomiast ja, ponownie otworzyłem tego ranka twittera w moim iPhonie i wszedłem w pierwszy lepszy link z tweeta z hasłem <i>We Love Hangie</i>, a gdy zdjęcie załadowało się, podałem telefon Angeli, aby zobaczyła to co znajduje się na jego ekranie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- O. Mój. Boże. - wydukała dziewczyna wytrzeszczając oczy, a ja głośno się zaśmiałem. Ona tylko podniosła wzrok i nagle zaczęła piszczeć i rzuciła się na mnie, przytulając mnie. - JAK TO SIĘ STAŁO? MAMO, MAMO. TO NAJPIĘKNIEJSZY DZIEŃ MOJEGO ŻYCIA! - krzyczała dziewczyna, a ja wciąż się śmiałem. Jej reakcja była szalona, ale chyba tą jej gwałtowność i nigdy nieprzewidywalne zachowanie kochałem w niej najbardziej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Taaak, mój zdecydowanie też!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Jeju, naprawdę się cieszę! - krzyczała dziewczyna siedząc mi na kolanach, a ja tylko pokiwałem głową z ogromnym uśmiechem na ustach. - Ale.. Harry.. Skąd ty w ogóle wczoraj wiedziałeś, że jestem w Central Parku? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- No więc, jakby ci to powiedzieć, hmm.. Twoja koleżanka, Amanda, specjalnie zabrała cię akurat do Nowego Jorku z tego powodu, że zawsze chciałaś tu przylecieć, a że akurat mamy tutaj kilka zbliżających się koncertów, a jak sama mówiła, ogromnie za mną tęskniłaś, postanowiła zabrać się tutaj i aby nie zepsuć niespodzianki, po prostu odcięła cię od świata abyś nie wiedziała nic o moim aktualnym położeniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- O mamo, naprawdę? - zapytała dziewczyna z niedowierzaniem, a ja pokiwałem energicznie głową wprawiając w ruch moje loczki, wywołując tym śmiech Angeli. - Jeju, to serio głupio wyszło, że musieliście aż tak knuć żeby przekonać mnie do tego, że powinniśmy do siebie wrócić. Naprawdę jeszcze raz przepraszam. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie masz za co, mówiłem, że to nie tylko twoja wina. - odpowiedziałem lekko muskając jej usta swoimi, a następnie się oddaliłem, lecz na tyle, że nasze czoła wciąż się stykały. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Kocham cię, wiesz? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, nie wiem. - zaśmiałem się, lecz tym razem zamiast zwykłego muśnięcia ust, wręcz rzuciłem się na dziewczynę z pocałunkami, a w nieoczekiwanym momencie, moje ręce z jej włosów zeszły trochę niżej, a już po kilkunastu sekundach, dziewczyna wybuchła histerycznym śmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- TO NIE FAIR. - krzyknęła wyrywając się ze salwą śmiechu, a ja tylko przewróciłem oczami i znowu dorywając ją, rzuciłem się na nią z łaskotkami.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak. Ostatnie 3 miesiące, choć były wypełnione momentami smutku i zawirowań, to jednak dały początek nowym miesiącom, a może i latom szczęścia, które mam nadzieję, trwać będą.. wiecznie. Bo choć wieczność jest długim czasem, nie mam nic przeciwko temu aby spędzić go przy boku tej właśnie jednej osoby jaką jest Angela.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
___________________________________________</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
O mamo. Po 80 dniach dodawania rozdziałów tego opowiadania, właśnie dziś, <i>Are You Hurting The One You Love?</i> ma swój koniec. Podsumowując, całość choć zapowiadała się dobrze, nie ukrywając, muszę powiedzieć, że.. zwaliłam. Myślałam, że wyjdzie lepiej, a wyszło dość przeciętnie. Jednak z kolejnym opowiadaniem postaram się poprawić (jak mówiłam, będzie o Larrym, dlatego z tej okazji, jeśli będzie ktoś chciał być powiadomiony, niech napisze o tym w komentarzu, ponieważ z dniem dzisiejszym usuwam wszystkie osoby z zakładki 'informowani'). W sumie to jak teraz czytam rozdziały które mam już napisane, muszę stwierdzić, że są o niebo lepsze niż z tego opowiadania, więc raczej powinno Wam się spodobać. Kiedy go zacznę dodawać? Jeszcze nie wiem. Myślę jednak, że po moim powrocie z wycieczki z Paryża, czyli pod koniec maja. Na sam koniec, tak jak napisałam na samym początku, proszę Was wszystkich czytających kiedykolwiek to opowiadanie, o dodanie komentarza, ponieważ chciałabym dowiedzieć się ile osób ogólnie go czytało. Z góry dzięki za takie poświęcenie (bo jakby nie było, niektórzy są naprawdę leniwi i dodanie dla nich komentarza jest nie lada wyczynem!). A więc do napisania przy prologu nowego opowiadania, lub jak wolicie, możecie napisać do mnie na twitterze. Wielkie dzięki za czytanie moich wypocin. Kocham was wszystkich. xx, Angela.</div>
dissentirehttp://www.blogger.com/profile/18408912069929743528noreply@blogger.com23tag:blogger.com,1999:blog-8988013131107741183.post-30398273449270517152013-04-10T19:02:00.002+02:002013-04-10T19:02:41.026+02:00Rozdział 21: I'd love to leave you alone, but I can't let you go<div style="text-align: center;">
<i>*perspektywa Angeli*</i><br />
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<o:p></o:p></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
Odwiedzenie Nowego
Jorku było jednym z moich największych marzeń, zaraz po tym, aby odwiedzić
Paryż i zacząć umawiać się ze swoim idolem. Tamte życzenia się spełniły.
Zupełnie jak to. Od dwóch dni przebywałam w<span class="apple-converted-space"> </span><i>"mieście
które nigdy nie śpi"</i><span class="apple-converted-space"> </span>i
bawiłam się wręcz doskonale. Przyleciałam tu z Amandą, która zatroskana o mnie
i moje beznadziejne samopoczucie związane moim ostatnim spotkaniem z Harrym,
postanowiła zabrać mnie na małą wycieczkę. Aktualnie siedziałyśmy w Central
Parku i rozmawiałyśmy o planach na następne dni. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Koniecznie
musimy iść jutro na zakupy! - zawołała moja przyjaciółka, a ja przygryzłam
dolną wargę nie będąc pewna tego czy będzie to dobry pomysł.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
Może to dziwne,
ale nawet mimo tego, że jestem dziewczyną, nie lubiłam kupować ubrań. Zakupy
były dla mnie wyjątkowo nudnym zajęciem. Zwłaszcza te, gdy nie miałam
konkretnej potrzeby kupowania czegokolwiek. Jednak nawet mimo mojej ogromnej
niechęci wobec tej czynności, nie mogłam teraz odmówić, ponieważ gdyby nie
Amanda, nie siedziałybyśmy w Nowym Jorku, lecz w naszym rodzinnym mieście, bo
na przerwę świąteczną, moi rodzice postanowili na te kilkanaście dni wrócić do
Polski.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- W sumie to
dobrze, przydałoby mi się coś nowego, chętnie z tobą pójdę. - skłamałam, a
rozradowana blondynka rzuciła się na mnie, przytulając mnie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Boże, kocham cię
Angela! Jesteś zajebista! Zaraz obgadamy sprawę tego co kupimy, tylko
skoczę kupić sobie coś do picia, dobra? – zapytała Am, a ja kiwnęłam głową na „tak”,
po czym dziewczyna szybko pobiegła do jakiejś kawiarni, która stała jakieś
trzysta metrów od nas. <o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
Czekając na przyjaciółkę, z nudów wyjęłam
telefon z kieszeni, a po odblokowaniu go, na wyświetlaczu pojawiła się tapeta,
na której wciąż widniało moje zdjęcie z Harrym, powstałe w jednym z pierwszych
dni stycznia. Loczek miał dokładnie taką samą tapetę w swoim iPhonie. A
przynajmniej tak mi się wydawało, bo taką miał przed.. Uch, przed naszym
zerwaniem. Mimo tego, że minął od niego już ponad miesiąc, wciąż nie wierzyłam,
że to się mogło stać. Strasznie tęskniłam za Harrym, a on od czasu ostatniej rozmowy
po prostu poddał się w staraniu się o to abym zmieniła zdanie i nie odzywał się
do mnie. W sumie nie powinnam się temu dziwić, bo to w końcu ja zakazałam mu
tego robić. Byłam naprawdę głupia. Chciało mi się płakać, a przecież nie
mogłam, ponieważ obiecałam to Amandzie, która specjalnie zabrała mnie do Nowego
Jorku, abym zapomniała o Hazzie. Całkowicie odcięła mnie też od świata
zabierając mi laptopa i telefon. Chociaż to drugie urządzenie oddawała mi tylko
wtedy, gdy byłyśmy razem, aby mieć pewność, że nie kontaktuję się z Harrym i
nie przeglądam internetu, w poszukiwaniu nowych informacji o jego osobie, więc
praktycznie nie wiedziałam co się teraz działo na świecie. Zablokowałam ekran
komórki i wrzuciłam go z powrotem do torebki, aby dalej nie niszczyć sobie
nastroju.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
Jednak kiedy to zrobiłam, niespodziewanie
dostałam sms’a. Byłam w stanie tej osobie złożyć dozgonne gratulacje za jej
wyczucie czasu. Gdy miałam już sięgnąć po telefon, zaczęłam słyszeć co chwilę
odgłos przychodzącej nowej wiadomości, a już po kilkunastu sekundach urządzenie
wpadło w szał przez ciągle otrzymywane smsy. Kiedy wreszcie się uspokoił, pod
odblokowaniu go, ujrzałam komunikat:<o:p></o:p></div>
</div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<i>„Masz
100 nowych wiadomości od: Harry”<o:p></o:p></i></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
Tak, zmieniłam jego uroczą nazwę w
telefonie z uroczego <i>„Hazza xx” </i>na
zwykłe <i>„Harry</i>”. Nie był już dla mnie
kimś wyjątkowym w moim życiu, a przynajmniej nie chciałam aby był. Chociaż
nawet mimo tego wciąż nie odważyłam się, aby usunąć jego numer telefonu z listy
moich kontaktów. Otworzyłam kilka pierwszych wiadomości, lecz niepotrzebnie, bo
tak naprawdę wystarczyło odczytać mi tylko jednego, ponieważ każdy z nich
posiadał dosłownie taką samą treść.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<i>Od:</i> Harry<o:p></o:p></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<i>Treść:</i> Kocham cię. <3<o:p></o:p></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
Czy on do reszty zwariował? Sto sms’ów?
Jeśli teraz ktoś powiedziałby mi, że ten chłopak jest mądry, wyśmiałabym go.
Przecież trzeba być idiotą, aby robić coś takiego. Chociaż w sumie, to było
całkiem miłe. Boże, to nie było całkiem miłe, to było.. Uch, w tej chwili mój
zasób słownictwa był kompletnie do bani, a to całe wydarzenie, wow, nie myślałam,
że Hazza kiedykolwiek byłby zdolny do zrobienia czegoś takiego i jestem
naprawdę zaskoczona. Chociaż nawet mimo tego, nie sądzę aby mogło to zmienić
moje zdanie. Miałam już odpisać na wiadomość, gdy.. sparaliżowało mnie.
Poczułam czyjeś ciepło na swojej szyi. Było to ciepło, które tak dobrze znałam,
a osoba od której ono biło.. Uch, jedynym co moje myśli powtarzały w tej chwili
było tylko to jedno imię. Harry.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span lang="EN-US">- <i>Can we take the same road, two days in the
same clothes? And I know what you’ll say if I make all this pain go. </i></span><i>Can
we stop this for a minute..?</i> – śpiewał Loczek do mojego ucha, a gdy umilknął, odwróciłam się w
jego stronę.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
- <i>You
know i can tell that your heart isn’t it or with it..</i> – dokończyłam zwrotkę
piosenki, którą bardziej powiedziałam niż zaśpiewałam, patrząc się chłopakowi
prosto w oczy.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
W ich zieleni nie mogłam tak jak zawsze
ujrzeć tego szczęścia, które sprawiało, że moje życie było piękniejszym. Były
one znużone i nieszczęśliwe. Znowu zachciało mi się płakać. Tym razem jednak
dlatego, że doszło do mnie dokładnie w tej chwili to, jaką egoistką byłam w
stosunku do dziewiętnastolatka, którego mimo wszystko wciąż kochałam.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
- Harry.. Ja.. Ja chciałabym cię
przeprosić. Jestem, to znaczy.. byłam złą dziewczyną, wiem o tym, ale ja naprawdę
cię wciąż kocham i myślę, że.. – mówiłam patrząc się chłopakowi prosto w oczy,
lecz przy ostatnich słowach spuściłam wzrok bojąc się powiedzieć to co miałam
zamiar. W tej chwili zauważyłam na jego nadgarstkach niewielkie ranki, które zaczęłam
kojarzyć skąd mogły pochodzić, lecz nie chciałam zmieniać tematu ani
doprowadzać Loczka do tego, aby zaczął mi się tłumaczyć. Nie musiał. To
wszystko było usprawiedliwione moją głupotą i tym, że on po prostu kochał mnie
zbyt bardzo. Wzięłam głęboki oddech i po wypuszczeniu go, kontynuowałam swoją
wypowiedź. - Powinniśmy zacząć to wszystko jeszcze raz, od nowa. Dasz mi
jeszcze jedną szansę? – zapytałam patrząc się na szatyna błagalnym wzrokiem.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
- To ja powinienem cię przeprosić. To
wszystko nie potoczyłoby się tak gdybym postawił się mankamentowi już podczas
tego głupiego wywiadu.. – odezwał się Hazza, a gdy ja już miałam zaprzeczyć
temu, bo w końcu jego praca również była ważna w jego życiu, a ja po prostu
mogłam to zaakceptować i zareagować inaczej, on tylko zasłonił moje usta ręką. –
Nie mów nic, dobrze? Nieważne jest to co się działo podczas tego idiotycznego
miesiąca podczas naszego rozstania. Co do nowego początku.. Nie będę ci w
stanie odmówić, jeśli tylko obiecasz mi, że już nigdy mnie nie opuścisz. <o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
- Nie mam nic przeciwko temu, aby spędzić
resztę wieczności z tobą. – odpowiedziałam, a następnie namiętnie pocałowałam
na potwierdzenie moich słów. Czyżby to był naprawdę początek naszej nigdy niekończącej
się bajki? <span style="font-size: medium;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
_______________________________________</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przepisywałam na szybko, bo mama od pół godziny zrzędzi mi o tym abym poszła uczyć się geografii. Więc na szybko piszę też plany na moją przyszłość po dodaniu epilogu. Piszę z Anitą (wspominałam o niej kilka wpisów temu) fanfiction o Larrym Stylinsonie (wiem, że nie każdy czytelnik mojego bloga jest Larry shipper, ale uhh, obiecuję że po zakończeniu tamtego opowiadania, wezmę się za pisanie kolejnego, lecz tym razem już z pairingiem hetero), które będzie dodawane tutaj, jak i na tumblr. Pomysł mi się podoba, mam nadzieję że Wy też go polubicie. Akurat z jego dodawaniem nie będzie problemów, bo piszę go na komputerze. Dobra, to już tyle, do napisania. xx</div>
</div>
</div>
dissentirehttp://www.blogger.com/profile/18408912069929743528noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8988013131107741183.post-23593901318912535602013-04-06T15:15:00.000+02:002013-04-07T18:40:12.447+02:00Rozdział 20: Your words never left me, they're the prayer I say every day<div style="text-align: center;">
<i>*trzy tygodnie później, poniedziałek, perspektywa Harry'ego*</i><br />
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<o:p></o:p></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
W dzisiejszym świecie każdy na coś liczył. Niestety w
większości były to tylko wiecznie niespełnione nadzieje, które po jakimś czasie
umierały i pozostawiały po sobie blizny i ogromną pustkę w sercu. Dokładnie tak
samo było w moim przypadku. Liczyłem na to, że wszystko niebawem wróci do
normy, a ja znowu będę prowadził szczęśliwe życia u boku ukochanej mi sobą.
Zamiast tego została mi tylko pustka, ból i samotność. Chociaż była ze mną
jeszcze wpół opróżniona butelka wódki. Nigdy nie przepadałem za nią w czystej
postaci, lecz w ciągu ostatnich dni po prostu zaprzyjaźniliśmy się ze sobą i
staliśmy się nierozłączni, wierni sobie nawzajem. Tak, to było dobre słowo. Bo
przecież ona nigdy mnie nie opuści, ani też nie zrani. Po prostu związek
idealny. Chociaż nie. Moja<span class="apple-converted-space"> </span><i>„przyjaciółka”</i><span class="apple-converted-space"> </span>nie mogła dać mi tej miłości i tego
ciepła, jakie dawała mi Angela. To niemożliwe. Zupełnie jak to, że kiedyś ta
blondynka do mnie wróci. Byliśmy tak blisko, a teraz byliśmy tak daleko. Co się
z nami stało? Czyżby nasza miłość się już wypaliła, pozostawiając po sobie
tylko popiół w postaci łez?<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
Angela była gdzieś w Londynie. Ja byłem na hotelowym
balkonie w Nowym Jorku. To brzmiało całkiem jak pogoń. Pogoń za uczuciem, które
zgasło, a pamięć o nim tliła się już tylko słabym światełkiem, które widzieli
tylko nieliczni. Jednak mimo tego, że to światełko mogłoby pomóc naszej miłości
rozbłysnąć nowym, żywym ogniem, było to zbyt ryzykowne, aby do tego
doprowadzić. Wolałem zgasić to światełko. Teraz już bolało mnie to wszystko co
się wydarzyło. Nie chciałem myśleć co stałoby się ze mną następnym razem.
Jednak jego nigdy nie będzie. Nie będzie nas. To już było skończone. Ona mnie
nie chciała, więc nie miało sensu brnąć w to dalej. <o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
Znów podniosłem butelkę, aby jej gorzka zawartość ponownie
rozlała się po moim ciele. Stojąc przy barierce, spoglądałem prosto w dół z
dwunastego piętra budynku. Nagle poczułem wibracje w lewej kieszeni moich spodni.
Pewnie dostałem nowego smsa. Gdy sięgnąłem po telefon do kieszeni, w moją skórę
wbiło się coś ostrego. Wyrzuciłem komórkę z ręki prosto na fotel stojący obok
mnie i wyjąłem niewielki przedmiot.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
Ponuro zaśmiałem się do siebie na to co zobaczyłem.
Znalezienie tej żyletki pod łóżkiem w moim domu i zabranie jej ze sobą tutaj
było dobrą decyzją. Chociaż chwila. Skąd ja ją w ogóle miałem? Ach tak, Noemi
zostawiła ją w swojej torbie tego pamiętnego poranka po moich urodzinach i tak
po prostu bezczelnie sobie przygarnąłem jej zgubę. Co prawda wrzuciłem ją do
siebie pod łóżko tylko po to żeby zapobiec jakimś głupim ewentualnościom
wynikającym z tego, że dziewczyna posiadałaby ten przedmiot, i nie zamierzałem
całkowicie nic z nim robić. A teraz jakoś mój stosunek do niego się zmienił. Zacząłem
obracać ostry kawałek metalu w palcach, uważnie przyglądając się mu, przez co
zostawiał na nich drobne, krwawe ślady. Ostatnio polubiłem używanie mojej
kolejnej <i>„przyjaciółki” </i>przez co
nagromadziło mi się kilka ran na rękach, które zręcznie zakrywałem długimi
rękawami koszul. Nigdy nie sądziłem, że zwykły ból może mi dać choć trochę szczęścia
i przyjemności. <o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
Jednak w pewnej chwili przez moją nieudolność żyletka
wypadła mi z ręki, pozostawiając na palcach kolejne niewielkie rany, z których
ciurkiem zaczęła się sączyć czerwona ciecz. Nachyliłem się do przodu oglądając
tor lotu przedmiotu, który już w okolicach dziesiątego piętra stał się całkowicie
niezauważalny. Dlatego też przechylając się coraz bardziej w dół, z
zaciekawieniem, które wynikało głównie z mojej nietrzeźwości, zacząłem
obserwować to, co działo się na dole. W sumie gdyby ktoś w tej chwili
wystraszyłby mnie lub zwyczajnie poślizgnąłbym się na balkonowych płytkach,
podzieliłbym los mojej metalowej <i>„przyjaciółki”.</i>
Ale nie obchodziło mnie jakoś szczególnie to, czy wypadnę z tego balkonu, czy
nie. Byłem zdewastowany emocjonalnie, więc już nic się dla mnie nie liczyło.
Opuściła mnie najważniejsza osoba w moim życiu, a ta która mi tylko wadziła i z
trudem udało mi się jej pozbyć, niszczyła mój wizerunek w mediach, więc
praktycznie nie widziałem już żadnego sensu w moim beznadziejnym życiu. Na
dobrą sprawę mogłem także umrzeć.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
W chwili, gdy chciałem przechylić się jeszcze bardziej w
dół, by mieć lepszy widok, przez co zachwiałbym swoją równowagę i poleciał jak
żyletka, poczułem czyjś dotyk na plecach i to, że ktoś ciągnie mnie za mój czarny
t-shirt w swoją stronę. Obejrzałem się za siebie szybko chowając żyletkę do
kieszeni. Jak się spodziewał, stał za mną Louis z naprawdę poważną miną, jakiej
w ciągu tych trzech lat od których się znaliśmy, jeszcze nigdy nie widziałem na
jego twarzy. <o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
- Mogę wiedzieć co ty wyprawiasz? – zapytał ostro chłopak,
a ja tylko się kpiąco zaśmiałem nie zdając sobie przez procenty w mojej krwi, nawet
sprawy z powagi sytuacji.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
- Nie mógłbyś tak milej
się do mnie odnosić Tommo? Ale jak już tak bardzo chcesz wiedzieć, oglądałem
sobie samochody z góry. Nic wielkiego. A teraz daj mi święty spokój i spadaj. –
syknąłem, próbując go wyminąć, lecz on zastawił mi drogę swoim ciałem.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
- Jesteś kompletnie zalany, Styles. Na dodatek od dłuższego
czasu jesteś nieobecny, z nikim prawie nie rozmawiasz, nic nie jesz, ciągle
popłakujesz w kątach i.. Tak, doskonale wiem o tym, że się tniesz. I nie tylko
ja, bo cała nasza czwórka doskonale widzi twoje rany, które dość słabo ukrywasz.
Powiedz mi. Co się z tobą dzieje? Gdzie się zapodział dawny Hazza pełny życia? –
zapytał Louis tonem pełnym troski, czekając kilkanaście sekund na odpowiedź. A
że nią była tylko cisza z mojej strony, kontynuował – Myślałem, że trzy
tygodnie to wystarczający okres na to, żeby pogodzić się z czyimś odejściem. Na
dodatek powinieneś tak jak mówił nasz menager, zacząć się jakoś bronić w
mediach, bo jak tak dalej pójdzie, przez Swift stracimy większość fanek. –
powiedział Louis cicho wzdychając i siadając na jednym z dwóch foteli stojących
jakieś pół metra ode mnie.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
- Ona mnie nie chce.. – jęknąłem z rozpaczą nie bardzo
nawiązując do tego co mówi Tomlinson, bo naprawdę nie interesowały mnie
zagrania Taylor tylko to, co było między mną i Angelą. Cicho westchnąłem patrząc
się na kumpla, lecz po chwili już ze stanu użalania się nad sobą, znowu
powróciłem do wcześniejszej postawy. – Zresztą to nie twoja sprawa. – powiedziałem,
a następnie biorąc swój telefon z fotela znajdującego się obok tego, na którym
siedział Louis, udałem się do łazienki w
naszym hotelowym apartamencie, zamykając za sobą drzwi na zamek.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
Nienawidziłem tego, że będąc w trasie koncertowej
musieliśmy wszyscy mieszkać w jednym miejscu razem. Kiedyś to sobie ceniłem.
Teraz miałem tego dosyć. Nie miałem spokoju, ani żadnej chwili dla siebie. A
każdy z moich przyjaciół ciągle się czegoś mnie czepiał i wytkał nos w nieswoje
spawy, czego właśnie przykładem był dzisiejszy incydent z balkonu.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
Stanąłem przed lustrem. Wyglądałem jak siedem nieszczęść.
Blady, z podkrążonymi oczami i włosami w jeszcze większym nieładzie niż
zazwyczaj, wyglądałem jak upiór. Siadłem na wannie spoglądając na umywalkę.
Stało na niej opakowanie z tabletkami nasennymi. Tak, ostatnio miałem ogromne
problemy ze snem, dlatego że to wszystko co się działo dookoła, po prostu mnie
przerastało i z nerwów oraz nadmiaru myślenia, nie potrafiłem nawet zmrużyć
oka, a gdy już zasnąłem, dręczyły mnie koszmary. Tak naprawdę już teraz nie
żyłem, a tylko egzystowałem. Nie miałem na nic ochoty, nie miałem na nic
humoru. Od środku rozrywał mnie niewyobrażalny ból, który tylko przeszkadzał mi
w normalnym życiu. Spojrzałem na butelkę wódki, która stała obok mnie, a następnie
na tabletki. A co jeśli tak po prostu bym ze sobą teraz skończył? Angela by nie
tęskniła, chłopcy szybko by się z tym pogodzili, a fani.. Oni prędko by o mnie
zapomnieli i znaleźliby sobie nowego, lepszego idola. A ja nareszcie miałbym
święty spokój. <o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
Sięgnąłem po opakowanie, a następnie ułożyłem sobie jego
całą zawartość na dłoni. Chyba 15 tabletek, które mi pozostały, połączonych z
moją <i>„przyjaciółką”</i> wystarczyło, aby
przenieść mnie do raju. Nie zamierzałem pisać żadnych pożegnalnych listów, ponieważ
nie dość, że były tandetne, to nie chciałem, aby ludzie użalali się nad moją
śmiercią i mnie rozpamiętywali. Gdy miałem już połknąć wszystkie z moich nowych
<i>„przyjaciółek”</i>, usłyszałem mój
telefon, który niespodziewanie zaczął dzwonić i z każdą sekundą stawał się
coraz głośniejszy. Cicho jęknąłem, bo nie chciałem, aby ktokolwiek mnie usłyszał
i znowu się wtrącał w to co robiłem. Naprawdę osoba po drugiej stronie miała
doskonałe wyczucie czasu, ponieważ przeszkadzała mi w takiej chwili. Może to
jakiś znak? Schowałem tabletki z powrotem do opakowania i wyciągnąłem telefon z
kieszeni, patrząc się na ekran.. Wyświetlał się na nim jakiś nieznajomy numer, więc
pewnie była to jakaś fanka, która cudem dorwała mój numer telefonu i
podekscytowana chciała ze mną pogadać, licząc na to, że cudem po jednej
rozmowie się w niej zakocham i zostanę jej mężem. Cicho westchnąłem na tą myśl
i z niechęcią odebrałem. Kto wiedział, może to jednak było coś ważnego?<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
- Harry? – odezwał się niepewnie kobiecy głos w telefonie.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
- Taa.. – wymruczałem, w myślach modląc się o to, żeby ta
rozmowa nie trwała długo, a ja mógł
powrócić do poprzedniego zajęcia.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
- Co to ma być? Dlaczego się tak zachowujesz? Co ty w ogóle robisz? – zapytała ostro
dziewczyna, a ja parsknąłem drwiącym śmiechem.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
- Ja? Siedzę na wannie i z tobą gadam, chociaż nawet nie
wiem w jakim celu. Czego chcesz? – syknąłem do telefonu ze złością. Ta rozmowa
choć trwała dopiero od niecałej minuty, trwała już zdecydowanie za długo.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
- Musimy poważnie porozmawiać. – odparła moja rozmówczyni,
a ja nawet nie wiedziałem o co jej chodzi. O czym chciała niby ze mną pogadać
osoba, której nawet nie znałem? O tym, że mnie kocha i jestem jej idolem?
Naprawdę nie miałem teraz ani ochoty, ani czasu na takie pogawędki.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
- Kim ty w ogóle jesteś? Znamy się? – zapytałem przewracając
oczami, będąc znużony całą sytuacją.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
- Hmm, ja cię znam. I to bardzo dobrze, a ty.. wydaje mi
się, że nie wiesz kim jestem. – oznajmiła dziewczyna, a ja nie wiedziałem do
czego zmierza. Skoro powiedziała, że jej się wydaje, a nie że jest pewna tego,
że ją znam, to nie miałem już takiej pewności jak wcześniej, że jest zwykłą
fanką. – No więc jestem A.. - powiedziała dziewczyna, lecz nie dokończyła, bo ku mojemu zdziwieniu, rozmowa została nagle
przerwana.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
Nie wiedziałem czemu, ale nagle zachciałem dowiedzieć się
tego, kim była osoba, z którą przed chwilą rozmawiałem. Może wydawała się być
zwykłą fanką, to chyba jednak tak nie było. Tylko, że wciąż nie wiedziałem o
kim lub czym chciała ze mną poważnie pogadać. Bo raczej <i>„Kocham cię, jestem twoją fanką!!!”, </i>nie zaliczało się do kategorii
„poważne”. Poza tym gdyby była miłośniczką naszego zespołu, mogła przecież zadzwonić
do kogoś innego niż ja, więc czemu padło na mnie? Ponieważ na pewno była to
sprawa związana ze mną, lecz zdecydowanie wykraczała poza stosunki fana do
idola, a sięgała czegoś zdecydowanie ważniejszego, czym wydawał się być jakiś
aspekt mojego życia prywatnego. Tylko jaki? Na szczęście jednak moje
podejrzenia na to, że dziewczyna rozłączyła się czysto przez przypadek,
sprawdziły się, bo już chwilę potem znów usłyszałem dźwięk dzwonka mojego
telefonu. Tym razem jednak nie zwlekałem z odebraniem go i zrobiłem to od razu.<o:p></o:p></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
___________________________________________</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wow. Myślałam, że wyjdzie gorzej, wyszło nawet dobrze. Czy Wy zdajecie sobie sprawę z tego, że został mi do opublikowania już tylko 21 rozdział i epilog? Naprawdę w to nie wierzę. Wow, szybko zleciało od tego stycznia. Rozdział będzie hmm, możliwe, że uda mi się go dodać już w poniedziałek, bo jest krótki. A epilog.. haha, z nim będziecie musieli sobie poczekać, bo nie mam zbytnio weny, aby go napisać. Mam nadzieję, że się podoba. W kolejnym rozdziale Wam powiem o moim kolejnym projekcie w pisaniu. Do następnego razu. xx</div>
</div>
dissentirehttp://www.blogger.com/profile/18408912069929743528noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-8988013131107741183.post-55869825739460015212013-03-31T20:25:00.003+02:002013-03-31T20:26:01.250+02:00Rozdział 19: You were like home to me, now I can't recognize this street<div style="text-align: center;">
<i>*piątek, perspektywa Angeli*</i><br />
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<o:p></o:p></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
Samotne siedzenie na krawężniku na
jakieś ciemnej i pustej, londyńskiej ulicy w sobotnią noc mogłoby wydawać się
naprawdę dziwne, a nawet głupie i lekkomyślne, bo przecież każdy porywacz czy
zboczeniec o dwudziestej trzeciej raczej jeszcze nie śpi. Jednak mnie to nie
obchodziło. Byłam.. Uch, nawet nie potrafiłam określić swoich uczuć. Dzisiejszy
dzień był naprawdę straszny. A zwłaszcza ta część z koncertem One Direction.
Dzięki mojemu niesamowitemu szczęściu okazało się, że nie dość że Vanessa kupiła
bilety VIP, to na dodatek miałyśmy miejsca przy samej scenie, co było dla mnie
wręcz zgubą. Bo tak, Harry od razu nas zauważył i praktycznie każdą z piosenek
śpiewał patrząc się prosto na mnie, a ja speszona unikałam kontaktu wzrokowego
z nim jak tylko mogłam. Ta cała sytuacja była naprawdę krępująca. I na dodatek
łamała mi serce, ponieważ podczas wykonywania tych wszystkich piosenek,
widziałam w zielonych oczach Loczka ogromne pokłady tęsknoty oraz bólu. Lecz mimo
wszystko, wyraźnie zobaczyć można w nich było również to ogromne uczucie jakim
mnie darzył. Zwłaszcza wyglądał na wyjątkowo przygnębionego przy Over Again.
Gdy śpiewał swoją część piosenki, wszystkie uczucia jakie mogłam zauważyć w
jego oczach, stały się jeszcze bardziej widoczne. <o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
Przez to wszystko, po prostu.. rozpłakałam się jak małe
dziecko. Vanessa od razu zareagowała na moje zachowanie, ale i tak widać było
po niej, że była zdziwiona i nie wiedziała o co mi chodzi. Nie dziwiłam się
jej, bo w końcu nic jej nie mówiłam o moim aktualnym życiu uczuciowym, a
rozpłakanie się tak po prostu bez powodu przy takiej piosence nie było możliwe.
Nie potrafiłam się uspokoić aż do końca utworu, nie kontrolując łez
wydobywających się z moich oczu i spływających po policzkach wraz z moim tuszem
do rzęs. Jednak nawet mimo tego, że przez mój płacz wszystko co widziałam było
wyjątkowo rozmazane, zdołałam zauważyć jedno. Harry po moim wybuchu, od razu
odwrócił głowę próbując mnie ignorować poprzez udawanie, że mnie tam wcale nie
ma. Mimo tego, że nieco zabolało mnie jego zachowanie, poczułem się lepiej z
tym, że już jego zielone oczy bacznie mnie nie obserwują i gdyby nie to, że
kolejną piosenką było Little Things, uspokoiłabym się. Lecz w tym przypadku
ponownie wybuchłam płaczem, lecz tym razem na myśl o tych wszystkich wspomnieniach
związanych z Hazzą i tym jak często wieczorami, gdy leżeliśmy przytuleni w jego
salonie na kanapie, śpiewał mi ten utwór do ucha i zapewniał mnie o tym jak
bardzo mnie kocha. Na szczęście przy Teenage Dirtbag udało mi się już ostatecznie
powstrzymać potok łez. Harry jednak swoje zachowanie kontynuował aż do końca
występu. <o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
Po zakończonym show, wraz z Nessą udałyśmy się na
backstage, aby spotkać się z chłopakami. Na szczęście okazało się, że aktualnie
są oni zajęci już przez inne fanki, więc musiałyśmy trochę zaczekać. Byłam
nawet rozluźniona przez pierwsze dziesięć minut, lecz potem zostałam zauważona
przez Loczka, który ponownie zaczął się we mnie wgapiać, a ja chciałam zapaść
się pod ziemię. Po jakichś pięciu minutach pilnej obserwacji przez chłopaka,
zauważyłam, że powiedział coś do dwójki dziewczyn z którymi rozmawiał i
przepraszająco się do nich uśmiechnął, a następnie omijając wszystkie inne
fanki po drodze, zaczął zmierzać w moją stronę. Na ten widok wpadłam w panikę i
rzuciłam szybkie <i>”Idę do toalety, zaraz
przyjdę”</i>,<i> </i>a następnie prawie że pobiegłam
w stronę wyjścia. I takim sposobem, wędrując przez kilka minut do <i>”sama nie wiem gdzie”</i>, znalazłam się
tutaj. W środku nocy na pustej drodze, siedząca na zimnym krawężniku, na
dodatek całkowicie nie wiedząca czego chce, ja. W sumie chciałam, a nawet
potrzebowałam tego ciepła i bliskości, które mógł zapewnić mi Harry, ale i tak
wolałam je odrzucić. Sądziłam, że to jedyna właściwa decyzja jaką mogłam podjąć
i że tak będzie lepiej dla nas obojga. Niestety byłam jednym z tych ludzi,
którzy sądzili, że jeżeli coś się wydarzyło, nie ważne czy przypadkowo czy
dzięki naszej woli, musiało się to po prostu zdarzyć i nie miałam prawa tego
zmieniać. A jeśli już bym zachciała, to i tak znowu doszłoby do takiej
sytuacji, która doprowadziła mnie do tego punktu, w którym jestem teraz. Więc
takim przykładem dla mnie, mógł być mój związek z Harrym. Nawet jeżeli zerwałam
z nim przez swoją głupotę, to widocznie było to nam pisane i nawet gdybyśmy do
siebie wrócili, na pewno po jakimś czasie rozstalibyśmy się ponownie. Bolało
mnie to, że naszemu związkowi przyszedł taki los. <o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
Wyciągnęłam telefon z kieszeni moich spodni i kliknęłam na
ikonkę tworzenia nowej wiadomości tekstowej.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<i>Do:</i> Vanessa<o:p></o:p></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<i>Treść:</i> Nie czekaj na mnie. Źle się czuję <o:p></o:p></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
i wróciłam do domu. Idę spać, dobranoc. xx<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
Po wysłaniu jej zablokowałam komórkę i wciąż trzymając ją w
rękach, podkurczyłam nogi obejmując je rękoma, ponieważ zrobiło mi się trochę
zimno. Włożyłam głowę w szczelinę powstałą między moimi nogami i tułowiem,
zamykając przy tym oczy. Siedziałam tu bez celu jak jakaś wariatka. Chociaż
nie. Czekałam na jakieś zbawienie w postaci kogoś kto by mnie przytulił, nie
pozwalając mojemu sercu dalej rozpadać się na kolejne kawałki, a mi nie pozwalając
na to, abym marzła tutaj sama w tę zimową noc na jakimś krawężniku w bliżej
nieokreślonym miejscu. I chyba moje marne modlitwy zostały wysłuchane, bo po
chwili zaczęłam słyszeć coraz głośniejsze kroki kogoś, kto prawdopodobnie
zmierzał w moją stronę. Lecz po chwili już ucichły, więc pewnie osoba ta skręciła
w jedną z bocznych uliczek. Siedziałam tak nieruchomo w całkowitej ciszy, gdy
po chwili skapnęłam się, że minęło już sporo czasu od mojego przyjścia tutaj.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
Podniosłam wzrok odblokowując mój telefon. Za kilkanaście
minut na zegarku miała wybić już pierwsza w nocy. Czyli tak praktycznie była
już niedziela. Nowy dzień, a zarazem kolejny na której nadejście nie miałam ochoty.
Tym bardziej gdy spoglądając na ekran telefonu, zauważyłam że obok moich nóg
znajdują się inne.. które miały na sobie białe Conversy z małym, czarnym
serduszkiem narysowanym w ich rogu. Na ten widok zastygnę łam w miejscu niemo
się w nie wgapiając. Czyli właśnie nadszedł ten moment, którego tak się bałam.
Moment, w którym miałam rozmawiać po raz ostatni z Harrym. Bezdźwięcznie
jęknęłam. Nie chciałam tego, ale musiałam to zrobić. Choćby dla dobra Loczka,
bo w końcu nasz powrót do siebie, a potem obwieszczenie tego całemu światu
przyniosłoby sporo kłopotów. Nie tylko ze strony mankamentu, ale i fanek które
zapewne znienawidziłyby mnie tylko za to, że to ja jestem jego dziewczyną, a
nie one. Wiem, że zabolałoby to Hazzę i musiałby wybierać między mną a fankami,
a jak wiadomo, w tej walce nie mam szans. Przez te dziewięć miesięcy poznałam
go na tyle, aby po prostu to wiedzieć. Ech.. tak, dziewięć miesięcy. Dokładnie
tyle wystarczy dziecku na rozwinięcie się w łonie matki i na narodziny. W
sumie, nasz związek można by porównać do takiego dziecka, lecz.. to nasze, w
wyniku komplikacji urodziło się na tyle słabe, że nie było w stanie zbyt długo
przeżyć i czekała na niego rychła śmierć, która miała nastąpić właśnie dzisiaj.
Podniosłam głowę spoglądając na Harry’ego. Siedział obok mnie. Jego głowa
spoczywała na przedramionach które oparte były o jego podkurczone, w dokładnie
taki sam sposób jak moje, nogi. Był we mnie wpatrzony, lecz z jego oczu, tak
jak podczas wczorajszego koncertu, bił smutek i żal, jakby spodziewał się tego
co zaraz powiem.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
- Harry.. – szepnęłam a chłopak w odpowiedzi tylko
westchnął. – Dlaczego tu przyszedłeś? Poza tym.. Jak mnie tu znalazłeś?<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
- Kręciłem się bez celu po mieście. Chciałem trochę
pomyśleć, a w domu.. No na świeżym powietrzu robi się to lepiej. – odpowiedział
chłopak wzruszając ramionami. – A potem spotkałem ciebie, więc sobie tutaj
siadłem.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
- No ale dlaczego?<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
- Zabronisz mi nawet siąść na krawężniku? – zapytał z
oburzeniem Loczek, próbując jak najlepiej ominąć temat, do którego zmierzałam.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
- Nie, ale.. Harry, ile ja mam lat żebyś się ze mną tak
drażnił, co? Boisz się tak bardzo tego, o czym chcę z tobą porozmawiać? –
zadałam pytanie chłopakowi tonem, w którym wyraźnie było słyszeć moje
podirytowanie.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
Jednak i tym razem
nie dostałam odpowiedzi. A nawet teraz chłopak odwrócił głowę w drugą stronę,
aby na mnie nie patrzeć. Westchnęłam cicho, bo naprawdę nigdy nie
spodziewałabym się po Hazzie takiego dziecinnego zachowania. W tej chwili nawet
z przeciętnym pięciolatkiem było lepiej się dogadać niż z nim. <o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
- Mógłbyś nie obracać głowy tylko mi powiedzieć prawdę? –
zapytałam podnosząc głos, a Harry powrócił do poprzedniej pozycji i zmarszczył
brwi. <o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
- Prawdę?! – wykrzyczał chłopak przy okazji wybuchając
głośnym, ironicznym śmiechem. – A myślisz, że to co mówiłem ci dwa tygodnie
temu wymyśliłem sobie tak o, bo mi się nudziło?<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
W tej chwili mnie zamurowało. Nigdy w życiu nie widziałam
Loczka w takim stanie. On nigdy nie krzyczał, nie używał sarkazmu, on.. nie
miał złamanego serca.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
- Ja.. Ja… Przepraszam. – wydukałam, a do moich oczu
zaczęły napływać łzy.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
- Czy ty nie wyobrażasz sobie jak ja się przez ciebie
czuję? Nie wyobrażasz sobie jak bolała mnie nasza rozmowa, gdy nie chciałaś
mnie słuchać? Jak bolało mnie to, że ze mną zerwałaś? Jak bolało twoje
nieodbieranie moich telefonów? Jak bolał mnie widok ciebie płaczącej na moim
własnym koncercie? – mówił Harry tonem jakby i on za chwilę miał się rozpłakać.
– A teraz tak po prostu mówisz głupie <i>”przepraszam”</i>
nawet nie wyobrażając sobie jak to bolało i myśląc, że tak po prostu teraz o
wszystkim zapomnę.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
- Mogłeś… - odpowiedziałam, lecz nie zdążyłam powiedzieć
nic więcej oprócz tego jednego słowa, bo chłopak mi przerwał swoją kolejną
wypowiedzią.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
- Zrobiłem wszystko co mogłem. – wyjęczał cicho spuszczając
swoją głowę w dół. – Ale ty nie chciałaś mnie słuchać..<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
- Dobra, mogłam cię o nic nie pytać. – powiedziałam wstając
z miejsca. – To i tak nie miało sensu. Nasz związek nie miał sensu.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
W odpowiedzi dostałam tylko zdziwione spojrzenie Loczka,
który niezbyt rozumiał dlaczego to mówię. Wydawało mi się, że myślał, że po
tych jego kilku zdaniach zmienię zdanie i zechcę do niego wrócić. I może
chciałam to zrobić, ale nie mogłam. Nie pozwalał mi na to mój rozum. Gdybyśmy
do siebie wrócili, byłoby jeszcze gorzej niż teraz. Lepiej było sobie odpuścić.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
- Hazz.. naprawdę nie ma sensu, abyśmy to kontynuowali. Ty
dasz mi spokój. Ja ci dam spokój. Zaczniemy nowe rozdziały w naszych życiach.
Tak będzie lepiej. Nasze światy kłócą się ze sobą. Doskonale o tym wiesz. –
oznajmiłam szeptem, całkiem tak jakbym podświadomie chciała, aby Harry tego nie
usłyszał, a ja mogłabym cofnąć swoje słowa.<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
Jednak nie chciałam tego zrobić. A Loczek tylko milczał
siedząc w takiej pozycji jak ja, gdy mnie tu znalazł. Wydawało mi się, że płakał,
ale nie sądziłam żeby to było możliwe. Fakt, Hazza był wrażliwy, ale moje słowy
nie wydawały się mi być aż takimi bolesnymi, aby zaczął płakać. Stojąc tak nad
nim przez jakieś pięć minut, zdecydowałam się odejść, bo moja obecność w tym
miejscu nie była już potrzebna, a mi powoli zaczęło się chcieć spać.</div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
Gdy szłam w kierunku mojego domu, przekonałam się na
własnej skórze, że mężczyźni goniący za kobietami i błagający je o to, aby nie
odchodziły, istnieli tylko w filmach. W prawdziwym życiu.. Odwróciłam się za
siebie, a Loczek wciąż siedział skulony na zimnym krawężniku. Taki smutny,
samotny i opuszczony, ze złamanym sercem..<o:p></o:p></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
__________________________________________________</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I choć ten rozdział mi się podoba (wow!), to nie poprawiałam go, bo nie mam po prostu siły. Spałam dziś tylko jakieś 4 godziny i padam. Mam nadzieję, że jednak nie ma w rozdziale jakichś wielkich błędów. Dzięki za 7 komentarzy. Kolejny będzie w środę/czwartek. xx</div>
</div>
</div>
dissentirehttp://www.blogger.com/profile/18408912069929743528noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-8988013131107741183.post-40423627218886424062013-03-28T17:23:00.001+01:002013-03-28T17:23:45.676+01:00Rozdział 18: Now that I'm thinking sober, don't you try to get no closer<div style="text-align: center;">
</div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br />
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
</div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
</div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
</div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
</div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<i>*perspektywa Harry'ego*</i><u1:p></u1:p><o:p></o:p></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Jak skończony idiota, od jakiejś godziny koczowałem
w samochodzie stojącym pod domem, który odpowiadał adresowi jaki
dostałem dziś rano w sms-ie od dziewczyny o imieniu Lucy. Miała przebywać w nim
szatynka, z którą spędziłem dzisiejszą noc, lecz nawet mimo tego, za nic nie
mogłem przypomnieć sobie jej imienia. Czułem się dziwnie z tym, że miałem oddać
jej torebkę, którą u mnie zostawiła. I nie chodziło mi o sam fakt zwracania jej
zguby, lecz o to jak potraktowałem ją dziś rano. Nie dość, że się na nią
wydarłem, to na dodatek wyrzuciłem z domu. A ona próbowała być miłą, bo w końcu
zrobiła mi śniadanie. Niepotrzebnie na nią naskoczyłem, bo przecież cała wina
leżała po mojej stronie, a nie jej. To ja zaciągnąłem ją do siebie do domu. Ona
po prostu się na to zgodziła i nie zrobiła nic złego. Koniecznie musiałem ją
przeprosić za moje idiotyczne zachowanie. W tym celu chwyciłem torbę dziewczyny
w dłoń i wysiadłem z auta. A po zamknięciu go, ruszyłem w stronę budynku, w
którym mieszkała szatynka, a przynajmniej wydawało mi się, że tak było. W sumie
to było trochę dziwne, że dziewczyna zapomniała o swojej torbie, bo jak można
zapomnieć o czymś, w czym trzyma się dokumenty, klucze, pieniądze i inne
wartościowe rzeczy? Dobra, musiałem się przyznać do tego, że trochę bardzo naskoczyłem
na nią dziś rano, ale przecież gdyby chciała sięgnąć po swoją własność, nie
zabiłbym jej przecież za to. A jeśli faktycznie o niej zapomniała, to mogła
chociaż się po nią wrócić.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
W tej chwili zaczęło mi się naprawdę wydawać, że dziewczyna
chciała się ze mną jeszcze raz zobaczyć. Tylko że dużo spokojniejszym i chyba
właśnie dlatego nie przyszła do mnie, a zmusiła mnie do tego, abym to ja ją odwiedził.
Do drzwi frontowych doszedłem bez problemu, bo o dziwo, budynek nie był
ogrodzony. Zapukałem. Cisza. Odczekałem kilka minut i zrobiłem to ponownie. Tym
razem znów nikt się nie pojawił. Kiedy stwierdziłem, że do trzech razy sztuka i
powinienem zapukać jeszcze raz, usłyszałem głośne wołanie z salonu – <i>„Już idę!”. </i>Chwilę potem drzwi się
otworzyły, a w nich pojawiła się znajoma szatynka.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- O, kogo my tu mamy? – zachichotała, a ja pierwszy raz od
dość dłuższego czasu, po prostu się uśmiechnąłem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Zapomniałaś torebki. – powiedziałem podnosząc przedmiot
do góry i lekko wprawiając go w ruch, całkiem tak, jakby był wahadłem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Och, dziękuję. – odpowiedziała dziewczyna odwzajemniając
mój gest i odebrała z moich rąk zgubę. – Swoją drogą, mam na imię Noemi. Może
wejdziesz do środka?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Przepraszam, ale nie mogę. Mam ostatnio trochę napięty
grafik. Wiesz o co mi chodzi, ciągłe próby i takie tam. – oznajmiłem przepraszająco
uśmiechając się, a szatynka tylko kiwnęła głową na znak zrozumienia. – Może inny
razem. Do zobaczenia.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Po szybkim rzuceniu ostatnich słów, odwróciłem się na
pięcie i gdy miałem już kroczyć w stronę mojego samochodu, przypomniałem sobie po
co tak właściwie tu przyszedłem i ponownie obróciłem się w stronę Noemi, która
wciąż stała w progu domu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- No i przepraszam za rano. Poniosło mnie trochę. –
powiedziałem przygryzając górną wargę aby wyglądać nieco niewinniej, bo czułem
się nieco niekomfortowo w tej sytuacji, a nawet było mi nieco wstyd i miałem
nadzieję, że dziewczyna jakoś na mnie nie naskoczy za wydarzenia z rana, lecz
ku mojej uldze, ona tylko na ten widok zachichotała.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Nie masz za co przepraszać. To jak się zachowałeś było
całkiem normalne. Gdybym się obudziła rano i zobaczyła w swoim domu jakiegoś
obcego faceta, postąpiłabym całkiem tak samo. Poza tym ta twoja dziewczyna
powinna cieszyć się, że ma u swojego boku kogoś takiego jak ty, bo naprawdę
jesteś ideałem!<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Ja? Haha, nie. Nie jestem ideałem. A zwłaszcza nie jestem
nim po zdarzeniach z dzisiejszej nocy. Ideał na pewno by tak nie postąpił. –
powiedziałem cicho wzdychając i spuszczając głowę ze wstydu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Hej, przecież ta historia z dzisiejszej nocy była tylko
żartem! – zawołała Noemi śmiejąc się, a ja podniosłem głowę, patrząc się na nią
naprawdę zdezorientowanym wzrokiem. – Do niczego nie doszło. Byłeś tak schlany,
że zabrałam cię do domu, a sama nie wróciłam do siebie, bo po prostu się o
ciebie martwiłam. Oczywiście pominę tu już inną historię o tym, jak przez całą
noc nawijałeś o tej swojej A.. Annie?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Angeli. – poprawiłem dziewczynę wciąż nie wierząc jej
słowom. – Serio tak było? Na pewno nie żartujesz sobie teraz ze mnie?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- A czemu miałabym kłamać? Jesteś naprawdę dobrym
chłopakiem Harry. Mam nadzieję, że Angela ci wybaczy. Ale teraz cię już nie
zatrzymuję, bo w końcu mówiłeś, że musisz już iść, więc cześć! – zawołała szatynka,
a ja w odpowiedzi tylko pomachałem jej ręką i udałem się do samochodu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Naprawdę jej słowa poprawiły mi humor. I nawet mimo ostatnich
wydarzeń, znowu powróciła do mnie nadzieja na to, że pogodzę się z Angelą.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<i>*perspektywa
Angeli*<o:p></o:p></i></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Spojrzałam na telefon, na którym wyświetlał się komunikat o
kolejnych trzydziestu nieodebranych połączeniach. Cicho westchnęłam, bo
doskonale wiedziałam o tym, że były one od Hazzy. Od dnia, w którym świat
okrążyła wiadomość o ponownym zerwaniu Haylor, Loczek wydzwaniał do mnie po
jakieś.. sto razy dziennie? Na samym początku, przy pierwszych dwudziestu
uparcie odrzucałam połączenie, lecz teraz, po prostu wyciszałam telefon
ignorując wszelkie przychodzące połączenia. Nie potrafiłam tak po prostu
odebrać i porozmawiać z Harrym. Co prawda już teraz wiedziałam, że Haylor i tym
razem było tylko pod publikę, ale wciąż nie chciałam wracać do Hazzy. Fakt, tęskniłam
za nim jak wariatka, ale bałam się dać mu kolejną szansę. Nie wiedziałam nawet
dlaczego. Nic nie zrobił, a moje zaufanie do niego tak po prostu bezpowrotnie
zniknęło. Wydawało mi się jednak, że cała wina leżała po mojej stronie. Bo po
prostu wmawiałam sobie bez powodu, że jego związek z Taylor jest prawdziwy, a
potem nagle zaczęłam wierzyć w słowa tej blond zdziry i przez to sama z siebie
nabrałam do niego nieufności. Rozmowa ze Swift była naprawdę czymś co
przewyższało moje oczekiwania. Byłam zdecydowanie zbyt naiwna. Łatwo było też
mnie zranić. Nie sądzę, aby ponowne zaangażowanie się w ten związek miało
jeszcze jakiś sens. <o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Chciałam skończyć to już na zawsze, a moja przeszłość
wlekła się za mną wciąż przypominając o sobie. Paparazzi, którzy nagle obudzili
się i zorientowali, że to ja jestem tą dziewczyną z lotniska, zaczęli nękać
mnie nawet w drodze do szkoły. A sam Harry ciągle wydzwaniał do mnie, nie dając
mi tak po prostu o sobie zapomnieć. W tej chwili naprawdę żałowałam, że zgodziłam
się iść na koncert One Direction w piątek z Vanessą. Moje spotkanie z Loczkiem
było po prostu nieuniknione, zwłaszcza dlatego, że moja kumpela kupiła bilety VIP,
więc byłam zmuszona w takim układzie spotkać się z członkami zespołu, a więc i
z Hazzą. Chociaż w sumie to dobrze. Powiem mu to wszystko co sądzę o dalszym kontynuowaniem
tej całej gierki związanej z naszym związkiem i tak po prostu raz na zawsze
zakończymy naszą idiotyczną znajomość. Choć naprawdę tego nie chcę, to jednak
jest to jedyne słuszne rozwiązanie. Bo przecież gdyby doszło już do naszego
prawdziwego ujawnienia, nie poradziłabym sobie z tymi wszystkimi obraźliwymi
komentarzami od zazdrosnych Directioners, jak i innych ludzi, oraz z ciągle depczącymi mi po piętach mediami. Show-biznes zdecydowanie nie był miejscem dla mnie i
natychmiastowo musiałam uciec sprzed jego oblicza. <o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
____________________________________________________</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Dobra, wyszło zadziwiająco krótko za co Was naprawdę przepraszam. Ten rozdział jest kompletnie beznadziejny. Naprawdę ratowałam go jak tylko mogłam, lecz nie uzyskałam dobrego efektu, bo ogółem nie podoba mi się mój sam pomysł na niego. W sumie ostatnio czuję, że całe to opowiadanie jest beznadziejne i mimo tego, że pisanie ciągle sprawia mi przyjemność, to to co tworzę jest całkowicie bezsensowne i nie trzyma się kupy i jest takie.. zwykłe i nieoryginalne? Ostatnio mam jakiegoś doła związanego z pisaniem. I ogółem czuję się jakbym się wypaliła. Gdyby nie fakt, że całość (oprócz epilogu, bo stary epilog przerobiłam na 21 rozdział) mam już napisaną, zapewne zawiesiłabym bloga. Dobrze, że już zbliżamy się do końca, bo nie dość, że czuję się głupio dodając rozdziały przez to jakie są, to na dodatek mam coraz mniej czasu na to. Zastanawiam się też nad tym czy po skończeniu dodawania tego opowiadania, nie odpuścić sobie z publikowaniem innych na blogu.. :/</div>
</div>
dissentirehttp://www.blogger.com/profile/18408912069929743528noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-8988013131107741183.post-78001974705147856782013-03-24T22:20:00.000+01:002013-03-24T22:28:38.220+01:00Rozdział 17: Two hearts finally colliding, but then I wake up and see real life<div style="text-align: center;">
<i>*sobota, perspektywa Harry'ego*</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nawet mimo tego, że promienie słońca padające na moją twarz zaczęły pobudzać moje wszystkie zmysły do życia, czułem się idealnie. Nie przeszkadzał mi nawet ten okropny ból głowy i suchość w gardle, która objawiła się po hucznym świętowaniu moich dziewiętnastych urodzin, z których praktycznie nic nie pamiętałem. Jedyne co jeszcze kojarzyłem to to, że na imprezie było naprawdę dużo alkoholu, który oczywiście spożywałem w ilościach masowych, próbując bezskutecznie dodzwonić się do Angeli i nawet nie zauważyłem kiedy urwał mi się film. Jednak wydawało mi się, że zaraz po tym musiało dojść do <i>"przełomowej"</i> rozmowy, bo leżąc na łóżku, czułem że jego druga połowa była jeszcze ciepła. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po głowie zaczęły chodzić mi domysły co mogło się wydarzyć podczas poprzedniej nocy. Może za tysięcznym razem dodzwoniłem się do blondynki, a gdy zacząłem ją przepraszać, ona słodko wyznała mi miłość, a potem pojawiła się przy mnie w klubie? Bo według najnowszych informacji uzyskanych od Louisa, które doprowadziły do naszej kłótni przez którą olał moje urodziny, Angela od kilku dni mieszkała gdzieś w Londynie. A może po naszym cudownym spotkaniu i kilku godzinach udanej zabawy, po prostu wróciliśmy do mojego domu udając, że te dwa tygodnie rozłąki nie miały miejsca? A może teraz zapewne dziewczyna chcąc mi się odwdzięczyć za mój gest sprzed naszego ostatniego spotkania, po prostu wstała wcześniej tylko po to, aby zrobić mi śniadanie? Miałem naprawdę ogromną nadzieję, że tak właśnie było, a Angela siedziała teraz w kuchni robiąc min na przykład.. naleśniki. Tak, miałem teraz ogromną ochotę na naleśniki. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy tak leżałem na łóżku otulony ciepłą kołdrą, domyślając się do tego co mogło się dziać na parterze domu, w którym mieszkałem, usłyszałem odgłos wchodzenia po schodach, a potem dźwięk otwierających się drzwi do mojej sypialni. Naprawdę podekscytowałem się tym, że już za chwilę ujrzę twarz mojej ukochanej. Jednak postanowiłem nie psuć tej chwili i nie otwierać oczu, a tylko po prostu czekać na kolejny ruch dziewczyny. W pewnej chwili poczułem nacisk wywierany na łóżko przez dziewczynę, która na nim siadła i odstawiła talerz z jedzeniem na podłogę wywołując tym cichy stukot. Poczułem również, że zaczęła się ona nade mną nachylać, aby złożyć na moich ustach pocałunek. Gdy to zrobiła, kompletnie nie poczułem się jakoś nadzwyczajnie ani wyjątkowo, co było dziwne, bo zawsze przy pocałunkach z Angelą tak było. Gdy nie zareagowałem, dziewczyna ponowiła swój gest, a gdy chciała wedrzeć się ze swoim językiem do mojej buzi, zdałem sobie sprawę z tego, że osobą która mnie mnie całowała nie była moja ukochana, tylko jakaś nieznajoma od której pachniało na kilometr papierosami, czego wręcz nienawidziłem. W tymże momencie także otworzyłem oczy odskakując od mojej adoratorki, bacznie lustrując ją wzrokiem. Nie była zbyt ładna. Nie wiem co konkretnie było z nią nie tak. Widocznie po prostu nie była w moim guście.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Mogę wiedzieć to ty robisz w moim domu? - zapytałem oszołomiony, lecz w moim głosie można było słyszeć lekkie poirytowanie. - Na dodatek mnie całując?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Och, zrobiłam ci śniadanie kocie, mrrr.. - zamruczała szatynka, a ja zmarszczyłem brwi niezadowolony z odpowiedzi jakiej mi udzieliła.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Skąd się tutaj wzięłaś? - zapytałem, lecz teraz już trochę ostrzej niż wcześniej. Nie chciałem bawić się w żadną dyskusję z osoba, której nie znałem, a w sumie już nie lubiłem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Och, jeden z twoich kolegów mnie wczoraj wynajął. Jestem striptizerką i byłam na twoich urodzinach. - odpowiedziała entuzjastycznie brunetka, a ja siedziałem jak wryty gapiąc się na nią z niedowierzaniem podczas słuchania dalszej części jej wypowiedzi. - Odwaliłam moją robotę, a potem ty tak po prostu się do mnie przylepiłeś. Co prawda nigdy nic takiego wcześniej nie robiłam, ale jesteś dość przystojny, więc udało ci się mnie namówić na coś więcej. No i tak trafiliśmy tutaj, a teraz tak po prostu chciałam ci się odwdzięczyć za udaną zabawę w nocy. - mówiła na pozór niewinnie dziewczyna, lecz widać było po niej, że oczekiwała na powtórkę z rozrywki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jednak trochę się przeliczyła, bo naprawdę rozjuszyła mnie swoim wyznaniem, więc tym bardziej nie chciałem widzieć jej na oczy, a co dopiero zrobić coś więcej niż zwykłe całowanie bez zobowiązań. Chociaż mimo wszystko, nie potrafiłem dowierzać jej słowom. Nigdy w życiu, nawet po pijaku nie zainteresowałbym się nią. Poza tym za bardzo kochałem Angelę, aby tak po prostu pójść do łóżka z pierwszą lepszą kobietą. Jednak nie zastanawiałem się nad prawdziwością jej słów, zostawiłem tą czynność na później, bo teraz chciałem w jakiś sposób pozbyć się jej z mojego domu, bo z każdym jej kolejnym słowem, coraz bardziej mnie wkurzała.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Wypad! - wrzasnąłem na cały dom, lecz nawet mimo tego brunetka wciąż stała w miejscu uśmiechając się do mnie. - Nie chcę cię tu widzieć, rozumiesz? Wyjdź z mojego domu albo sam cię stąd wyprowadzę! - krzyczałem, lecz bez żadnego rezultatu, bo ona wciąż tam stała, a w pewnym momencie nawet zaczęła się śmiać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Oj, wkurzyłeś się kocie. No ale skoro tak mnie wyganiasz to żegnam. - powiedziała dziewczyna kierując się w stronę wyjścia, a gdy usłyszałem dźwięk zatrzaskujących się za nią drzwi, upadłem z ulgą na łóżko.<br />
<br />
Miałem jednak przedwczoraj rację co do tego, że moje dziewiętnaste urodziny były najgorszymi w całym moim życiu. Nie dość, że miałem złamane serce, to na dodatek byłem skłócony z moimi przyjaciółmi, a przed chwilą użerałem się z jakąś striptizerką, którą jak się domyśliłem, zamówił dla mnie Grimshaw, bo taki prezent był dość typowy dla jego osoby. Jednak te wszystkie rzeczy były tylko i wyłącznie z mojej winy, bo nie wydarzyłyby się gdyby nie to, że byłem aż takim idiotą. Najpierw zaplątałem się przy sprawie z Haylor powodując tym, że Angela ze mną zerwała. Potem gdy Louis zaproponował, że może pomóc mi spotkać się z nią, ponieważ właśnie dowiedział się o tym, że wprowadziła się do Londynu, ja oczywiście wywołałem kłótnię o to, że nie jest to jego sprawą, która potem przerodziła się w awanturę z całym zespołem, przez co chłopcy są na mnie śmiertelnie obrażeni, czego wynikiem był fakt, że nie pojawili się nawet na mojej imprezie urodzinowej. No dobrze, wyjątkiem był Niall, który ku mojemu zdziwieniu przyszedł. Irlandczyk zdecydowanie zbyt kochał naszą czwórkę, aby tak po prostu przez kilka dość obraźliwych wyzwisk i wypominanie dość sporej ilości bolesnych rzeczy, olać jednego z nas, zwłaszcza w dniu jego urodzin. Horan był naprawdę dobrym człowiekiem. Mogłem tylko dziękować Bogu za to, że na niego trafiłem w moim życiu i został moim przyjacielem. Jednak wracając do mojego rankingu najżałośniejszych zachowań w całym moim życiu, na kolejnej pozycji była akcja ze striptizerką. Naprawdę teraz żałowałem tego, że już w pierwszej godzinie imprezy doprowadziłem się do takiego stanu. Kompletnie nie wiedziałem przez to co się na niej działo. Nie przypominałem sobie również tego, abym zabrał tą szatynkę do siebie do domu. W tej chwili głośno jęknąłem na cały dom chowając twarz w rękach. Z każdą chwilą, w której mówiłem sobie <i>"nie może być już gorzej"</i>, życie coraz mocniej kopało mnie w dupę.<br />
<br />
W tej chwili naprawdę był czas, aby przestać to robić i się ogarnąć, bo siedzenie w miejscu i użalanie się nad sobą nawet nie miało sensu. Podniosłem się do pozycji siedzącej, a potem rozejrzałem się wokół siebie po pokoju. Nagle zauważyłem wystający spod szafy stojącej obok okna kawałek torebki.Wstałem z łóżka i podszedłem do tego miejsca, a następnie schyliłem się, aby wyciągnąć przedmiot spod mebla. Domyśliłem się, że torebka należała do mojej brązowowłosej koleżanki, którą wychodzą dziś z mojego domu po prostu jej zapomniała. Zdałem sobie wtedy sprawę z tego, że całkowicie nie znałem jej, więc nawet nie miałem w jaki sposób zwrócić jej zguby. Westchnąłem cicho na ą myśl. Wiedziałem, że nie powinienem tego robić, ale nie miałem zupełnie żadnego innego wyboru. Podniosłem torebkę i wywracając ją o 180 stopni, wysypałem z niej całą zawartość.<br />
<br />
Na podłogę podsypała się sterta rachunków, kosmetyczka, klucze, telefon, portfel z którego wypadły dokumenty i jakieś drobniaki, lusterko, szczotka i.. żyletka? Po co striptizerce była żyletka? Podniosłem ją przyglądając się wyjątkowo uważnie jej metalowemu ostrzu. Po chwili bez całkowitego namysłu, wyrzuciłem ją pod łóżko uznając ten przedmiot za całkowicie bezużyteczny dla mnie. Następnie złapałem za telefon i wszedłem w kontakty. Kliknąłem w jeden z nich i napisałem sms'a.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Do: </i>Lucy</div>
<div style="text-align: center;">
<i>Treść:</i> Cześć. Właścicielka tego telefonu zostawiła </div>
<div style="text-align: center;">
u mnie torebkę. Masz może jej adres? Chciałbym </div>
<div style="text-align: center;">
ją oddać. :)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Chwilę po wysłaniu go, otrzymałem odpowiedź z tym o co prosiłem niejaką Lucy. Zamierzałem oddać nieznajomej szatynce jej zgubę jeszcze dzisiaj, więc już praktycznie wiedziałem, co będę robić przez całą resztę popołudnia.<br />
<br />
___________________________________________________<br />
<br />
O matko, jeszcze 4 rozdziały do końca. Nie mogę w to uwierzyć, wow. Serio szybko zleciało. Dzięki za 10 komentarzy, rozdział dodam w czwartek/piątek. xx<br />
<br />
PS. Jeśli jesteś Larry shipper, zapraszam Cię do przeczytania prologu opowiadania o Larrym, napisanego przez jedną z moich koleżanek, Anitę.<i><a href="http://dissentire.tumblr.com/post/46063247246"> *klik*</a></i></div>
</div>
dissentirehttp://www.blogger.com/profile/18408912069929743528noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-8988013131107741183.post-37948435252304381592013-03-20T18:23:00.002+01:002013-03-20T18:25:11.554+01:00Rozdział 16: I see it on your face, you know you made your biggest mistake<div style="text-align: center;">
<i>*czwartek, perspektywa Harry'ego*</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Było coś około piętnastej, gdy czekałem pod budynkiem jednego z hoteli w środku Londynu. Było to miejsce, z którym wiązało się wiele z moich wspomnień, ponieważ był to hotel, w którym Angela zatrzymywała się podczas jej każdego pobytu w tym mieście. A teraz, gdy zerwaliśmy, stanie w tym miejscu wprawiało mnie w zły nastrój, przez co rozmyślając nad każdym momentem podczas którego znajdowałem się w środku budynku, mogłem tylko pogratulować Taylor <i>"trafnego"</i> wyboru miejsca na spotkanie się. Co najgorsze, blondynka spóźniała się już jakieś dziesięć minut. Spojrzałem na drzwi hotelu. Gdy zauważyłem za ich oszkloną szybą dwójkę osób - chłopaka i dziewczynę, którzy jak mogłem się domyślić, kłócili się ze sobą, zacząłem przypominać sobie moją ostatnią rozmowę z Angelą. Co prawda odbyła się ona przez telefon, ale podobnie jak para z hotelu, kłóciliśmy się ze sobą. Na myśl o słowach które padały podczas naszej sobotniej konwersacji, czułem się jeszcze bardziej rozdarty niż kilka minut temu, bo wydaje mi się, że dopiero teraz doszło do mnie to, że był to już koniec. Co prawda bolało mnie to, ale skoro tak było, pozostało mi tylko się z tym pogodzić. W tym celu wyjąłem telefon. Musiałem usunąć wszelkie pamiątki po moim związku z Polką. Innego sposobu, aby zapomnieć nie miałem, a te wszystkie rzeczy przypominałyby mi tylko o tym jaki kiedyś byłem z nią szczęśliwy, doprowadzając mnie do coraz większej rozpaczy. Po chwili prawie wszystkie ślady po naszym związku były już zatarte: zmieniłem tapetę w telefonie, usunąłem wszystkie wspólne zdjęcia oraz sms'y które do siebie pisaliśmy. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wypuściłem z ulgą powietrze na myśl, co zrobiłem. Poszło dość łatwo. Naprawdę myślałem, że dużo trudniej będzie mi kasować te wszystkie rzeczy związane z moją eksdziewczyną. Na sam koniec, została mi jeszcze jedna rzecz do zrobienia. W celu jej zrealizowania, wszedłem w rejestr połączeń mojej komórki. Udało mi się szybko odnaleźć dziewczynę na liście, ponieważ wcale dawno nie kontaktowałem się z nią po raz ostatni. Miałem już kliknąć przycisk <i>tak </i>przy potwierdzeniu o usunięcie, lecz moją uwagę nagle zwróciła data ostatnio odebranego połączenia: <i>30 stycznia 2013, 17:51</i>. Było to niemożliwe, nie rozmawiałem przecież wczoraj z Angelą. Starałem sobie przypomnieć jak to się mogło stać, że znajduje się ona na tej liście z taką datą, bo na pewno nie dzwoniła ona do mnie wczoraj, a przynajmniej o tym nie wiedziałem. Nawet gdybym nie odebrał połączenia to dostałbym o nim jakieś powiadomienie. Mój telefon na pewno się nie mógł mylić, więc jak to się mogło stać? W pewnym momencie, uświadomiłem sobie jednak jaki był powód mojej niewiedzy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Harry, stało się coś? Czemu jesteś taki zdziwiony? - zapytała entuzjastycznie Taylor zbliżając się w moją stronę i widząc to, że ze zdumienia na to co się dowiedziałem, otworzyłem aż usta.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jej głos natychmiastowo wyprowadził mnie z równowagi. Całkowicie zapomniałem o naszym spotkaniu, a tej chwili.. Uch, Taylor była ostatnią osobą, którą chciałbym zobaczyć dzisiaj, bo w końcu to przez nią byłem teraz zły. Podniosłem głowę i podejrzewam, że na mojej twarzy można było zobaczyć złość, bo blondynka zaczęła wyglądać na nieco zdziwioną, a nawet i wystraszoną tym jak wyglądałem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Harry.. o co chodzi? - zapytała ostrożnie, a ja po prostu nie wytrzymałem. Ostatnio zbyt często się unosiłem, ale to przez moją bezsilność. Wszystko się psuło, a ja nie mogłem nic zrobić jak tylko patrzeć na to co się dzieje.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- CO TO MA BYĆ??? - ryknąłem na całą ulicę podstawiając dziewczynie pod nos swój telefon, na co ona cała zesztywniała. - Jakim prawem rozmawiałaś z moją dziewczyną?!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Swift zaczęła rozglądać się dookoła z widocznym lękiem na jej twarzy. Spojrzałem na drzwi hotelu, nie było w środku już kłócącej się pary. Natomiast przed jego wejściem zauważyłem, że naszej dwójce przyglądała się jakaś grupka nastolatek, które były chyba Directionerkami, ponieważ jedna z nich miała koszulkę z logiem naszego zespołu na sobie. W normalnych warunkach zagadałbym do nich, porobił zdjęcia, dał autografy.. Ale w tej sytuacji, gdy ciskałem piorunami, po prostu olałem ich obecność i to, że będą świadkami mojej kłótni z Taylor, a także naszego zerwania.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- No bo, no bo.. - zaczęła jąkać się Amerykanka. - Harry, ja.. Ja przepraszam. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Blondynka zrobiła wyjątkowo żałosny wyraz twarzy, a do jej oczu zaczęły napływać łzy. Mimo tego nie ruszyło mnie to. Ja czułem się dużo gorzej z jej czynami niż ona teraz. Jak ona mogła się tak zachować? Czy ktoś ją prosił o to, żeby odbierała ten telefon? To nie była jej sprawa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- TO KONIEC!!! - wrzasnąłem, a prawdopodobnie oczy wszystkich osób, które stały wokół, skierowały się na naszą dwójkę. Przynajmniej czułem się tak jakby oni gapili się na nas. Ale to też olałem. Kompletnie teraz nie obchodzili mnie inni ludzie. Liczyłem się tylko ja i mój problem. - Nie chcę cię już znać! Zrywam z tobą! Chociaż nie, czekaj. Jak można zerwać z kimś z kim nigdy się nie było? Wow, zadziwiam samego siebie! - krzyczałem w stronę Taylor sarkastycznie się śmiejąc, a do jej oczu napływało coraz więcej łez.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Harry, ale.. ale.. Ja cię kocham. - wydukała dziewczyna próbując załagodzić w jakiś sposób, lecz nawet nie podziałało to na mnie. Można by rzec, że nawet bardziej mnie wkurzyło.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiesz co? Odwal się ode mnie. Pisz sobie na pocieszenie pioseneczki o tym jaki to zły jestem. Poskarż się mojemu menadżerowi. Rób co tam tylko chcesz, ale odwal się ode mnie! - wrzasnąłem już kolejny raz dzisiaj, lecz tym razem, obróciłem się na pięcie. Jednak gdy chciałem już odejść, nagle przypomniało mi się coś co chciałem jeszcze powiedzieć, więc zmieniłem swój kierunek na poprzedni. - Aha, no i serdecznie ci dziękuję za zniszczenie mojego związku z Angelą. Mam nadzieję, że ciebie kiedyś też ktoś tak potraktuje.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po wypowiedzeniu tych słów zrobiłem głupi uśmieszek i powędrowałem w swoją stronę, a za mną tylko ciągnęły się krzyki Taylor o to, abym wrócił. Zaśmiałem się sarkastycznie pod nosem. Naprawdę, jaką ona miała czelność rozmawiać z moją dziewczyną mówiąc jej nawet nie wiem co, a teraz mówić mi, że mnie kocha i prosząc mnie o to, abym dał jej jeszcze jedną szansę? Zresztą, co to miała być za szansa? Nawet się nie lubiliśmy. To znaczy ja nie lubiłem jej, bo ona podobno mnie kochała. Tak, kochała, a zraniła. Naprawdę mogłem jej pogratulować tylko logiki. Rozejrzałem się dookoła, nawet nie wiedziałem gdzie idę. Szedłem tam, gdzie mnie nogi poniosą. Nie chciałem być w domu, nie chciałem być z chłopakami lub kimkolwiek innym. Chciałem być <i>"nigdzie"</i>, chciałem całkowicie zniknąć. Nic nie czuć, niczym się nie przejmować. Idąc nie wiadomo gdzie, próbowałem jakoś skontaktować się z Angelą: wysłałem jej dziesiątki wiadomości, dzwoniłem setki razy, lecz za każdym razem nie uzyskałem żadnej odpowiedzi. Nagle podczas mojej bezcelowej wędrówki po mieście, z nieba zaczęły spadać krople deszczu. Po prostu wszystko dzisiejszego dnia świetnie się ze sobą komponowało. Był dziś dzień idealny, aby umrzeć. Naciągnąłem kaptur bluzy na głowę i parsknąłem do siebie śmiechem. Ja? Umrzeć? Naprawdę tok mojego myślenia był zadziwiająco żenujący. Pół świata zapłakałoby się za moją osobą. Fani, bo jestem ich idolem; mangament, bo traci kasę; a Louis, Zayn, Niall i Liam, bo jestem ich kumplem. Podejrzewam, że Angela olałaby moje odejście. Jednak mimo to, nie mogłem tak po prostu sobie umrzeć. Sprawiłbym tym zbyt duży problem dla ludzi wokół. Musiałem żyć, choćbym nawet miał być cały czas nieszczęśliwy. Podniosłem głowę, bo jak się okazało, dotarłem właśnie do skrzyżowania niedaleko hotelu, które było miejscem spotkania z Taylor. Naprawdę musiałem być głupi, że zrobiłem takie koło. Rozejrzałam się dookoła. Kilka metrów ode mnie wciąż stała grupka dziewczyn będących Directionerkami, które znowu przyjaźnie uśmiechały się w moją stronę. Jęknąłem cicho. Naprawdę nie miałem ochoty z nikim gadać, a na pewno nie z fankami.<br />
<br />
Spojrzałem na nie przepraszająco, a następnie skierowałem się w stronę parku, z którego również miałem wiele wspomnień. Siadłem tam na mojej ulubionej ławce, tej na której zawsze siadaliśmy z Angelą, bo o ironio, z całego parku jedynie ona była sucha, ponieważ jako jedyna stała pod drzewem, więc nie groziło mi przemoczenie spodni po umieszczeniu swojego tyłka na niej. Po wykonaniu tej czynności wyciągnąłem z kieszeni spodni swój telefon i zacząłem wpatrywać się prosto w niego. W tej chwili naprawdę żałowałem tego, że usunąłem z niego wszystko co było związane z tą uroczą blondynką, którą tak bardzo kochałem, bo tylko to zostało mi po związku z nią, a teraz i to przepadło. Gdy tak wpatrywałem się w ekran swojej komórki, niespodziewanie podświetlił się on, ukazując mi powiadomienie o nowej nieodczytanej wiadomości, co sprawiło, że nagle obudziła się we mnie nadzieja na to, że jeszcze nie wszystko stracone. Jednak tak szybko jak się ona pojawiła, tak szybko zniknęła, ponieważ gdy odczytałem sms'a, okazało się, że to nie Angela jest jego nadawcą, lecz jeden z moich przyjaciół.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Od:</i> Nialler</div>
<div style="text-align: center;">
<i>Treść: </i>Boże, Harry. Co ty wyprawiasz?</div>
<div style="text-align: center;">
Po internecie krąży jakiś filmik nagrany przez</div>
<div style="text-align: center;">
fanki, na którym zrywasz z Taylor. Przecież</div>
<div style="text-align: center;">
menadżer nas zamorduje za to. Natychmiast</div>
<div style="text-align: center;">
przyjeżdżaj do mnie do domu.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie zamierzałem nigdzie się ruszać. Miałem w dupie co sądzą chłopaki, fani czy mangament. Przecież nie miałem pięciu lat żeby ktoś mną rządził. Byłem już dorosły, więc sam mogłem o sobie decydować i nikomu nic nie było do tego co robiłem. Szybko odpisałem na wiadomość i bez jakiegokolwiek zastanowienia wysłałem ją.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Do: </i>Nialler</div>
<div style="text-align: center;">
<i>Treść: </i>No to macie problem, bo nigdzie </div>
<div style="text-align: center;">
się nie ruszam.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Chwilę potem postanowiłem, że dla dobra własnego zdrowia psychicznego, aby nikt mnie nie wkurzał, lepiej będzie jak wyłączę telefon. Gdy to zrobiłem, włożyłem go z powrotem do kieszeni i głośno westchnąłem, chowając twarz w swoich dłoniach. Naprawdę nie sądziłem, że to wszystko aż tak bardzo się skomplikuje. Wiedziałem, że będzie mi ciężko po tym głupim wywiadzie, ale żeby aż tak? Żeby to wszystko musiało się w aż w takim stopniu popsuć? Najpierw odejście Angeli, a teraz.. Teraz mogłem być pewny tego, że Swift będzie się starać zniszczyć moją medialną reputację i nie zostawi po mnie żadnej suchej nitki po naszym idiotycznym rozstaniu. Zwłaszcza, że prawdopodobnie moje ukochane fanki, które przyglądały się naszej kłótni nagrały filmik i wypuściły go do sieci. Naprawdę dzisiejszy dzień był do dupy. A moje jutrzejsze urodziny zapowiadały się na najgorsze w całym moim życiu.<br />
<br />
_____________________________________________________<br />
<br />
Wow, nawet mi sprawnie poszło przepisywanie tego rozdziału i dodanie go. Kolejny kiedy się pojawi? Nie wiem. W każdym razie jak się możecie domyślić, będzie przedstawiał sceny z urodzin Harry'ego. Chociaż nie, to będzie poranek po nich. Mam nadzieję, że czekacie. Btw. dziękuję za 8 komentarzy, kocham Was. xx</div>
</div>
dissentirehttp://www.blogger.com/profile/18408912069929743528noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-8988013131107741183.post-161097457806927402013-03-17T20:31:00.001+01:002013-03-17T21:24:01.694+01:00Rozdział 15: You should look at your own life instead of looking into mine<div style="text-align: center;">
<i>*środa, perspektywa Angeli*</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Przed chwilą wróciłam ze szkoły. Byłam kompletnie wykończona, więc leżałam na łóżku. Niestety nie mogłam zasnąć przez dzisiejsze wydarzenie. Vanessa poprosiła mnie o to, abym poszła z nią za tydzień na koncert One Direction, który otwiera trasę promującą ich nowy album. Nawet zdobyła bilety vip, aby specjalnie ich spotkać. Naprawdę nie chciałam tego robić. Moje stosunki z zespołem ostatnio stały pod znakiem zapytania, a zwłaszcza te z Harrym. Nie chciałam go widzieć zanim sobie tego wszystko nie wytłumaczymy. Jednak Vanessa nie wiedziała o tym. Ona kompletnie nie miała pojęcia o tym, że znam całą piątkę jej idoli, a nawet że chodziłam z jednym z nich. Zważając na ostatnie wydarzenia było to naprawdę dziwne. Mimo wszystko, pasowało mi to, ponieważ miałam pewność, że chociaż jedna osoba w tej szkole lubi mnie za to jaka jestem, a nie za to, że znam One Direction. I naprawdę nie chciałam tego zmieniać, więc moją znajomość z zespołem wolałam przed nią po prostu ukryć. Nie mogłam zobaczyć się też z nimi w takich okolicznościach. Zapewne gdyby Harry mnie zobaczył, od razu zechciałby ze mną porozmawiać przez co Nessa na pewno dowiedziałabym się o naszej znajomości. Miałam dwa wyjścia, lecz mogłam wybrać tylko jedno. Wywinąć się od spotkania z 1D za kulisami lub po prostu pogadać z Loczkiem i wszystko wyjaśnić. Byłam jednak zmuszona wybrać drugą opcję, bo przecież moja kumpela na pewno nie darowałaby mi ucieczki, a co dopiero samego niepójścia na koncert. Obróciłam głowę na bok spoglądając na telefon.<br />
<br />
Podniosłam się do pozycji siedzącej i wzięłam go do ręki. Szybko wybrałam z kontaktów Hazzę i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Nie czekałam długo na odpowiedź, lecz głos który usłyszałam po drugiej stronie, na sto procent nie należał do Harry'ego. Była to jakaś dziewczyna. Na dodatek musiałam ją znać, bo rozpoznawałam ten głos, lecz nie mogłam sobie przypomnieć do kogo on należy.<br />
<br />
- Halo? - usłyszałam głos osoby, z którą rozmawiałam w telefonie.<br />
<br />
- Ee.. Harry? - zapytałam niepewnie. I nawet głupio, bo doskonale przecież wiedziałam, że to nie on.<br />
<br />
- Och, to ty skarbie. - powiedziała kpiąco dziewczyna. - Trafiłaś na zły moment, bo twój, to znaczy mój chłopak bierze prysznic.<br />
<br />
- Co?! - zapytałam nie bardzo wiedząc o co chodzi. Jednak już po chwili przypomniałam sobie, że osoba, z którą rozmawiałam była Taylor Swift, bo w końcu miała taki głos i.. Uch, nazwała Hazzę swoim chłopakiem.<br />
<br />
- Słonko, wiem że to usłyszałaś. I to nawet wyraźnie. Jednak powtórzę to jeszcze raz. Harry jest moim chłopakiem.<br />
<br />
- Przecież on.. - powiedziałam, lecz nie zdążyłam, ponieważ dziewczyna chamsko mi przerwała w połowie zdania.<br />
<br />
- Nie. Ty z nim zerwałaś. - triumfalnie oznajmiła Taylor, wrednie śmiejąc się do telefonu. - Chociaż i tak podejrzewam, że on zrobiłby to już niedługo, gdyby nie to, że Ty byłaś pierwsza.<br />
<br />
- Niby dlaczego? - zapytałam ze zdziwieniem. Kompletnie nie wiedziałam jakie ona miała podstawy, aby tak sądzić.<br />
<br />
- Jeszcze się pytasz? Boże, z kim ja rozmawiam. - mówiła Swift ciągle śmiejąc się do siebie. - Nie dość, że jesteś idiotką, która go nudziła to nawet nie pozwalałaś się mu dotknąć. Skarbie, on też ma własne potrzeby. A to, że ich nie potrafiłaś zaspokoić to już całkiem inna bajka.<br />
<br />
- Ale przecież.. - zaczęłam mówić, lecz blondynka ponownie przerwała moją wypowiedź.<br />
<br />
- Ech.. jesteś taka młoda i głupia. Może coś ci powiem. On cię miał tylko jako odskocznię od świata, którą mógł się zabawić weekendami. Ale że jesteś beznadziejna to się tobą znudził. Więc może spadaj na plac zabaw pobawić się lalkami Barbie, zamiast wtrącać się w życie dorosłych ludzi? Nie należysz do tego świata. I nigdy nie będziesz, więc lepiej sobie odpuść. Nie zasługujesz na Harry'ego. I w sumie nawet dobrze o tym wiesz. - w tej chwili dziewczyna przerwała, a po kilku sekundach kontynuowała, mówiąc dużo szybciej niż wcześniej, a w jej głowie można było usłyszeć nutkę.. niepokoju? - Lepiej spływaj, bo każdy ma cię już dość. Mam nadzieję, że się od nas odwalisz. Inaczej tego po prostu pożałujesz. Żegnam.<br />
<br />
Po zakończeniu swojej długiej wypowiedzi Swift rozłączyła się, a ja padłam jak długa na swoje łóżko rzucając telefon na podłogę. Chciało mi się płakać. Wtuliłam się w poduszkę, cicho łkając w nią. Było mi naprawdę źle. Naprawdę nie wyobrażałam sobie, że to wszystko tak się skończy. Myślałam, że Harry wybierze mnie, a nie Taylor. Okazało się, że wolał ją. Rozumiem, że jest dużo lepsza ode mnie pod każdym względem, ale dlaczego to wszystko musiało się tak potoczyć? Co ja takiego złego zrobiłam żeby na to sobie zasłużyć? Dlaczego muszę cierpieć?<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>*perspektywa Harry'ego*</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Byłem już wyjątkowo zmęczony moim życie. Moje ostatnie dni wyglądały zupełnie tak samo. Ciągłe próby i wywiady, a potem nudne randki z Taylor w towarzystwie rzeszy paparazzich. Zwłaszcza cały dzisiejszy dzień spędziłem na udawaniu przykładnej i zakochanej w sobie pary z blondynką, a przed wieczorną kolacją, która również miała być na pokaz, postanowiłem że wstąpimy do mojego domu, ponieważ chciałem wziąć orzeźwiający prysznic przed kolejnymi kilku godzinami katorgi w towarzystwie Swift. Jednak podczas niego, wydawało mi się, że słyszałem jakieś głosy dobiegające z salonu. Po skończeniu prysznica, postanowiłem zajrzeć do Taylor, aby dowiedzieć się z kim rozmawiała, bo raczej nie było nikogo w moim domu oprócz niej. Jednak po otworzeniu drzwi od łazienki, od razu je zamknąłem. Zrobiłem to, ponieważ uświadomiłem sobie, że jestem całkiem nagi.. Fakt, nigdy nie miałem problemów z pokazywaniem ludziom tego co mam pod bielizną, a nawet to lubiłem, bo czułem się dzięki temu w jakiś sposób wolny, to jednak nie chciałem aby wkraczała ona w granice mojej prywatności. Po prostu nie lubiłem jej i traktowałem ją jak jakąś obcą, więc to raczej nie byłoby okej, gdybym zaczął paradować bez ubrań przed kimś kogo nie znam. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po założeniu na siebie z powrotem ubrań, spojrzałem w lustro. Nie wyglądałem zbyt dobrze. Byłem cały blady, a moje włosy były jeszcze w gorszym nieładzie niż zazwyczaj. Męczyłem się moim aktualnym życiem, a zwłaszcza tą częścią poświęconą spotykaniu się z Amerykanką. Westchnąłem cicho pod nosem na myśl co mnie jeszcze czekało. W tej chwili postanowiłem, że skończę tą dzisiejszą "randkę", ponieważ nie miałem już na nic siły. Wyszedłem z łazienki, prosto kierując się w stronę salonu, w którym zastałem Taylor siedzącą na kanapie. Dziewczyna już chwilę po zobaczeniu mnie zaczęła się przyjaźnie uśmiechać w moją stronę. Mimo tego spiorunowałem ją wzrokiem, ponieważ byłem zły, zmęczony i nie miałem już na nic ochoty. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Przykro mi, ale nie jestem w stanie nigdzie już dziś z tobą iść. - rzuciłem od niechcenia kierując się w stronę kuchni, która była połączona z salonem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Co?! - usłyszałem głos Taylor, lecz nie odwróciłem się. Zamiast tego, będąc już w kuchni wziąłem jabłko ze stołu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Jestem zbyt zmęczony na cokolwiek. - odpowiedziałem wzruszając ramionami i opierając się o blat kuchenny, wgryzłem się w owoc.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- No i co z tego? - zapytała blondynka z wyrzutem. - Twój menadżer kazał nam iść dziś na kolację z Louisem i Eleanor. Nie możemy jej tak po prostu odwołać!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Możemy. Louis nawet się pewnie ucieszy, że nie musi się znowu bawić w jakieś bezsensowne randki z Eleanor. Serio zastanawiam się czemu mangament wciąż każe mu z nią chodzić, skoro sprawa z Larrym się skończyła. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Boże, Harry, nie zmieniaj tematu na ich związek. Co niby powie mangament na to, że nie pojawimy się dziś w restauracji?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Mam ich gdzieś. - powiedziałem znowu wzruszając ramionami, przeżuwając kawałek jabłka, który właśnie miałem w ustach. - Swoją drogą, z kim rozmawiałaś, gdy byłem pod prysznicem?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Emm.. Ja.. Em... - dziewczyna zaczęła się plątać, lecz po chwili opamiętała się i sensownie dokończyła zdanie. - Z nikim. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Myślałem, że słyszałem głosy. - powiedziałem ze zdziwieniem znów wgryzając się w owoc.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Wydawało ci się. - odpowiedziała blondynka z uprzejmym uśmiechem, na którego widok tylko westchnąłem. - No dobra. Więc okej. Jesteś zmęczony. Pójdę już, pa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Spoko, cześć. - rzuciłem szybko, głosem całkowicie wyprutym z emocji, lecz tak naprawdę w środku czułem ulgę, że nareszcie uwolnię się od tej dziewczyny.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy usłyszałem odgłos zatrzaskujących się drzwi, wypuściłem głośno z siebie powietrze z ulgą, po czym wyrzuciłem ogryzek po jabłku do kosza na śmieci. Udałem się z powrotem do salonu. Byłem nareszcie sam. Od kilku dni desperacko czekałem na tą chwilę i właśnie ona nastąpiła. Siadłem na kanapie. Mogłem jeszcze poczuć zapach perfum Taylor, którego nie lubiłem, bo przypominał mi on jej osobę i to, że jestem zmuszony udawać jej chłopaka. A naprawdę wolałem przez ten czas spędzony z nią, widzieć się z kimś zupełnie innym. Kimś, kto niestety nawet nie chciał o mnie słyszeć.<br />
<br />
______________________________________________<br />
<br />
No i jak obiecałam, dostajecie rozdział w weekend. Podsumowując, jest on.. hmm.. średni. Bywały lepsze. Jednak skoro podobał się Wam poprzedni (Boże, znowu dziękuję za te 10 komentarzy. Chyba Was wcześniej nie doceniałam myśląc, że to więcej się nie powtórzy), to ten również powinien przypaść Wam do gustu. Kolejny postaram się dodać w środę. Do napisania, xx</div>
</div>
dissentirehttp://www.blogger.com/profile/18408912069929743528noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-8988013131107741183.post-6218073658690489602013-03-15T19:12:00.000+01:002013-03-15T19:15:52.445+01:00Rozdział 14: Find out what went wrong without blaming each other<div style="text-align: center;">
<i>*wtorek, perspektywa Angeli*</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Właśnie wróciłam do domu po swoim drugim dniu w nowej szkole. Byłam naprawdę zmęczona. Po zamknięciu za sobą drzwi, zrzuciłam torbę z ramienia i przystąpiłam do zdejmowania z siebie ubrań wierzchnich. Gdy już skończyłam, udałam się do kuchni. Gdy okazało się, że nie ma tam nikogo, poszłam rozejrzeć się po reszcie domu. W niej również nie znalazłam mojej ciotki. Wróciłam do kuchni i sięgnęłam po jabłko, które leżało na stole. Po umyciu go, udałam się do swojego pokoju, gdzie podczas włączania się mojego laptopa, zaczęłam jeść owoc. Pierwszą rzeczą, którą zrobiłam po uruchomieniu się komputera było wejście na Facebooka. Nie odwiedzałam go od mojego ostatniego dnia w polskiej szkole, a więc zapewne czekało na mnie jeszcze więcej zaproszeń do znajomych niż wcześniej, bo przecież chodziłam teraz do nowej szkoły. Po wczytaniu się strony, okazało się, że miałam rację. Na granatowym pasku wyświetliło się 81 nowych powiadomień, co było moim dotychczasowym rekordem, a wśród nich, jedno z nich było od Vanessy - dziewczyny z mojej klasy, z którą przez te dwa dni poznałam się jak na razie najlepiej. Wszystkie z zaproszeń zaakceptowałam, a następnie otworzyłam listę osób dostępnych na portalu. Spośród stu dwudziestu siedmiu dostępnych osób, ku mojej uciesze, zobaczyłam zielone kółeczko oprócz imienia i nazwiska mojej najlepszej przyjaciółki. Szybko kliknęłam na jej zdjęcie po czym otworzyło się okienko czatu. Wystukałam szybko wiadomość na klawiaturze laptopa, a już chwilę potem nie czekając długo, otrzymałam odpowiedź.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Angelika: Hej Am. <3 Co tam? Strasznie tęsknię. :(</div>
<div style="text-align: center;">
Amanda: Nie wyobrażasz sobie jak bardzo mi Ciebie też brakuje.. :(</div>
<div style="text-align: center;">
Amanda: Echh.. nie mogę gadać. Mój kochany braciszek dobija mi się do kompa. Więc do napisania kiedy indziej. Kocham Cię, pa. :*</div>
<div style="text-align: center;">
Amanda: Ejj.. Albo czekaj. Zadzwoń do mnie. :D</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czytając wypowiedź dziewczyny zachichotałam pod nosem. To było takie typowe dla niej, że nie umiała wysłowić się tylko w jednej wiadomości. Nie odpisałam jej już nic, a zamiast tego rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu telefonu. A gdy go odnalazłam, szybko wybrałam numer przyjaciółki. Nie czekałam długo na to aż odbierze, bo już po dwóch sygnałach usłyszałam jej głos.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Booooże, Angela! Tęsknię za tobą! - zawołała wyjątkowo entuzjastycznym tonem dziewczyna powodując tym, że szeroko się uśmiechnęłam, pierwszy raz od kilku dni. Naprawdę brakowało mi kogoś z kim mogłabym szczerze pogadać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja też. - odpowiedziałam chichocząc, a następnie wstając z łóżka i chodząc w kółko po pokoju. - Opowiadaj co u ciebie!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- U mnie? Haha, po staremu. Lepiej mów jak minął ci pierwszy dzień w szkole, jak się masz i.. - urwała w pewnym momencie Amanda, która widocznie się speszyła. - I.. ogółem co u ciebie!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- No jest w miarę dobrze. Szkoła jak szkoła, poznałam dużo ludzi. Ale wydaje mi się, że.. Uch.. - w tym momencie i ja urwałam swoją wypowiedź głośno wzdychając, lecz już po chwili postanowiłam kontynuować ją. - Oni mnie chyba lubią tylko za.. No wiesz, za to że znam Harry'ego i resztę One Direction..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Hej, nie mów tak. Ciebie nawet bez tej bandy wariatów nie da się nie lubić. - powiedziała pocieszająco moja przyjaciółka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiem, ale po tych wydarzeniach z lotniska pisano naprawdę dużo o mnie w gazetach. Sama widziałaś co się działo przez to w Polsce.. - jęknęłam, siadając przy tym na biurku i odkładając na nie ogryzek po zjedzonym jabłku.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale to nie Polska tylko Anglia, więc się nie przejmuj, słonko. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Boże, Amanda, One Direction naprawdę są popularni. I to na całym świecie. Gdzie bym nie pojechała, ludzie będą reagować na każde słowo o nich w taki sam sposób. A zwłaszcza oszaleją, gdy spotkają dziewczynę jednego z nich. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobra, ale przecież.. - powiedziała dziewczyna, lecz nie zdążyła dokończyć, bo przerwałam jej w połowie zdania.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- No i co z tego, że zerwałam już z Harrym? - jęknęłam. - Dla nich się to nie liczy. Oni wciąż myślą, że jak mi się choć trochę podliżą, to ich poznam z chłopakami. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Współczuję, serio. Co do waszego związku, widzę, że nie bardzo przejmujesz się tym waszym rozstaniem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Wierz mi, że tylko ci się wydaje. Czuję się beznadziejnie i strasznie tęsknię za Hazzą. Nie wiem kompletnie już co mam robić. Rozum mówi mi, że zrobiłam dobrze i że powinnam o nim zapomnieć i mieć go gdzieś, ale serce.. Uch, ono się sprzeciwia temu. Każe mi dać Harry'emu drugą szansę, bo możliwe, że tą pierwszą odebrałam mu bezpodstawnie. - powiedziałam ponownie wzdychając, lecz tym razem z ulgą, bo nareszcie zwierzyłam się komuś z tego co leży mi na sercu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Może po prostu spotkaj się z nim? Porozmawiaj i wyjaśnij na spokojnie, na pewno nie jest tak jak ci się wydaje. Nie wierzę w to, że Harry byłby takim dupkiem. On cię za bardzo kocha, aby mógł zrobić coś takiego. Zaufaj mi i daj mu drugą szansę. - poprosiła Amanda, a po prostu nie mogłam jej powiedzieć, że tego nie zrobię. Ona zawsze miała rację i dawała mi znakomite rady, po których zawsze wszystko znów wracało do normy. Musiałam jednak przemyśleć czy warto było robić to, o co mnie teraz prosiła.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wyobrażasz sobie jak cię kocham Am, jesteś moją najlepszą przyjaciółką i nigdy nie chciałabym cię stracić, siostro. - zawołałam uśmiechając się do siebie. Uwielbiałam nazywać Amandę swoją siostrą, ponieważ byłyśmy ze sobą tak bardzo zżyte, że kochałyśmy siebie niczym rodzeństwo. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Wierz mi, że ty wcale mniej dla mnie nie znaczysz. - zachichotała dziewczyna. - Ale teraz już muszę kończyć, bo rodzice z drugiego pokoju od kilkunastu minut już mnie nawołują żebym nauczyła się na jutrzejszy sprawdzian. Uchh.. głupia fizyka. Jak ty w ogóle potrafisz ją rozumieć?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Haha, normalnie. Będę tęsknić. - powiedziałam wzdychając. Naprawdę mi jej brakowało. Nie miałam tu nikogo z kim byłabym tak blisko.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja też, pa. - odpowiedziała dziewczyna, lecz nie zdążyłam się z nią pożegnać, ponieważ już się rozłączyła. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Rzuciłam telefon na łóżko i po wstaniu z niego, podeszłam do okna. Mimo deszczu, ulice były pełne ludzi, którzy sprawnie omijając kałuże, z dużymi i ciemnymi parasolami śpieszyli się do swoich domów, aby odpocząć po całym dniu pracy. A ja tak po prostu stałam, obserwując ich i rozmyślając nad słowami Amandy. Miała racje. Nie mogłam tak po prostu zostawić tej sprawy z Harrym. Musiałam dać mu szansę, aby chociaż to wszystko wytłumaczył, bo ostatnim razem gdy rozmawialiśmy, nie dałam mu nawet dojść do słowa przez to, że ciągle krzyczałam i obwiniałam go za wszystko, a jeśli już coś mówił, nie słuchałam go, bo już z góry obstawiłam, że kłamie. Najgorsze w tym wszystkim było to, że mogłam się mylić i zbyt pochopnie ocenić sytuację. Możliwe też, że zbyt bardzo przyzwyczaiłam się do myśli, że już niedługo się ujawnimy, więc po prostu zbyt wyolbrzymiłam sprawę. Bałam się, że to jednak mogła być moja wina i że to ja wszystko spaprałam. Koniecznie musiałam wyjaśnić to z Loczkiem. Podeszłam z powrotem do łóżka, siadając na nim. Westchnęłam cicho, a następnie sięgnęłam po telefon. Jednak gdy miałam już wybrać numer Hazzy, usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi wejściowych. Jęknęłam, ponieważ na pewno nie mogłam przeprowadzić tej rozmowy w obecności mojej ciotki, która właśnie weszła do domu. Odłożyłam telefon na szafkę stojącą przy łóżku, a potem podniosłam się i wyszłam z pokoju. Udałam się w tym celu do kuchni, w której ona najczęściej przebywała.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Cześć ciociu. - powiedziałam z uśmiechem siadając przy stole.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- O, cześć skarbie. Jak spędziłaś dzisiejszy dzień? - zapytała kobieta odwzajemniając mój gest. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobrze. Ludzie z mojej szkoły są serio fajni. Znalazłam sobie nawet dziś kumpelę, ma na imię Vanessa. Musisz koniecznie ją poznać. - powiedziałam z uśmiechem.<br />
<br />
Wyszło trochę sztywnie, ale co z tego, niech przynajmniej ciotka wie, że szkoła nie jest aż taka zła i się nie martwi. Praktycznie cały przedwczorajszy wieczór biadoliła o tym, że będzie codziennie po mnie przyjeżdżać do szkoły, bo jestem tutaj nowa i mogę się zgubić, że będę samotna w nowej szkole i sobie nie poradzę. Sama nawet nie wiem dlaczego tak twierdziła. Przecież w Londynie byłam już setki razy. Znałam to miasto na pamięć, a nawiązanie nowych znajomości było tylko kwestią czasu. Jednak mimo tego starałam się grać odważną i szczęśliwą nawet mimo tego, że faktycznie, byłam samotna, a jedyną osobą którą poznałam była Vanessa. Była ona dość miła, ładna i fajnie mi się z nią gadało, ale była trochę.. ciemna.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Skoro tak mówisz, to zrobię to z chęcią. - powiedziała ciocia wypakowując zakupy z torby. - Może zaprosisz ją do nas niedługo?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W odpowiedzi tylko się uśmiechnęłam i kiwnęłam głową, a po wstaniu z krzesła, wróciłam do swojego pokoju. Wzięłam z biurka książkę od historii, a następnie położyłam się na łóżku próbując się czegoś nauczyć. Niestety jednak natłok myśli w mojej głowie spowodował, że zamiast tego, po prostu zasnęłam.<br />
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 15px; line-height: 21px;">________________________________________________________</span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 15px; line-height: 21px;"><br /></span>
<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Georgia, Utopia, Palatino Linotype, Palatino, serif;"><span style="font-size: 15px; line-height: 21px;">Noo. Macie nareszcie czternastkę. Osobiście nie jestem z niej zadowolona. Jest nudna. Jednak mimo wszystko jest ściśle powiązana z piętnastym rozdziałem, bo jest takim jakby wprowadzeniem do niego, więc nie narzekajcie. Swoją drogą dzięki za 10 komentarzy, serio mnie nimi zaskoczyliście. Nie myślałam, że znowu się tak postaracie. Piętnastkę postaram się dodać już w poniedziałek, bo mam rekolekcje aż do środy, więc będę mieć dużo wolnego czasu. Mam nadzieję, że się podoba. A jeżeli Was zawiodłam i zanudziłam, obiecuję że kolejna część będzie dużo dużo lepsza. :D</span></span></span></div>
dissentirehttp://www.blogger.com/profile/18408912069929743528noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-8988013131107741183.post-28439021500601029832013-03-11T21:27:00.001+01:002013-03-11T21:30:52.109+01:00Rozdział 13: I know you're sorry and we were sweet, but you lost me for eternity<div style="text-align: center;">
<i>*poniedziałek, perspektywa Harry'ego*</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Mógłbym powiedzieć, że ostatnie trzy dni były po prostu wyrwane z mojego życiorysu. Żyłem praktycznie w innym świecie, który był wypełniony moim ciągłym użalaniem się nad swoim losem, przez które przestałem w jakikolwiek sposób kontaktować ze światem. Ciągle siedziałem samotnie zamknięty w domu, siedząc na łóżku i gapiąc się w ścianę. Nie miało to jakiegokolwiek sensu. Całkiem podobnie jak moje życie. Zastanawiałem się czy to miał być tylko jakiś głupi psikus spłatany przez los, czy może taką cenę musiałem zapłacić za idealne życie gwiazdy. W tej chwili już całkowicie nie miałem pojęcia co byłoby dla mnie lepsze.<br />
<br />
Gdybym nie poszedł do X-Factor, nie byłbym sławny, nie pracowałbym dla żadnego głupiego mangamentu, który nie decydowałby o zupełniej każdej kwestii mojego życia. Jednak co za tym idzie, nie miałbym żadnych fanek, a wśród nich, nie byłoby Angeli przez co nigdy bym jej nie spotkał. Czyli jednym słowem byłoby do dupy. A teraz, gdy stało się to wszystko, co się stało, moje życie było prawie tak samo beznadziejnie, jak to, które miałbym po wybraniu wariantu numer jeden. Moje życie było naprawdę strasznie ironiczne. I głupie. Bo co bym nie wybrał, i tak będę stracony, a każda decyzja podjęta przeze mnie będzie tą złą. W tej chwili zacząłem naprawdę zastanawiać się nad tym, czy tak po prostu od samego początku nie byłem skazany na niepowodzenie w życiu, które tak sprytnie przez trzy lata było ukrywane po stereotypem cudownego bycia gwiazdą, który tak idealnie odwzorowywał moje życie tylko po to, aby w najmniej nieoczekiwanym momencie mnie zniszczyć? Tylko po co, gdy już owe niepowodzenie uderzyło, z powrotem podaje mi cudowne życie na tacy, lecz z jednym brakującym elementem bez którego wszystko straciło sens? Naprawdę nie wiedziałem jaka była w tym wszystkim logika. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zwłaszcza teraz, gdy bezczynnie siedziałem w sali prób z Liamem, Niallem i Louisem, wszystko wskazywało na to, że miałem rację co do tego, że moje życie było beznadziejne. Niby należałem do jednego z najpopularniejszych boysbandów na świecie, ale.. tak naprawdę już wszystko straciło dla mnie teraz sens. A wszystko przez piętnastoletnią blondynkę ze środkowej Europy, która wywróciła mój świat do góry nogami tworząc go piękniejszym, a potem odeszła przez jedno głupie nieporozumienie, zostawiając mnie samego w stanie <i>"Chcę umrzeć z rozpaczy"</i>. Nie dość, że zerwaliśmy, a mangament wciąż kazał udawać mi chłopaka Taylor, co było już w tej chwili naprawdę szczytem moich możliwości, to na dodatek nie mogąc spać po nocach, z nudów chłonąłem procenty. Podsumowując, nie umierałem tylko psychicznie przez swoje uczucia, ale także fizycznie przez okropny ból głowy wynikający z mojego nowego, nocnego hobby i jego dziennych skutków. Co najlepsze, w takim stanie miałem uczestniczyć w próbach do zbliżającej się trasy koncertowej, na której myśl robiło mi się od razu niedobrze. A teraz, czekając na Zayna, który spóźniał się od jakichś dwudziestu minut, modliłem się do Boga, aby Mulat dotarł na miejsce jak najpóźniej, aby tylko skrócić czas przeznaczony na moje katusze podczas nagminnego powtarzania piosenek z nowego albumu. Niestety jednak i w tej sprawie nie miałem szczęścia, bo już chwilę potem w drzwiach pomieszczenia w którym przebywaliśmy, pojawił się Malik. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Cześć wszystkim! - zawołał chłopak podchodząc do naszych foteli. - Londyn w tych godzinach jest naprawdę niemożliwy, wszędzie korki! No ale na szczęście już jestem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy brunet wypowiadał te wszystkie słowa, myślałem, że mój koniec był naprawdę blisko, ponieważ moja głowa była gotowa eksplodować przez podniesiony ton głosu Zayna, który wydawał się być mi naprawdę głośnym. Osunąłem się w dół po fotelu, na którym siedziałem, aż do pozycji półleżącej, cicho jęcząc.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- A ty co Styles, nie cieszysz się, że mnie widzisz? - zapytał Mulat, a na mojej twarzy pojawił się jeszcze większy grymas bólu niż wcześniej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Ciszej człowieku, nie musisz tak krzyczeć.. - jęknąłem, a brunet zachichotał.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Czyli mam rozumieć, że twoją dzisiejszą partnerką tej nocy była znowu butelka wódki? - zapytał Zayn w taki sposób jakby miał szeptać, choć tego tak naprawdę nie robił, bo mówił nieco ciszej niż wcześniej. Chociaż i tak nic to nie dało, bo ból wciąż rozdzierał środek mojej głowy. Naprawdę, obiecuję, że już więcej nie piję.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Daj mi święty spokój, proszę.. - jęknąłem ponownie, lecz tym razem najbardziej błagalnym tonem jaki byłem tylko z siebie w stanie wydobyć.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Och, zły wybór z tą butelką Styles. Angela może być zazdrosna! - zawołał Malik śmiejąc się, a ja znowu osunąłem się po fotelu, chcąc natychmiastowo umrzeć.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Naprawdę zniósłbym wszystko, ale samo wspomnienie o Angeli kładło mnie na łopatki. Całkowicie odechciało mi się funkcjonować. W tej chwili z mojego gardła ponownie wydobył się cichy jęk, a ja obracając głowę, ukryłem ją w oparciu fotela, odseparowując się od świata. Nie widziałem wtedy nic, oprócz ciemnego materiału, którym był okryty mebel. Wszyscy musieli być zdziwieni moim zachowaniem, bo już chwilę potem chichoty chłopców zamieniły się w przyjemną dla moich uszu ciszę, którą niestety przerwał po kilku minutach Liam.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Harry, stało się coś? - zapytał z troską chłopak.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Zostawcie mnie samego.. - wyjęczałem prosto w fotel, który nieco zniekształcił moje słowa. Lecz nawet mimo tego chłopcy domyśleli się o co mi chodzi. A przynajmniej Niall wiedział jaki był powód mojego beznadziejnego nastroju.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Harry, wszystko będzie dobrze. - odezwał się Irlandczyk, a na ramieniu poczułem jego dłoń.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Czy wy.. zerwaliście? To znaczy.. Ty i.. Angela? - zapytał Louis jąkając się przez niedowierzanie w całą sytuację. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Mhm.. - wymruczałem, a w pomieszczeniu zapadła całkowita cisza i czułem, że każdy kto w nim przebywał, wbijał we mnie wzrok.<br />
<br />
Wydawało mi się, że chłopaki nie spodziewali się takiego obrotu sytuacji i myśleli, że ta akcja z Haylor w zeszłym tygodniu to nic takiego i wszystko wróci do normy, o ile od niej w ogóle odbiegło. Najwidoczniej zrobiliśmy im z Angelą niespodziankę. Podniosłem głowę, a następnie usiadłem prosto. Głośno westchnąłem widząc, że miałem rację, że jestem obserwowany, bo wszyscy dookoła wpatrywali się we mnie ze ogromnym zdziwieniem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Nic nie będzie dobrze. - odezwałem się, uśmiechając się przy tym sztucznie. - Angelika nie chce ze mną nawet rozmawiać. A wszystko przez Modest!, który ubzdurał sobie, że dla dobra naszej kariery muszę wrócić do Taylor.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- No dobra, ale przecież ona zawsze dobrze wiedziała o tym, że twój związek ze Swift to tylko podpucha dla mediów, więc w czym problem? - zapytał Zayn, po którym było widać, że jest nieco zdezorientowany i zakłopotany. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- W tym, że te wszystkie wydarzenia poskładały się w taki głupi sposób, że nawet dla Angeli ten związek wygląda autentycznie. - powiedziałem wzdychając pod nosem, a oczy każdego z chłopaków momentalnie rozszerzyły się ze zdumienia. Serio to, że Angela zaczęła wierzyć w prawdziwość Haylor jest aż takie dziwne?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- To wszystko moja wina.. - jęknął Liam chowając twarz w dłoniach. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Uspokój się człowieku, to nie twoja wina tylko naszego mangamentu. Boże, serio byliśmy idiotami podpisując z nimi kontrakt. - powiedział Louis opierając głowę o swoją rękę, cicho wzdychając. - Ale może nam powiedz Harry, co Angela ci mówiła. Będzie nam łatwiej wtedy znaleźć jakieś rozwiązanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jęknąłem na te słowa. Doskonale wiedziałem, że ta historia nie będzie miała szczęśliwego zakończenia, a ja kompletnie nie mogłem nic z tym zrobić. Byłem bezradny. Mimo to postanowiłem opowiedzieć chłopakom wszystko, a gdy już to zrobiłem, byłem pewien swojego przekonania. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja.. ja.. naprawdę przepraszam Harry. - odezwał się rozpaczliwym tonem Liam.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Matko kochana. Mówiłem ci już coś na ten temat, Payne. To tylko i wyłącznie wina Modestu. - powiedział Louis tonem, po którym mogłem śmiało stwierdzić, że wkurza go już ta cała sytuacja i chciałby coś z tym zrobić. Tylko nie miał zbytnio co, bo wszystko teraz zależało tylko od mojej eksdziewczyny.<br />
<br />
- Pozostało tylko nam czekać na jakichś ruch ze strony Angeli. - powiedziałem cicho wzdychając. - O ile on w ogóle nastąpi..<br />
<br />
_____________________________________________________<br />
<br />
Wow, serio myślałam, że dziś go już nie dodam. No ale oto macie, najnudniejszy rozdział z całego powiadania, haha. Nie no, serio, ja nie potrafię nigdy podtrzymywać akcji. Ale już w następnym rozdziale będzie trochę lepiej. A jeszcze w kolejnym.. uu.. spodoba Wam się. Aha, no i dziękuję za 10 komentarzy. Serio po ostatnich rozdziałach, nie spodziewałam się takiej ilości, więc jestem za nie bardzo wdzięczna. Do napisania. xx</div>
dissentirehttp://www.blogger.com/profile/18408912069929743528noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-8988013131107741183.post-9960811813303418282013-03-06T21:40:00.004+01:002013-03-07T16:38:09.328+01:00Rozdział 12: Goodbye to broken promises, don't bore me with apologies<div xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">
<div style="text-align: center;">
<i>*sobota, perspektywa Harry'ego*</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Siedziałem na kanapie w salonie tępo wpatrzony w ścianę. Przede mną na stoliku do kawy stał talerz z kanapkami przyrządzonymi przez Nialla, który wpadł do mnie jakieś pół godziny temu, aby sprawdzić jak się mam, bo od dnia pojawienia się wywiadu w telewizji, nie odbierałem od nikogo telefonów, wciąż czekając na to, że moja dziewczyna do mnie zadzwoni. Mój nastrój sięgał dnia, całkowicie nie wiedziałem co ze sobą mogę zrobić. Z głębokiego zamyślenia o beznadziejności mojej sytuacji, wyrwał mnie Irlandczyk, który postanowił właśnie zająć miejsce koło mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Angela się jeszcze nie odezwała? - zapytał cicho, a ja głośno westchnąłem w odpowiedzi spuszczając głowę.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Nie. I chyba nawet nie ma tego w planach.. - odpowiedziałem chowając twarz w rękach. Czułem się praktycznie bezradny.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Harry, nie martw się. - powiedział ciepło Niall kładąc mi swoją dłoń na ramieniu, a następnie poklepując nią. - Na pewno ona to wszystko zroz..</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Nie zrozumie Niall. - jęknąłem przerywając chłopakowi. - Ona nie jest tym typem dziewczyn. Nie odzywa się, bo jest wkurzona, a ja nie wiem nawet co robić..</div>
<span style="text-align: justify;"><br /></span>
<span style="text-align: justify;">- To może.. spotkaj się z nią?</span><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Przecież ona jest w domu! A nawet gdybym tam poleciał, nie wiedziałbym gdzie jej szukać. Nigdy nie mówiła gdzie mieszka. W sumie to ona nigdy mi nic nie mówiła praktycznie o sobie, o życiu w Polsce.. - powiedziałem znowu wzdychając. - Rozmawialiśmy tylko o tym co przeżywaliśmy razem. Nie uważasz, że to dziwne?</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Nie, nie sądzę. Możliwe, że nie lubi może swojego otoczenia i dlatego nic o tym nie mówi. Albo dlatego, że nawet o to nie pytasz. Zresztą skoro tak tęsknisz, to może zadzwoń do niej? - odezwał się blondyn z nadzieją w głosie, lekko uśmiechając się w moją stronę.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- I co, wykrzyczy mi prosto do telefonu, że mnie nienawidzi?</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Nie, porozmawiasz z nią o tym najspokojniej jak tylko potrafisz. - odpowiedział chłopak poszerzając swój uśmiech. - Wiem, że potrafisz to zrobić. I wiem, że wszystko będzie dobrze.</div>
<span style="text-align: justify;"><br /></span>
<span style="text-align: justify;">- No dobra. - powiedział drapiąc się po policzku, który nagle zaczął mnie swędzieć. - Zrobię to. Ta rozmowa i tak jest nieunikniona. Lepiej zrobić to teraz niż męczyć się z tym potem. - oznajmiłem stanowczo, rozprostowując się i odwzajemniając uśmiech Nialla.</span><br />
<span style="text-align: justify;"><br /></span>
<span style="text-align: justify;">Postanowiłem jednak posilić się przed tą trudną rozmową, więc wziąłem do ręki jedną z kanapek, a gdy miałem już ją ugryźć, Irlandczyk wstał z sofy.</span><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Dobrze, to skoro jesz to nie przeszkadzam. Poza tym mam taką jedną sprawę do załatwienia, więc dobrze byłoby gdybym już się zbierał. - powiedział blondyn, a gdy zobaczył, że z kanapką w ręce chcę wstać z miejsca i iść za nim do drzwi, dodał - Haha, siedź. Potrafię odprowadzić się sam. Cześć! - zawołał w drodze do wyjścia, a ja w odpowiedzi, z jedzeniem w ustach, wymamrotałem tylko coś na wzór "na razie".</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Gdy drzwi się zatrzasnęły, zostałem w domu ponownie sam. A po dokończeniu posiłku udałem się do kuchni i wrzuciłem talerz do zlewozmywaka, po czym siadłem przy stole i zacząłem głupio wgapiać się w telefon na nim leżący. Obecność Irlandczyka naprawdę dodawała mi otuchy, aby zadzwonić do Angeli, a teraz gdy byłem sam, bałem się tego co mnie czekało. Niepewnie sięgnąłem po telefon biorąc go do ręki, po czym otworzyłem kontakty. Głośno wzdychnąłem, a następnie nacisnąłem słuchawkę przy zdjęciu mojej dziewczyny. Usłyszałem cztery krótkie sygnały, aż po chwili z telefonu wyłonił się głos blondynki.</div>
<span style="text-align: justify;"><br /></span>
<span style="text-align: justify;">- No kto tu do mnie dzwoni, Harry Styles we własnej osobie! Jakie już przećwiczyliście pozycje z Taylor? - zapytała ironicznie dziewczyna, a ja nerwowo przełknąłem ślinę.</span><br />
<span style="text-align: justify;"><br /></span>
<span style="text-align: justify;">- Angelika, uspokój się. Wytłumaczę ci wszystko. - powiedziałem próbując mówić opanowanym i spokojnym tonem, ale naprawdę słabo mi to wychodziło.</span><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Że niby co? To, że wolisz tą sukę, bo daje ci dupy? Naprawdę gratuluję wyboru! - wrzasnęła Angela do telefonu, a w jej głosie można wyczuć było, że ma ochotę zaraz się rozpłakać.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Boże kochany, uspokój się! - powiedziałem po raz pierwszy od dość długiego czasu, podnosząc głos. W sumie nigdy nie robiłem jeszcze tego w stosunku do żadnej z moich dziewczyn.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Jestem spokojna! I to bardzo! - krzyczała coraz głośniej Angela, przez co zaczęło mnie boleć ucho z nadmiaru hałasu. - Tylko mi powiedz jedno. Po co odstawiałeś tą szopkę, co? Następnym razem jak będziesz chciał się kimś pobawić to sobie może kup lalkę.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Czy ja się tobą bawiłem?! - wykrzyczałem do telefonu, bo naprawdę już nie potrafiłem dłużej wytrzymać próbując udawać spokojnego. Mogłem wysłuchiwać wszystko, ale nie to, że moja uczucie do Angeli było czymś nieprawdziwym i udawanym.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- A niby co robiłeś innego?</div>
<span style="text-align: justify;"><br /></span>
<span style="text-align: justify;">- Kochałem cię.. - szepnąłem wbijając wzrok w ścianę.</span><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Haha, tak! - zaśmiała się kpiąco dziewczyna. - Zaliczając setki panienek podczas mojej nieobecności w Londynie, a potem jako wisienka na torcie zabawiając się ze Swift? Serio, zabawny jesteś! Żart roku!</div>
<div style="text-align: start;">
<span style="text-align: justify;"><br /></span></div>
<div style="text-align: start;">
<span style="text-align: justify;">- Zwariowałaś? Z nikim nie spałem odkąd jesteśmy razem. Tym bardziej nigdy nie zrobiłbym tego z Taylor. Angelika, uspokój się. Czy ty siebie serio słyszysz? - jęknąłem podpierając głowę ręką. Zaczęło powoli mnie to już wszystko przerastać. Wiedziałem, że będzie trudno, ale żeby aż tak?</span></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Och, racja. Ja jestem głupia. I wcale nie widziałam was w parku. I wcale nie słyszałam w telewizji jak Liam mówił o waszych łóżkowych zabawach.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Co?! - zawołałem zdezorientowany, bo naprawdę nie wiedziałem czy dobrze zrozumiałem. Angela była w Londynie?!</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Świta ci może coś o tym, że Liam mówił w niedzielę podczas wywiadu, że obściskiwałeś się w łóżku z Taylor, a jestem tylko przyjaciółką Gemmy? - odpowiedziała blondynka głosem, który z każdym kolejnym słowem łamał się coraz bardziej.</div>
<span style="text-align: justify;"><br /></span>
<span style="text-align: justify;">- Zrozum, że kazali nam to powiedzieć.. - jęknąłem do telefonu licząc na to, że dziewczyna zrozumie to i mi wybaczy.</span><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Liam nigdy by nie kłamał w takiej sprawie. Zwłaszcza, że wiedział, że mógłby mnie tym zranić. Jesteśmy przyjaciółmi. - rzekła stanowczo Angela, a mi zaczęło brakować słów na usprawiedliwienie. Nie byłem winny, a musiałem się usprawiedliwiać. To było chore.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Przestań. Dobrze wiesz, że musiał.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- To czemu nie powiedział, że byliście razem w sobotę rano tylko w piątek, gdy akurat ja wciąż byłam w Polsce, co? Przypadek?</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Nie wiem.. - szepnąłem cicho wzdychając. W tej chwili już wiedziałem, że jestem przegrany.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- No właśnie, poza tym powiedziałbyś mi o tym. Harry, proszę cię, nie kłam chociaż teraz. Niczym sobie na to nie zasłużyłam. Powiedz prawdę.</div>
<div style="text-align: start;">
<span style="text-align: justify;"><br /></span></div>
<div style="text-align: start;">
<span style="text-align: justify;">- Nie kłamię. Nie wiedziałem o tym jeszcze wtedy, gdy byłaś w Londynie.</span></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- W takim razie czemu mi o tym nie powiedziałeś przez telefon?</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Bałem się.. - znów szepnąłem. Z każdą minutą było coraz gorzej. Czułem, że z każdym zdaniem ona nienawidzi mnie coraz bardziej. A przecież nic nie zrobiłem.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Niby czego? Że na ciebie nakrzyczę? Jesteś żałosny. Przeliterować? Ż-a-ł-o-s-n-y.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Angela.. przepraszam. - odpowiedziałem. Nie powinienem jej przepraszać, bo nie miałem za co, ale nie miałem żadnego innego pomysłu na to co mógłbym zrobić.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Nie przepraszaj mnie tylko siebie. Taylor nie jest kimś dla ciebie. Jednak to twój wybór. Mimo wszystko chociaż dobrze, że się przyznałeś. W sumie nawet nie miałeś jak zaprzeczać, widziałam was przedwczoraj w parku jak się mizialiście na naszej ławce. Trochę szkoda, że akurat tam, ale.. życzę szczęścia. - oznajmiła dziewczyna, a przy ostatnich dwóch słowach usłyszałem jak pociąga nosem. Czyli płakała.</div>
<span style="text-align: justify;"><br /></span>
<span style="text-align: justify;">- Boże, takie coś działo się już setki razy. Nie zdradziłem cię, Angela, zrozum to. Mangament kazał nam tam siąść, żeby paparazzi mogli nam zrobić zdjęcie. Nie mogłem przecież zaprotestować, doskonale o tym wiesz.</span><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Robisz ze mnie idiotkę czy mi się wydaje? - zapytała Angela śmiejąc się. Jednak nie był to ten pozytywny śmiech tylko ten z rozpaczy. - W parku oprócz nas nikogo nie było. Następnym razem wymyślaj lepsze wymówki. No ewentualnie znajdź sobie jakąś głupszą dziewczynę do zabawy nią.</div>
<span style="text-align: justify;"><br /></span>
<span style="text-align: justify;">- Ale.. - jęknąłem cicho, lecz nie dokończyłem zdania. Zamiast tego cicho westchnąłem.</span><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Doskonale wiedziałem, że nieważne co bym powiedział, zostałoby to obrócone przeciwko mnie. Teraz już tylko mogłem pogodzić się z tym co nastąpiło już chwilę potem.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Upss, panu Stylesowi zabrakło chyba argumentów. No cóż.. - westchnęła i znowu pociągnęła nosem. - Przynajmniej ocknęłam się we właściwej chwili. - kontynuowała podśmiewając się pod nosem, aby zatuszować sposób w jaki mówiła przez to, że płakała.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Angela, nie rób tego..</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Boże, znowu mam ci przeliterować, że jesteś żałosny? Najpierw mnie zdradzasz i się mną bawisz, a potem błagasz o drugą szansę? Gdybyś nie przeleciał Swift nie byłoby problemu. - odpowiedziała dziewczyna wciąż się śmiejąc. Jej śmiech rozrywał mi serce. Było w nim słychać cały ból, który gromadzi w swoim sercu.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Przecież ci mówiłem, że ja nie..</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Powtarzasz się skarbie. - przerwała mi nagle piętnastolatka. - Dobra, ta gadka nie ma sensu. To koniec. - powiedziała szybko, po czym rozpłakała się już na dobre. - Nie dzwoń do mnie. Dla ciebie już nie istnieję, tak jak ty dla mnie. Jesteś już dla mnie nikim.. - dokończyła mówić Angela, a potem usłyszałem już tylko dźwięk przerywający połączenie przez co i mi zachciało się płakać.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Czyli nie było już dla nas żadnego ratunku. Czyli mogłem pożegnać się ze wszystkimi nadziejami na szczęście u boku Angeliki. Czyli to już był koniec.<br />
<br />
________________________________________________________<br />
<br />
No więc macie rozdział dwunasty. Jestem z niego zadowolona. W sumie możliwe, że to z tego powodu, że Dorka (moja przyjaciółka, jej opinie o moich rozdziałach, które będę dodawać możecie znaleźć pod hashtagiem #Dorkaijejprzemyślenia I tak offtopicowo: może to głupie, ale założyłam jej hashtag, bo ona bardzo często pisze na moim twitterze i tak o, sprawdzam sobie tam czy ona coś pisała, bo piszę zbyt dużo i zbyt mało wchodzę na swój profil, aby zauważyć czy coś napisała czy nie) stwierdziła, że rozdział jest interesujący i nareszcie się w nim coś dzieje. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Dziękuję za 5 komentarzy. Może nie jest to zadowalająca liczba, ale cieszę się, że przynajmniej ilość wyświetleń nie spada. Następnego rozdziału oczekujcie w weekend. Do napisania. xx</div>
<br /></div>
dissentirehttp://www.blogger.com/profile/18408912069929743528noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-8988013131107741183.post-7209186170281274142013-03-02T15:32:00.002+01:002013-03-02T15:33:35.957+01:00Rozdział 11: It's people like you, who suck the life right outta my heart<div style="text-align: center;">
<i>*czwartek, perspektywa Angeli*</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Miałam ochotę przekląć londyńską pogodę. Już kolejny dzień z kolei jest ona zdecydowanym przeciwieństwem tego, jak chciałam żeby wyglądała. Jedyne na co miałam ochotę był deszcz, a za oknem na przekór mojemu nastrojowi świeciło słońce przez które nie mogłam spać. Co prawda powinnam już wstawać do szkoły, ale namówiłam ciotkę do tego, abym została dziś w domu. Nie miałam ani siły ani nastroju gdziekolwiek wychodzić. Wyglądałam jak zombie, ponieważ nie przespałam praktycznie całej nocy. Cały czas przed oczami miałam okropny widok Taylor całującej się z moim chłopakiem. Próbowałam sobie wmówić, że to mnie Harry kocha, a nie ją, lecz wyszło mi to dopiero o jakiejś szóstej. A teraz, gdy już się obudziłam, o ósmej, znowu opuściło mnie to przekonanie i chciało mi się płakać. Naprawdę coraz bardziej przestawałam wierzyć w to, że to ja jestem tą jedyną, a nie Taylor. Zwłaszcza, że Harry nie odzywał się do mnie od czterech dni. Co prawda w poniedziałek wysłał smsa, ale.. No właśnie, miał do mnie zadzwonić i to wszystko wytłumaczyć, a tego po prostu nie zrobił. Czyli Haylor zdobyło kolejny punkt..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>*perspektywa Harry'ego*'</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Dziś wieczorem miała odbyć się premiera wywiadu, który nagrywaliśmy w ostatnią niedzielę. Wiedziałem, że na pewno już zaraz po nim dostanę telefon od mojej dziewczyny, a ja będę musiał się jakoś wytłumaczyć z tego głupiego rozporządzenia mangamentu, który boi się o mój wizerunek, bo przecież gdyby nie wrócił do Swift to ta głupia suka byłaby zdolna napisać cały album z piosenkami o tym, jakim to złym chłopakiem byłem. Dobra, zrozumiałbym to, gdyby między nami coś chociaż było. Jednak ten związek był tylko pod publikę, więc nie wiem o co jej chodziło. O to żeby jeszcze bardziej wybić się moim kosztem? Przecież w taki sposób ona tylko przysparza sobie coraz więcej osób, które jej nienawidzą. Co za logika.. Na dodatek ta nasza wczorajsza randka, kolejna porażka. Kazali nam przejść się ulicami Londynu cały czas się obściskując, a potem udać się - jak na moje nieszczęście - do parku, do którego chodziłem z Angelą. Nie wiem co ich napadło na to miejsce. Tak samo nie wiem po co od razu tak nasłali na nas tych wszystkich paparazzi. Przecież to nawet nie wyglądało jak cykanie nam zdjęć z ukrycia, aby pokazać wszystkim, że za kamerami jesteśmy szczęśliwi i się kochamy. To było raczej tak jakby mieli nam robić sesję zdjęciową, aby pokazać jakimi dobrymi aktorami jesteśmy i jak dobrze ukrywamy to jak bardzo siebie nie lubimy. A przynajmniej ja nie lubiłem Swift. Nie chciałem wcześniej martwić Angeli i tak nagle po takim cudownym weekendzie jaki spędziliśmy razem, psuć jej nastroju, więc właśnie dlatego czekałem jak wariat na czas wyemitowania tego programu, a potem na otrzymanie tego zbawiennego telefonu od Polki, w którym mógłbym jej to wszystko wytłumaczyć. Tylko, że teraz zbytnio nie wiedziałem w jaki sposób mogę zrobić to wszystko, aby Angela uwierzyła w to co mówię. Czułem, że nie bardzo jej się to wszystko spodoba i wyniknie z tego niemała awantura..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>*perspektywa Angeli*</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Był wieczór, a ja bezczynnie siedziałam przed telewizorem, nie mając tak naprawdę nic innego do roboty. Mojej ciotki nie było, bo wyszła do jakiejś koleżanki, która miała chyba urodziny, bo brała ze sobą jakiś prezent, więc byłam całkowicie sama w domu. A na jakąkolwiek wizytę znajomych nawet nie miałam co liczyć, bo mieszkałam w Londynie dopiero od wczoraj i nawet mimo tego, że było to duże miasto, jeszcze nie znałam tu nikogo. Miałam nadzieję, że z poniedziałkowym pójściem do szkoły - bo jutro też chciałam zostać w domu - poznam kogoś z kim mogłabym normalnie pogadać i się zaprzyjaźnić. Tylko nie tak jak w Polsce, że ludzie na mnie polecą, bo do internetu wyciekło kilka moich zdjęć z ich idolem. Tak po prostu chciałam żeby mnie polubili za to jaka jestem. Miałam naprawdę ogromną nadzieję na to, że ludzie tutaj są normalniejsi niż w mojej ojczyźnie. Monotonnie przeskakując z kanału na kanał, na ekranie nagle przewinęło mi się kilka znajomych twarzy. Szybko cofnęłam kanały, a przed moimi oczami, w telewizorze, pojawiło się One Direction, z którym był przeprowadzany wywiad. Patrząc na nich, po sposobie w jaki byli ubrani, zorientowałam się, że to był akurat ten program, który nagrywali w niedzielę po moim powrocie do domu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kamery pokazywały właśnie Louisa, który opowiadał o tym jak bardzo kocha Eleanor. Prychnęłam z pogardą słysząc te wszystkie brednie. Tomlinson z tą dziewczyną byli tylko parą dobrych przyjaciół, a Eleanor mangament płacił za ten związek, który istniał tylko na potrzeby ukrywania Larry'ego, którego mangament uważał za coś więcej niż przyjaźń, a tak naprawdę istniał tylko jako bromance. Wstałam z sofy i udałam się do kuchni, aby wziąć chipsy, bo zapowiadał się naprawdę ciekawy wywiad, a ja zrobiłam się głodna. Gdy wróciłam, temat Elounor wciąż był kontynuowany, więc spokojnie zaczęłam jeść bez obawy przed jakimś zadławieniem się. Po chwili temat spadł na Larry'ego. Jednak wciąż konsumowałam chipsy, bo znałam już chyba na pamięć wszystkie śpiewki na ten temat i nie robiły już one na mnie jakiegokolwiek wrażenia. Nagle, kolejne pytanie padło o Harry'ego i jego dziewczynę przez co nieco się ożywiłam. Jednak po odpowiedzi Liama, która padła, o mało co nie zadławiłam się.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- ŻE COO?! - krzyknęłam na cały dom dusząc się chipsem i przy okazji słuchając jak Harry mówi o tym, że Haylor jest prawdziwym związkiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przecież oni nagrywali to w niedzielę. Mogli mi powiedzieć o tym, że Hazza znów będzie musiał udawać ten związek. Chociaż chwila, według Liama, Haylor zabawiało się podobno w piątek rano w łóżku. Jeszcze nie było mnie wtedy w Londynie. Liam na pewno nie kłamałby w takiej sprawie, on taki nie był. Na dodatek wczoraj Harry miział się ze Swift w parku, gdzie nie było paparazzi, bo to nie było miejsce, do którego takie osoby zaglądały. Poza tym jeśli nawet to wszystko byłoby pod publikę, Harry powiedziałby mi o tym już chwilę po nagraniu tego programu i nie ukrywałby tego, bo wiedziałby, że może mnie zranić. Więc chyba jednak miałam rację do moich przypuszczeń..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nerwy mi puściły i wyłączyłam telewizor chwilę po tym jak tylko zostałam nazwana przyjaciółką Gemmy. Po policzkach pociekły mi łzy, bo właśnie doszło do mnie to, od czego tak bardzo wczoraj chciałam uciec myślami, bojąc się uwierzyć, że to jednak może być prawda. Niestety tak było, a Harry był największym dupkiem jakiego kiedykolwiek spotkałam w swoim życiu. Po prostu tak zwyczajnie przez te osiem miesięcy bawił się mną zdradzając mnie z kim popadnie, a teraz robił to jeszcze publicznie z Taylor Swift. Jednak.. czy można zdradzać kogoś, kim się bawiło? Nie byłam tego zbyt pewna, zwłaszcza po tych wszystkich wydarzeniach. Po mojej głowie krążyły tysiące pytań, na której nie potrafiłam nawet odpowiedzieć. Naprawdę, to co kierowało życiem, nieważne czy to był jakiś los czy po prostu głupi przypadek, było to czymś wyjątkowo głupim i chamskim. Najpierw dało mi poznać One Direction jako gwiazdy, których zostałam fanką. Potem dało mi w tak głupi sposób poznać jednego z nich i się w nim zakochać ze wzajemnością. Następnie poznałam pozostałą czwórkę, z którą się od razu zaprzyjaźniłam. A potem przez osiem miesięcy prowadziłam w ukryciu związek właśnie z tym jednym z pięciu. A teraz co? Tak nagle to coś, mówi mi, że mam spadać, bo mój chłopak miał mnie tylko za zabawkę, a gdy się mu znudziłam to rzucił mnie w kąt i poleciał szukać drugiej, która jak się okazało, jest dużo ode mnie starsza i dużo dla niego odpowiedniejsza? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przecież to było żenujące, a ta historia była gorsza niż fabuła jakiejś meksykańskiej telenoweli. A Harry.. Tutaj brakowało mi już słów. On był po prostu dupkiem, któremu poprzewracało się już w głowie od nadmiaru kasy. Nie zamierzałam nawet z nim już nigdy więcej rozmawiać. Dla mnie to wszystko było już skończone.<br />
<br />
_________________________________________________<br />
<br />
Wow, nie wierzę, że jesteśmy już w połowie. Dziękuję za 5 komentarzy.. No cóż, trochę mnie zawiedliście, bo wcześniej jakoś więcej Was było komentujących. Ten rozdział, jak widać, zbytnio nic się nie dzieje. Dopiero w kolejnym.. hmm.. jak się domyślacie będzie przedstawiona scena awantury między Harrym i Angelą. Nie wiem kiedy się on pojawi, ostatnio nic mi się nie chce i na dodatek mam sporo nauki. Postaram się dodać go jednak gdzieś koło środy/czwartku. xx</div>
dissentirehttp://www.blogger.com/profile/18408912069929743528noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-8988013131107741183.post-6515594845404087492013-02-27T17:29:00.005+01:002013-02-27T17:29:59.080+01:00Rozdział 10: Someday I will know you will never love me like you used to<div style="text-align: center;">
<i>*wtorek, perspektywa Angeli*</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Od jakiejś godziny znajdowałam się już w mieszkaniu ciotki i rozpakowywałam swoje rzeczy z walizek. Byłam naprawdę szczęśliwa. Nie mogłam uwierzyć w to, że aktualnie jestem mieszkanką Londynu, dokładnie tak samo jak mój chłopak. Nie chciałam jednak mówić Harry'emu o tym już teraz, bo wolałam zaplanować jakąś niespodziankę z tym związaną. Rozejrzałam się po pokoju, jego wygląd przypominał mi ten mój, w Polsce, w którym mieszkałam do dzisiejszego poranka. Ściany pokryte były farbą w kolorze brzoskwini, która idealnie komponowała się z brązowymi meblami. Na samym środku stało ogromne łóżko, na którym właśnie siedziałam. Jedyną różnicą między tym, a starym pokojem było to, że tutaj panował całkowity porządek, a na pustych ścianach nie widniały żadne plakaty ani fotografie. Zachichotałam na tą myśl, bo w końcu ściany mojego dawnego pokoju były praktycznie całe w moich zdjęciach z przyjaciółmi, rodziną, plakatami z One Direction. Tak, nie dość, że miałam z nimi mnóstwo zdjęć to też lubiłam poczuć się czasem jak zwykła fanka i mieć na swoich ścianach plakaty z nimi. Po wstaniu z łóżka, podeszłam do okna. Dzisiejsza pogoda jak na londyńskie standardy była dość ładna. Od mojego ostatniego pobytu tutaj śnieg już stopniał, a temperatura sięgała jakichś pięciu stopni. To i tak dobrze, bo w mojej ojczyźnie wciąż utrzymywała się na minusie. Automatycznie patrząc na słońce, które właśnie wyszło zza chmur, zachciało mi się wyjść na krótki spacer. Zeszłam schodami piętro niżej. Okazało się, że w domu nie ma już nikogo oprócz mnie, ponieważ ciocia przed chwilą wyszła do pracy, a oprócz naszej dwójki, nikt inny na razie tu nie mieszkał. Szybko więc założyłam buty i płaszcz na siebie, a potem wyszłam z domu kierując się w stronę parku z którego miałam tak mnóstwo dobrych wspomnień. Pamiętam ten pierwszy dzień, w którym Hazza mnie do niego zaprowadził..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<i>Dzisiejsza pogoda była naprawdę niesforna. Rano świeciło słońce i było około dwudziestu stopni, a teraz zaczęło zbierać się na deszcz. W sumie to ciemne chmury znajdujące się na londyńskim niebie, przez które co jakiś czas prześwitywały promienie słońca, zwiastowały nawet burzę. Zdecydowanie pogoda jak na lipiec była straszna. Ciągle padało i było chłodno, bo zazwyczaj temperatura nie przekraczała 20 stopni. Jednak czego mogłam oczekiwać po Wielkiej Brytanii? To już tu było normalne. Wpatrując się w obraz za oknem, usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi, a po chwili czyjeś kroki w moją stronę.</i><br />
<i><br /></i>
<i>- Zabieram cię na spacer! I nie próbuj nawet mówić, że nigdzie nie idziesz! - krzyknął Harry, który nagle pojawił się obok mnie i pociągnął m nie za rękę w stronę drzwi.</i><br />
<i><br /></i>
<i>- Coo? Nigdzie nie idę!</i><br />
<i><br /></i>
<i>- Mówiłem, że masz tak nie mówić! - zawołał Loczek robiąc przy tym oburzoną minę, a ja zaczęłam się śmiać.</i><br />
<br />
<i>- No dobrzee.. - powiedziałam leniwie przeciągając ostatnie litery. - A mogę chociaż wiedzieć gdzie idziemy?</i><br />
<br />
<i>- To tajemnica! - powiedział głośno chłopak, łapiąc mnie za rękę i ciągnąc w stronę drzwi, gdy ja sobie nagle coś uświadomiłam.</i><br />
<i><br /></i>
<i>- Harry.. ale przecież ktoś nas może zobaczyć. - jęknęłam próbując zatrzymać się, jednak Hazza miał dużo więcej siły niż ja, więc moje starania poszły na marne.</i><br />
<i><br /></i>
<i>- Nie musisz się o to martwić, tam nas nikt nie znajdzie. - odpowiedział chłopak wyciągając mnie z mojego pokoju hotelowego. </i><br />
<i><br /></i>
<i>Po udaniu się na parter, a następnie wyjściu z hotelu wyjściem na jego tyłach, szliśmy krętymi uliczkami i nawet mimo tego, że wciąż obserwowałam drogę, którą już przebyliśmy, gdyby Harry zostawił mnie tu nagle samą, po prostu bym zaginęła nie potrafiąc wrócić do hotelu. Szliśmy już jakieś dziesięć minut, a nasza wędrówka wydawała się nie mieć końca. Spojrzałam na niebo, ciemne chmury które zbierały się na niebie od dość dłuższego czasu, zapowiadały, że w ciągu najbliższych kilku minut zacznie padać. W sumie, nie kilku minut tylko sekund, bo chwilę potem poczułam na swoich ramionach spadające z nieba krople deszczu.</i><br />
<i><br /></i>
<i>- Harry.. zaczyna padać.. - jęknęłam. - Wracajmy do hotelu.</i><br />
<br />
<i>- Nie, nie wracamy. Koniecznie muszę ci pokazać to miejsce. - powiedział chłopak przyśpieszając kroku, a ja ledwo co mogłam za nim nadążyć.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Na szczęście przez następnych kilku minut w ciągu których zajęło nam dojście do owego miejsca, tylko kropiło. Gdy Loczek nareszcie się zatrzymał, a ja uniosłam swój wzrok znad moich butów, ujrzałam piękny park. Naprawdę nie sądziłam, że mogło istnieć takie miejsce w środku takiego miasta jakim był Londyn. Dookoła było zielono, a my staliśmy na samym początku alejki przy której stały ławki i lampy, a wokół nich posadzone były jasnofioletowe kwiaty. Nie wiem jakiej odmiany one były, nie znałam się na roślinach, jednak były bardzo piękne. Ogółem, całe to miejsce było przecudowne. Na dodatek nie było tu nikogo oprócz nas. Możliwe, że to tylko ze względu na aktualną pogodę, ale naprawdę chciałam tu jeszcze kiedyś wrócić. W sumie, czułam nawet, że ten park, będzie "naszym miejscem" i będziemy tu bywać bardzo często. Z rozmyślań otrząsnęły mnie coraz częściej spadające krople deszczu i dopiero teraz zauważyłam, że Hazza spoglądał na mnie wyczekując odpowiedzi na pytanie, które chyba chwilę temu zadał.</i><br />
<i><br /></i>
<i>- Mówiłeś coś? - zapytałam nieco zdezorientowana.</i><br />
<i><br /></i>
<i>- Pytałem się czy ci się podoba, ale skoro mnie nie słyszałaś to widocznie ci się podoba. - zaśmiał się dziewiętnastolatek, a ja odwzajemniłam tą czynność, bo miał rację. Byłam wniebowzięta. </i><br />
<i><br /></i>
<i>- Wiesz co Harry? - zapytałam przybliżając się do chłopaka. - To najpiękniejsze miejsce na Ziemi w jakim kiedykolwiek dotychczas byłam.</i><br />
<i><br /></i>
<i>- Hm.. mam jeszcze dużo takich miejsc. - odparł Hazza. - W sumie to nie chcę nic mówić, ale pada, więc to chyba dobra pora, aby zbierać się do domu, prawda? - zapytał chłopak, a ja kiwnęłam głową twierdząco. </i><br />
<i><br /></i>
<i>Do mojego hotelu naprawdę droga nie była krótka, a od kilku minut naprawdę już porządnie padało. Jednak gdy ruszyłam przed siebie, poczułam rękę Harry'ego, który mnie zatrzymał. Nie zdążyłam obrócić głowy, bo jednym ruchem przyciągnął mnie do siebie i stałam na przeciwko niego tak, że gdyby nie to, że był ode mnie dużo wyższy, mogłabym poczuć jego oddech na swojej skórze. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, a on tylko pochylił się nade mną. W tej chwili wiedziałam już co nastąpi dalej. Chłopak dotknął swoimi wargami moje i złączył nasze usta w pocałunku.. </i><br />
<br />
Gdyby ktoś mnie zapytał o to jakie jest moje najpiękniejsze lub najromantyczniejsze wydarzenie w moim życiu, z pewnością byłby to nasz pierwszy dzień w "naszym miejscu". Nigdy na pewno tego nie zapomnę, bo wtedy właśnie ziścił się mój sen o znalezieniu własnego miejsca, takiego które mogło być tylko nasze. Tak samo spełniło się moje marzenie o całowaniu w deszczu. Zawsze uważałam je za najromantyczniejszą rzecz, jaką zakochana w sobie para może wspólnie zrobić. I dotąd mogłam tylko o tym rozmyślać w cyklu "Co by było gdyby..?", a właśnie tego dnia to wszystko zamieniło się w piękną rzeczywistość.<br />
<br />
Idąc ulicami poczułam promienie słoneczne bezwstydnie okrywające moją skórę. I nawet mimo tego, że wciąż był styczeń i nadal było chłodno, wyraźnie mogłam poczuć, że w tym mieście wiosna zagości dużo wcześniej niż zaplanowane było to w kalendarzu. Jednak ledwo co zagościłam w parku, doznałam największego szoku w całym moim życiu. Moje serce po prostu zatrzymało się na kilku sekundach, a następnie rozpadło się na miliony drobnych kawałeczków. Kilkanaście metrów, na naszej - mojej i Harry'ego ławce siedzieli.. właśnie mój chłopak ze swoją ex, Taylor Swift, która w sumie nawet z nim wcześniej nie była. A przynajmniej myślałam tak do teraz, do momentu w którym zobaczyłam ich dwójkę obściskujących się w tym miejscu, bo przecież to było "nasze miejsce", a nie jakiejś idiotki, której mój chłopak podobno nawet nie lubił. Dlaczego Harry nic mi nie powiedział o tym, że znowu są razem? Czy to tak naprawdę trudno powiedzieć komuś, że jego mangament znowu każe mu udawać, że kocha Swift? I że tak po prostu musi iść, nie wiem nawet dlaczego akurat w "nasze miejsce", aby porobić sobie z nią kilka zdjęć, aby fani nie skapnęli się, że Harry jest w związku z Louisem, w którym nawet nie jest? Chociaż.. Rozejrzałam się dookoła siebie. W parku nie było żadnych paparazzich, więc.. Czy to naprawdę było możliwe, że Harry grał na dwa fronty, a mną się tylko bawił? Do oczu popłynęły mi łzy. Dowiedziałam się właśnie, że koleś którego kochałam ponad życie i mogłabym dla niego zrobić wszystko, ma mnie tylko za jakąś zabawkę do poprawy humoru podczas gorszych dni, którą rzuca już po weekendzie w kąt i wraca do swojej prawdziwej dziewczyny, pewnie śmiejąc się ze mnie jaka to jestem naiwna. To chyba była najboleśniejsza rzecz w całym moim życiu. I naprawdę, naprawdę miałam zajebiste szczęście, że wpakowałam się w takie coś. Można było mi tylko i wyłącznie pogratulować głupoty co do wybierania osób, z którymi się wiązałam, bo przecież mój poprzedni związek skończył się tak samo.<br />
<br />
_______________________________________________<br />
<br />
No i macie ten dziesiąty rozdział, na który czekaliście aż dziesięć dni. I tutaj w nim zaczyna się już psuć, do.. nie powiem, haha, ale i tak na najbliższe rozdziały nie zapowiadam żadnych kolorowych historyjek tak jak ta retrospekcja, którą możecie przeczytać w tej części. W sumie rozdział byłby szybciej gdyby właśnie nie owa retrospekcja, z którą męczyłam się trzy dni (pomińmy fakt, że wczoraj nie miałam kiedy nawet siąść na komputer, a co dopiero napisać cokolwiek), bo podczas pisania rozdziału napisałam tylko co ma w niej być i przeszłam do pisania reszty. Przysięgam, że już nigdy tak nie zrobię, bo potem, gdy czekacie na rozdział, ja z nim zwlekam, bo nie mam weny do pisania. Mam nadzieję, że Wam się podoba. Opinie piszcie jak zwykle w komentarzach (Btw. dzięki za 9 komentarzy). Do napisania. xx</div>
dissentirehttp://www.blogger.com/profile/18408912069929743528noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-8988013131107741183.post-56564749878720801822013-02-22T21:16:00.000+01:002013-02-23T12:23:09.373+01:00Rozdział 9: All I know since yesterday is everything has changed<div style="text-align: center;">
<i>*poniedziałek, perspektywa Angeli*</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy szłam dziś rano do szkoły przez zaśnieżoną ulicę, będąc jak zwykle zamyśloną, usłyszałam nagle dźwięk zwiastujący nowego smsa, wydobywający się z mojego telefonu. Nie miałam kompletnie pojęcia, kto mógł do mnie pisać przed ósmą. Nigdy nie chodziłam razem z kimś do szkoły, nawet w większości przypadków sama z niej wracałam, a raczej innego powodu niż <i>"ej, Angela, poczekaj na mnie, pójdziemy razem do szkoły"</i> nie było. Bo w końcu co można pisać komuś o tak wczesnej porze, gdy większość społeczeństwa jeszcze śpi, a młodzież idzie do szkoły? Po wyjęciu telefonu z kieszeni, odczytałam wiadomość i ku mojemu zdziwieniu, okazało się, że jej nadawcą jest mój chłopak.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Od:</i> Hazza xx</div>
<div style="text-align: center;">
<i>Treść: </i>Gdyby ktoś o nas pytał powiedz, </div>
<div style="text-align: center;">
że jesteśmy tylko przyjaciółmi. Później</div>
<div style="text-align: center;">
Ci wszystko wytłumaczę. xx</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Byłam zdziwiona jego wiadomością, ponieważ w końcu mieliśmy przestać się ukrywać. Jednak wolałam go posłuchać i zrobić to, o co mnie prosił, bo na pewno miał jakiś powód ku temu skoro napisał mi, że później mi powie dlaczego każe mi tak postąpić. Poza tym na pewno wiedział co robi, więc nie miało sensu to, abym spierała się z nim, bo możliwe, że faktycznie będzie dla nas lepiej jeżeli na razie powiem wszystkim, że między nami nie ma niczego więcej niż przyjaźni. Gdy weszłam do szkoły, okazało się, że tradycyjnie się spóźniłam. Po przebraniu się w szatni, szybko pobiegłam do klasy. Gdy otworzyłam drzwi, oczy całej klasy jak nigdy, skierowały się prosto na mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Przepraszam za spóźnienie - wymamrotałam do polonistki ze spuszczoną głową, a następnie zajęłam swoje miejsce koło Amandy. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wzdychnęłam, współczując sobie tego w jakiej znalazłam się teraz sytuacji. To był dopiero poranek, a już przykułam uwagę całej mojej klasy, która w zwyczaju miała zawsze mnie ignorować. Naprawdę nie wyobrażałam sobie tego, co będzie mogło się wydarzyć podczas przerw, podczas których będę na widoku całej szkoły. Jęknęłam cicho na tą myśl, bo zapowiadał się naprawdę ciężki dla mnie dzień i cudem będzie jeżeli go przeżyję w pełni zdrowa psychicznie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>* * *</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Dzwonek zadzwonił, a ja spakowałam swoje rzeczy do torby i wyszłam z klasy. Ledwo co przekroczyłam próg drzwi, okrążył mnie tłum pierwszoklasistek piszczących na mój widok i utrudniających mi pójście dalej. W tej chwili doskonale wiedziałam jak się czuje One Direction idąc przed ulice, będąc potem otoczonymi przez rzesze fanek, ceniąc sobie te z nich, które traktowały ich jak normalnych ludzi, jakimi faktycznie byli, tylko że trochę popularniejszymi niż przeciętna osoba, którą możemy spotkać na ulicy. Krzyczące i piszczące dziewczyny prosto do mojego ucha były naprawdę uciążliwe. Nagle jednak przez grupę czternastolatek, które nie wiadomo dlaczego zachwycały się mną (czyżby dlatego, że byłam dziewczyną ich idola?) mówiąc mi, że jestem piękna, cudowna, miła, kochana, że chcą być takie jak ja i inne tego typu rzeczy, przecisnęły się dwie dziewczyny z mojego rocznika, które to właśnie spotkały razem ze mną One Direction na wycieczce do Paryża.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- My po prostu wiedziałyśmy, że między tobą i Hazzą coś jest! - krzyknęła Emilka, która była niższa z ich dwójki, podczas gdy banda pierwszoklasistek zaczęła krzyczeć jeszcze głośniej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Czemu nam nie powiedziałaś? Wyglądacie razem tak słoooodko. - wtórowała jej Amelka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy miałam już im powiedzieć, że musimy się ukrywać, bo się bałam oraz podziękować im za wsparcie dla naszego związku, nagle przypomniał mi się poranny sms od Loczka. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Dziękuję, ale muszę was zmartwić, bo jesteśmy tylko przyjaciółmi - powiedziałam uśmiechając się szeroko, co spowodowało, że pierwszoklasistki nagle się uciszyły i ze zdziwieniem zaczęły wytrzeszczać na mnie oczy.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- A ten pocałunek na lotnisku? - zapytała wyższa, będąc naprawdę zawiedzioną tak jak cała reszta dziewczyn, które mnie otaczały.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Tylko przyjacielski gest. - odpowiedziałam wzruszając ramionami, dokładnie tak, jakby to nie było nic ważnego, jakby wcale nie interesował się tym cały świat.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dzięki Bogu, tym jednym, krótkim zdaniem, spowodowałam że cały tłum narwanych pierwszoklasistek rozszedł się, a ja zostałam sama, mogąc wreszcie iść pod salę, w której miałam mieć zajęcia. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Niestety, takich momentów dzisiaj naprawdę było dużo więcej, a każdy z nich na szczęście kończył się wraz z wyjściem słowa "przyjaciele" prosto z moich ust. No ale przynajmniej miałam przez to spokój. Życie dziewczyny gwiazdy było naprawdę trudne. Zastanawiałam się, czy faktycznie już po prawdziwym ujawnieniu się i nie wciskaniu ludziom, że jesteśmy tylko przyjaciółmi, podołam temu wszystkiemu. Przerażało mnie to, że ludzie tak wariowali na sam fakt, że chodzą do szkoły z dziewczyną jednego z ich idoli. Tylko, że.. jeszcze tydzień temu jakieś osiemdziesiąt pięć procent ludzi do niej chodzących nienawidziło One Direction praktycznie za nic, a teraz siedemdziesiąt procent z tej liczby, które było dziewczynami, piszczało już na mój sam widok, więc czy naprawdę Harry'ego można było nazwać ich idolem czy kimś sławnym do kogo uwielbienie te dziewczyny udają tylko dlatego, że myślą, że je z nim zapoznam i oni staną się one sławne tak jak on, a potem nagle Loczek się w nich zakocha i rzuci mnie dla tych wszystkich osób? Tok myślenia tych dziewczyn był naprawdę przerażająco żałosny. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>* * *</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy po przyjściu ze szkoły otworzyłam drzwi mieszkania, przed moimi oczami pojawili się nagle moi rodzice. Myślałam, że są w pracy i będę mogła posiedzieć w samotności, bo byłam już zdecydowanie zmęczona tym, że od samego rana oblegali mnie ludzie. Jak widać, byli oni w domu i mieli mi coś do ogłoszenia, więc stanęłam na przeciwko nich, zaraz po zamknięciu za sobą drzwi, przy tym wpatrując się w nich pytającym spojrzeniem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- We dwoję podjęliśmy decyzję, że lepiej byłoby dla ciebie, gdybyś wyprowadziła się do swojej ciotki do Londynu. - powiedziała z uśmiechem mama, a ja niezbyt zrozumiałam o co jej chodzi, bo w końcu kto normalny każe dziecku wyprowadzać się do ciotki półtorej tysiąca kilometrów od domu?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- To trochę brzmi jakbyście wyrzucali mnie z domu - mruknęłam. - Dlaczego wysyłacie mnie do niej?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie cieszysz się? Nareszcie będziesz blisko tego swojego gwiazdora. No i może nareszcie przez to będziesz miała czas na naukę. - zachichotał tata. - Bo oczywiście będziesz chodzić tam do szkoły.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Wolę tu zostać z wami.. - jęknęłam, bo naprawdę wolałam lecieć na weekendy do Harry'ego, a resztę tygodnia spędzać tutaj w domu, z rodzicami.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- My niedługo również tam z wami zamieszkamy, więc się nie musisz o to martwić. Nawet gdybyś nie chciała teraz wyjeżdżać, za kilka tygodni będzie to konieczne, bo wyprowadzamy się już na stałe. Ojcu będzie łatwiej tam znaleźć pracę niż tutaj, mi tak samo. No rozumiesz o co mi chodzi. - odpowiedziała mama z uśmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Mamo.. Tato.. Dziękuję. Nie wiecie jak się cieszę. - powiedziałam przytulając moich rodziców. - Mam najlepszych rodziców na całym świecie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Teraz byłam pewna, że nie muszę już się przejmować tymi szalonymi dziewczynami z mojej szkoły, które tak bardzo zabiegały o to, żeby się ze mną zaprzyjaźnić, bo jestem dziewczyną Harry'ego Stylesa z One Direction. I nareszcie wraz z Hazzą będziemy szczęśliwi i nikt już nam nie przeszkodzi w tym abyśmy się cieszyli sobą nawzajem.<br />
<br />
Po odklejeniu się od rodziców, szczęśliwa ruszyłam do swojego pokoju. Siadłam na łóżku po czym wyciągnęłam spod niego laptopa. Po włączeniu się urządzenia, przejrzałam twittera, a tam tak jak i wczoraj na lotnisku, znalazłam hasło <i>We Want To Know Your New Girlfriend Harry</i> w trendach. Przynajmniej dobrze, że osoby spoza szkoły nie wiedziały, że ta dziewczyna ze zdjęć z lotniska była mną. Zamknęłam stronę i weszłam na Facebooka, którego nie odwiedzałam od naprawdę dawna. Po zalogowaniu się, ujrzałam.. 43 nowe zaproszenia do grona znajomych. Głośno wzdychnęłam na ten widok. Czy naprawdę przedtem byłam dla ludzi niezauważalna? Nie minęło kilka minut, gdy rozległ się dźwięk kolejno przychodzących wiadomości na czacie. W tej chwili naprawdę się podirytowałam, ponieważ ci ludzie chcieli się ze mną zaprzyjaźnić tylko i wyłącznie dlatego, że mam sławnego chłopaka. Wcześniej kompletnie mnie nie znali, a niektórzy z nich nawet czasem mnie wyśmiewali z różnych powodów, od wyglądu po jakieś głupie i przypadkowe wtopy. Dałabym sobie głowę uciąć, że większość tych dziewczyn, gdybym poznała je z Harrym, chciałoby mi go odbić. W moim sercu zaczęła się pojawiać swego rodzaju nienawiść, bo naprawdę wszystkie te osoby, które właśnie teraz się obudziły i zauważyły, że istnieję, były wyjątkowo fałszywe. Nie chciałam ich znać. Zamknęłam laptopa z łzami w oczach. Przez tą całą sytuację, zaczęłam się zastanawiać czy faktycznie miałam taki beznadziejny charakter, że nikt wcześniej mnie nie zauważał. W tym momencie naprawdę cieszyłam się z tego, że już jutro wylatuję z tego kraju, w którym otaczali mnie sami dwulicowi ludzie i nigdy już tu nie wrócę.<br />
<br />
______________________________________________<br />
<br />
No i dość po długim czasie mamy dziewiątkę. Dziękuję za dziesięć komentarzy. Następny rozdział dodam.. nie wiem. W każdym razie postaram się tak nie przeciągać dodawania nowej części jak przy tej, że spóźniłam się z terminem o prawie dwa dni. Mam nadzieję, że się spodobało. I wiem, że dużo krótsze od ostatnich rozdziałów, które były długie, ale mam nadzieję, że mimo to jest okej. Liczę na jakieś komentarze. xx</div>
dissentirehttp://www.blogger.com/profile/18408912069929743528noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-8988013131107741183.post-337656887269947642013-02-18T17:58:00.004+01:002013-02-18T18:16:25.167+01:00Rozdział 8: I'm done, I give up, because I don't wanna pretend no more<div style="text-align: center;">
<i>*niedziela, perspektywa Angeli*</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
To był już kolejny raz z rzędu, kiedy o mało co nie spóźniłam się na samolot. I zawsze był tego ten sam powód, a mianowicie były to moje długie pożegnania z chłopakami. Oni nigdy nie potrafili pogodzić się z tym, że już muszę wracać do domu, a kolejny raz, ujrzą mnie dopiero w przyszłym tygodniu. Jedyne co mnie tym razem uratowało to to, że samolot poszedł w moje ślady i również opóźnił czas swojego przybycia. W innym wypadku musiałabym bezczynnie siedzieć na lotnisku czekając na jakiś następny, co całkowicie zniszczyłoby mój plan dnia, który miałam ściśle ustalony. Może to dziwne, ale gdyby coś opóźniło się chociaż o kilka godzin, zepsułoby całą resztę. Weźmy na przykład to, że spóźniłabym się na samolot i musiałabym czekać na następny. Gdy wreszcie byłabym już w domu, byłoby już zdecydowanie za późno na cokolwiek, jak na przykład na odrobienie lekcji na następny dzień lub nauczenie się na jakiś sprawdzian. Tak, to była jedna z moich największych wad - odkładanie wszystkiego na później, przez co nigdy później nie mogłam się z niczym wyrobić.<br />
<br />
Po dotarciu na miejsce i przejściu odprawy, bezczynnie oczekiwałam na samolot, który spóźniał się już trochę za długo, przez co i w tym wypadku, cały mój plan dnia legł w gruzach. Cicho wzdychnęłam pod nosem i wyciągnęłam telefon. Po połączeniu się z internetem, otworzyłam przeglądarkę i weszłam na twittera. Sprawdziłam trendy, a w nich, ku mojemu zdziwieniu, na trzecim miejscu od góry, pojawiło się hasło dotyczące w jakiś sposób mojej osoby - <i>We Want To Know Your New Girlfriend Harry</i>. Widząc je, nieświadomie uśmiechnęłam się do siebie. W tej chwili byłam już pewna tego, że praktycznie cały świat wiedział o moim istnieniu i całej akcji z lotniska, przez którą jak widać, każdy myślał, że jestem dziewczyną Loczka. Byłam tym wyjątkowo podekscytowana, ponieważ moment naszego ujawnienia się, zbliżał się wielkimi krokami. A jeśli Harry zobaczyłby ten trend, możliwe nawet, że to akurat dziś doszło by do niego. W końcu występował dziś w jakimś zagranicznym talk-show, a zważając na to co się dzieje na twitterze, zapewne padnie pytanie tego dotyczące, więc Hazza od razu mógłby potwierdzić fakt, że jesteśmy razem i mielibyśmy nareszcie to już za sobą. Na myśl o tym, uśmiechnęłam się jeszcze szerzej do swojego telefonu, podczas gdy usłyszałam komunikat, który całkowicie wyrwał mnie z moich rozmyśleń, o tym że za chwilę osoby lecące tak jak ja do Polski, za kilka minut zaczną być wpuszczane na pokład samolotu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>*perspektywa Harry'ego*</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Siedziałem znużony na kanapie w studiu, w którym aktualnie był nagrywany najnudniejszy wywiad w całym moim życiu z udziałem One Direction, gapiąc się bezczynnie w ścianę. Od kilkunastu minut prowadząca rozmawiała z Louisem na temat jego związku z Eleanor, a ja o mało co, podparty o swoją rękę, powoli zasypiałem. Jedyne co mnie jeszcze trzymało przy świadomości, były wspomnienia wczorajszego dnia, którymi się naprawdę ekscytowałem, bo w końcu już niedługo będę mógł się uwolnić od tych wszystkich związków tworzonych pod publikę i nareszcie tą jedyną, o której już wszyscy będą niebawem wiedzieć, będzie moja prawdziwa dziewczyna, Angela. W pewnej chwili moją uwagę jednak przyciągnęło jedno z zadanych pytań, które sprawiło, że z zaciekawienia podniosłem głowę, obserwując to co się działo dookoła mnie i wsłuchując się w rozmowę między Louisem, a kobietą prowadzącą program. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Cieszę się, że tak dobrze układa ci się z Eleanor. Jednak niektórzy z fanów tworzą domysły, że jest ona tylko zwykłą przykrywką dla twojego związku z Harrym, ponieważ Wasz mangament nie chce, aby cały świat dowiedział się o tym, że jesteście parą gejów, tworząc zgrupowanie nazywające się Larry Shippers. Mają rację czy nie? Co o tym myślisz?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Mówiłem już o tym setki razy - powiedział Louis uśmiechając się do kamery. - Ale powtórzę jeszcze raz. Ja i Harry jesteśmy tylko przyjaciółmi, a te wszystkie Larry Moments, które niby świadczą o naszej odmiennej orientacji, są tylko zwykłymi wygłupami. Prawda jest taka, że jestem szczęśliwy z Eleanor, a Harry.. on też ma dziewczynę. - kontynuował Tomlinson, który nagle zaczął spoglądając w moją stronę z wyraźnym rozbawieniem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Naprawdę niezbyt na rękę było mi to jego wyznanie, ponieważ nie planowałem tego, że akurat dziś i w taki sposób odbędzie się ujawnienie mojego związku z Angelą. Co prawda miałem wybór, mogłem powiedzieć, że Louis sobie tylko ze mnie żartował, bo naprawdę wszyscy byliby w stanie w to uwierzyć po sposobie w jakim wypowiedział tamto zdanie, ale nie chciałem tego. Poczułem, że to jest dość dobry moment, aby powiedzieć wszystkim, że tak, mam dziewczynę i tak, jest nią ta dziewczyna z lotniska, o której mówił teraz praktycznie cały świat.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobrze usłyszałam? Harry ma dziewczynę? Co to za szczęściara? - zachichotała prowadząca. - No chyba, że plotki na temat powrotu Haylor są prawdziwe..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak, związek z Taylor również był dla przykrywki. Ale naprawdę muszę przyznać, że ten miesiąc udawania przy jej boku był czymś straszliwym. Wydaje mi się, że jest ona najnudniejszą dziewczyną, z którą miałem kiedykolwiek do czynienia. Nigdy w życiu, nawet mimo tego, że mój związek z tą blondynką był tylko dla przykrywki, nie zamierzałem do niej wrócić. Jednak, gdy otworzyłem już usta, aby sprostować domyślenia kobiety na temat tego, kto jest moją dziewczyną, do naszej rozmowy wtrącił się Liam:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, tak! Haylor powróciło już na dobre! Przedwczoraj byłem nawet świadkiem ich śniadania w łóżku, które naprawdę było bardzo urocze i.. trochę szalone. - zachichotał chłopak, a ja zastygnąłem bez ruchu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kompletnie nie wiedziałem o co mu chodziło. Czy jemu moja dziewczyna pomyliła się z Taylor? Chociaż nie, bo Angela przedwczoraj rano była jeszcze w swoim kraju, a ja spałem. Sam. Więc co to miało być? Na dodatek, to niezbyt podobne było do Liama, aby mówił takie rzeczy. W tej chwili doszło do mnie kto jest tego sprawcą. Gwałtownie obróciłem głowę w stronę kobiety z mangamentu, która pilnowała nas jak małe dzieci, żebyśmy nie powiedzieli nic głupiego, przybierając minę, po której od razu można było wyczytać, że natychmiast oczekuję jakiegoś wyjaśnienia, bo to co aktualnie się działo w studio, po prostu mnie przerastało. Jednak ona w odpowiedzi tylko skinęła głową na znak, że mam kontynuować ten cyrk związany z Haylor, już kolejny raz okłamując cały świat.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Ej, bez żadnych podtekstów! My tylko się całowaliśmy! - zawołałem udając oburzenie, lecz nie takie które aktualnie czułem, ale to pozytywne, gdzie zaraz po nim, człowiek zawsze zaczynał się śmiać, co przyszło mi naprawdę z ogromnym trudem, ponieważ przez ten idiotyczny pomysł mangamentu na powrót Haylor, odechciało mi się czegokolwiek.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- A ta dziewczyna z lotniska? Wyglądaliście jakbyście byli parą. - powiedziała z uśmiechem prowadząca. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie wiedziałem co odpowiedzieć, z ogarniającym mnie stresem, znowu spojrzałem na brunetkę z mangamentu stojącą w miejscu, którego nie obejmował zasięg kamer. Od razu zrozumiała o co mi chodzi przez co natychmiastowo otrzymałem odpowiedź jaką było słowo <i>przyjaciele,</i> które wyczytałem z ruchu jej ust, ponieważ nawet nie było mowy, abym je usłyszał z takiej odległości. Przełknąłem nerwowo ślinę, a następnie odpowiedziałem na pytanie:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- To tylko przyjaciółka. Zaprosiła ją na weekend moja siostra, a ja tylko odebrałem ją z lotniska. A ten cały pocałunek.. No po prostu mamy taki zwyczaj witania się z Angelą i tyle - powiedziałem wzruszając ramionami jakby to nie było nic wielkiego, a na mojej twarzy pojawił się kolejny wymuszony uśmiech. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W ciągu ostatnich lat nabrałem niezłej wprawy w ukrywaniu swoich prawdziwych uczuć przez co te wszystkie fałszywe, które udawałem, wyglądały wystarczająco autentycznie, aby nikt niczego nie zauważył.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Wracając do waszych związków, jak tobie Liam układa się z Danielle? - padło kolejne pytanie, a ja odetchnąłem z ulgą, że nareszcie nie muszę kłamać przed kamerami.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wystarczyło, że już tymi kilkoma głupimi zdaniami zepsułem to wszystko, co wybudowałem z moją dziewczyną przez ostatnie kilka dni. Nie potrzebowałem więcej powodów do tego, aby ogłosić dzisiejszy dzień najgorszym w całym moim życiu. Wiedziałem, że Angela będzie na mnie wściekła.. Chociaż nie. Nie będzie zła. Będzie jej smutno, bo ją zawiodłem na całej linii. Zawsze powtarzałem jej, że mógłbym zrobić dla niej wszystko, że jest dla mnie najważniejsza.. A teraz tak po prostu nie potrafiłem zaprzeczyć słowom Liama, bo za bardzo bałem się reakcji mangamentu na sprzeciw wobec ich decyzji. Po kilku minutach rozmyśleń nad tym, w jakiej beznadziejnej sytuacji teraz się znajduję, ku zbawieniu nareszcie usłyszałem to upragnione zdanie, które wypowiedziała prowadząca podczas wstawania z fotela, na którym właśnie siedziała.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- To już wszystko na dziś. W moim programie gościłam dziś One Direction! Brawa dla nich! - zawołała nagle kobieta, a w studio rozległy się gromkie brawa. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Chwilę później, nasza cała piątka podniosła się i po krzyknięciu "cięcie!" przez reżysera, wszystko ucichło, a my udaliśmy się do garderoby. Kilkanaście minut później, byliśmy już w windzie, która zmierzała na parter budynku. Nie mogłem wystać w miejscu. Moje uczucia w tym momencie były wyjątkowo rozszalałe. Równocześnie chciało mi się krzyczeć i ciskać piorunami ze złości, ale i płakać z bezradności. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- I jak wywiad? Jesteście zadowoleni? - zagadnęła brunetka, której imienia nawet nie znałem, bo Modest! zatrudnił ją dość niedawno, a dziś był jej pierwszy dzień w pracy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Ehe, skaczę ze szczęścia. Za okno. - mruknąłem pod nosem, wgapiając się tylko w swoje brązowe buty, które w tym momencie wydały mi się naprawdę interesujące podczas myślenia o tym całym wywiadzie, w którym braliśmy dziś udział i o tym głupim pytaniu kobiety z mangamentu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Naprawdę było ono niesamowicie żenujące, zresztą tak jak i jej zachowanie. Nie dość, że kazała nam kłamać, to jeszcze oczekiwała od nas tego, żebyśmy byli zadowoleni. Podniosłem wzrok z podłogi, patrząc się na chłopaków. Liam był zdołowany, patrzał się na mnie naprawdę przepraszającym wzrokiem. Nie miałem mu za złe tego co się stało, bo to w końcu nie była jego wina. Po minie Louisa było wyraźnie widać, że mi współczuje. Za to Zayn skupiony grzebał w swojej komórce prawdopodobnie z kimś smsując, a Niall jakby był wyrwany z rzeczywistości, głęboko nad czymś rozmyślał, wpatrując się w przyciski na jednej ze ścian windy, nie zważając na to co się dzieje dookoła nas.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- O co ci chodzi Harry? - zapytała brunetka sprawiając tym, że w mojej krwi zawrzało. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co ona sobie myślała? Że rozwala mój związek, mnie to nic nie obchodzi i się cieszę jak idiota z tego, że wziąłem udział w jakimś głupim wywiadzie przez którego większość musiałem kłamać? No chyba nie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Jezu, ty serio nie wiesz, bo jesteś taka głupia czy tylko udajesz? - zapytałem z jeszcze większym oburzeniem w głosie niż wcześniej. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie obchodziło mnie czy zaboli ją moja odpowiedź na jej pytanie czy nie, byłem wkurzony i praktycznie nic mnie nie obchodziło, oprócz tego co się wydarzyło jakieś pół godziny temu w studiu telewizyjnym. Nie zdawałem sobie jednak sprawy z tego, że moja wypowiedź była na tyle głośna, że do grona osób patrzących się na mnie, w tym momencie dołączyli również nieco zszokowani Zayn i Niall.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Hmm.. - mruknęła kobieta chwilę się namyślając. - Chodziło ci o Taylor? Mój błąd, faktycznie. Przepraszam, ale nie miałam kiedy ci powiedzieć o tym. Dostałam po prostu nakaz od waszego managera, że muszę doprowadzić w jakiś sposób do waszego zejścia się, a Liam zgodził się mi pomóc. Myślałam, że się nie wkurzysz. W końcu od dłuższego czasu byłeś singlem, więc w sumie nawet nie widzę nic złego w tym co zrobiłam, więc mógłbyś mi powiedzieć o co ci chodzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Boże, ona była naprawdę jakaś ciemna. Po pierwsze nie wiedziała o Larrym, a po drugie nie wiedziała o incydencie z Angelą biorąc nas tylko za przyjaciół, przez co pewnie dlatego kazała mi tak odpowiedzieć na pytanie jej dotyczące, bo myślała że między nami nic nie ma. Zastanawiałem się czy ją przez całe życie trzymali w szafie, że nie miała żadnego pojęcia o tym co się dzieje na świecie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Singlem? Z tobą wszystko dobrze? - zapytałem w wyjątkowo ironicznym i złośliwym tonem, a potem zacząłem sam nawet nie wiem po co, machać jej ręką przed oczami. - Obudź się, to prawdziwe życie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kobieta w odpowiedzi skwitowała mnie tylko zdziwionym i zdezorientowanym wzrokiem. Nie zaskoczyło mnie to. Gdyby ktoś przede mną zaczął zachowywać się tak jak ja gdybym nie wiedział o co chodzi, też bym był zdziwiony.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Och, witaj w prawdziwym życiu! - zawołałem ze sztucznym entuzjazmem, który wyraźnie było widać. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tym razem brunetka spojrzała się na mnie jak na kogoś, kto nadawał się tylko i wyłącznie do szpitala psychiatrycznego. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Kobieto, ja od maja mam dziewczynę! I nie jest nią Taylor tylko ta moja przyjaciółka! Tak! Ta z lotniska! - teraz z głośnego mówienia, słowa wypowiadane przeze mnie zamieniły się prawie że w krzyk. - Szokujące, co nie? A teraz przez tą debilną promocję naszego albumu i tej płytki Taylor, gdzie chyba w najbardziej żenujący sposób na świecie opisuje jak to bardzo zranili jej ex, nasz związek zbliża się ku końcowi! Czy wy czasem nie możecie dać mi samemu decydować o moim życiu? Czy zawsze musicie mieć takie chore pomysły na czyjąś promocję?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na kobietę jednak ton mojego głosu nie działał, bo wyglądała na całkowicie nieporuszoną tym co mówię, a ja byłem naprawdę bliski płaczu, bo wiedziałem jaka będzie reakcja Angeli na tą całą sytuację. Chociaż i tak wiedziałem, że moje uniesienie się nic nie zdziała. Co najwyżej brunetka uzna mnie za wariata. I dobrze. Nie musiała mieć o mnie dobrego zdania. Nie polubiłem jej nawet.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- To już nie mój problem. Podpisując kontrakt z naszą firmą trzy lata temu, dokładnie wiedziałeś na co się piszesz. Przykro mi. - rzekła kobieta ze stoickim spokojem, który już całkowicie wyprowadził mnie z równowagi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na moje szczęście, w chwili gdy wypowiedziała te kilka idiotycznych zdań, drzwi windy się otworzyły, a ja wybiegłem przez nie, kierując się prosto do wyjścia z budynku. Gdy byłem już na świeżym powietrzu, wyminąłem samochód, który po nas przyjechał, bo nie chciałem wracać ani z tamtą ciemnotą ani z chłopakami. Potrzebowałem chwili czasu dla siebie. Naciągnąłem kaptur na głowę, włożyłem okulary na nos, aby nikt mnie nie rozpoznał, bo naprawdę nie miałem ochoty na spotkanie z fanami, a następnie udałem się w drogę do domu samotnie, bo naprawdę w tym stanie emocjonalnym, chciałem chociaż przez chwilę pomyśleć w spokoju.<br />
<br />
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; line-height: 21px;">__________________________________________</span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; line-height: 21px;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Utopia, Palatino Linotype, Palatino, serif;"><span style="line-height: 21px;">Ten rozdział był poprawiany chyba już z milion razy, a dopiero dziś skończyłam to robić (po kilku godzinach). Czemu? Haha, bo jestem wyjątkowo leniwa. Dziękuję za 6 komentarzy spod siódemki, chociaż naprawdę liczyłam na to, że będzie ich trochę więcej. Poza tym, po lewej wprowadziłam ankietę, aby dowiedzieć się ilu z Was czyta i komentuje, a ile tylko czyta no i ewentualnie ile osób nabija mi statystyki tylko wchodząc. No więc bardzo proszę Was o zaznaczenie w niej odpowiedzi, która odpowiada Waszemu stanowisku. No i tyle, nowy rozdział nie mam pojęcia kiedy się pojawi. Postaram się go dodać w czwartek, ale nic nie obiecuję. Do napisania, xx</span></span></div>
dissentirehttp://www.blogger.com/profile/18408912069929743528noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-8988013131107741183.post-62648815106278578142013-02-14T11:45:00.003+01:002013-02-14T19:18:59.531+01:00Rozdział 7: Your heart's against my chest, your lips pressed to my neck<div style="text-align: center;">
<i>*sobota, perspektywa Angeli*</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Czułam się wyjątkowo senna i niewyspana. Tej nocy położyłam się naprawdę późno do łóżka. Chciałam ponownie zasnąć, ale promienie styczniowego słońca, które wpadając przez okno padały prosto na moją twarz, tylko mi w tym przeszkadzały. Było mi cudownie ciepło i nie zamierzałam przynajmniej do obiadu ruszać się z łóżka. Nawet mimo tego, że Harry'ego nie było obok mnie, ponieważ obudził się zapewne dużo wcześniej niż ja, czułam się naprawdę szczęśliwa. Kiedy obróciłam się na drugi bok, aby zmniejszyć dostęp światła do moich oczu i kontynuować wspominanie wczorajszego dnia oraz myślenie nad tym, że już niedługo cały świat dowie się o tajemnicy skrywanej przed całym światem przeze mnie i Loczka, będącej naszym związkiem, który o ile dobrze pamiętam, rozpoczął się dokładnie osiem miesięcy temu. Gdy tak leżałam z zamkniętymi oczami i rozmyślałam na przyjemne tematy, powoli zaczęłam zapadać z powrotem w krainę snu. Jednak i tym razem coś mi przeszkodziło. A to "coś" było "kimś", kto od kilku sekund obdarowywał mnie mokrymi, ale bardzo przyjemnymi i ciepłymi całusami na siłę chcąc mnie rozbudzić. Lecz im dłużej to robił, tym bardziej nie chciało mi się wstawać. Jednak chwilę potem otworzyłam oczy, a zaledwie kilka centymetrów przed nimi ujrzałam nachylającego się nade mną Harry'ego, który uroczo się do mnie uśmiechał. Zamknęłam z powrotem oczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Prosilam Boga o to, aby nie okazało się, że to wszystko było tylko snem, a ostatnie osiem miesięcy spędzone z moim chłopakiem było tylko wytworem mojej głupiej wyobraźni. Nagle poczułam czyjś ciepły oddech na moim uchu. No nie, teraz gdyby się okazało, że to mój kot, który po prostu polizał mnie w tamtym miejscu, naprawdę straciłabym jakiekolwiek chęci do życia. Chociaż chwila. Ten ktoś, od kogo pochodziło to ciepło, nie mógł być moim kotem, ponieważ nie posiadałam kota. Nawet mimo tego, że tak bardzo kochałam te stworzenia, było to po prostu niemożliwe, ponieważ miałam na nie niestety alergię. Nagle poczułam jakieś smyranie po mojej prawej ręce. Czyżby to było jakieś inne z moich zwierząt? <i>Boże, Angelika, uspokój się. Ty nie masz żadnych zwierząt, a związek z Harrym nie jest częścią twojej wyobraźni tylko czymś rzeczywistym, co dzieje się naprawdę</i> - powiedziałam do siebie w duchu próbując się uspokoić. Jednak już kilka sekund później, przeszyły mnie gorące dreszcze, które tak bardzo kochałam, bo były wywoływane przez..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Angie, kocham cię. - usłyszałam czuły szept Hazzy. - Ale naprawdę powinnaś już się obudzić. Jest już jedenasta, a ja zrobiłem śniadanie..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się, co Loczek od razu odwzajemnił, a potem ponownie obdarował mnie jednym z tych jego słodkich pocałunków, lecz tym razem ten, wylądował na moich ustach. Uwielbiałam, gdy to robił, gdy dotykał moich warg swoimi, ponieważ towarzyszyło temu zawsze niesamowite uczucie. Jego pocałunki były wyjątkowe, zawsze przypominały mi nasze pierwsze spotkanie w Paryżu, które zapoczątkowało naszą wspólną historię. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- No więc, co dziś mamy na śniadanie? - zapytałam, gdy oderwałam się w momencie, w którym chłopak poprosił o wstęp do moich ust lekko przygryzając dolną wargę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W odpowiedzi, Harry podniósł z podłogi tacę, na której mogłam znaleźć talerz z tostami, mandarynki, winogrona i jakiś sok, chyba jabłkowy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- No więc jak ci się spało, Angie? - zapytał chłopak kolejny raz uśmiechając się w moją stronę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zdziwiło mnie to, że nazwał mnie <i>Angie</i>. Zawsze mówił na mnie <i>Angela</i>, <i>Angelika</i>, czasem używał pieszczotliwych nazw w stylu <i>kochanie</i> czy<i> słonko,</i> jednak nigdy nie mówił na mnie <i>Angie</i>, co brzmiało naprawdę dobrze. Sądziłam, że powinien nazywać mnie tak zdecydowanie częściej. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- No dobrze. Tylko, że trochę krótko. Wydaje mi się, że przydałyby się jakieś zasłony w oknach czy coś, bo to słońce nie daje mi spać. - odpowiedziałam ziewając przy tym, po czym sięgnęłam po tosta i zaczęłam go jeść.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Musisz po prostu spać wcześniej, a nie marudzić! - zachichotał chłopak, a ja spojrzałam się na niego z udawaną kpiną.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- No to może najpierw mi pozwól to zrobić, co? - powiedziałam z udawanym oburzeniem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jednak nie trwało ono długo, bo już chwilę potem odwdzięczyłam się za śniadanie Loczkowi soczystym buziakiem prosto w usta, a on pociągnął mnie za rękę do siebie wywracając przy tym tacę leżącą na moich kolanach, przez co aktualnie byliśmy mokrzy, ponieważ stał na niej sok, który wylądował na naszych ubraniach. Jednak nawet to nie przeszkodziło nam w porannych pieszczotach przy śniadaniu, które ostatecznie wylądowało porozrzucane po całym pokoju.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>* * *</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Zaraz po śniadaniu, Harry zabrał mnie na krótki spacer. Będąc w niewielkim parku niedaleko mojego hotelu, do którego chodziliśmy bardzo często, ponieważ rzadko kiedy pojawił się w nim ktokolwiek oprócz nas, więc był czysty od jakichkolwiek paparazzi czy fanów i mogliśmy w nim zachowywać się jak normalna para, rozmawialiśmy o naszych planach na jutrzejszy dzień.<br />
<br />
- Harry, odwiózłbyś mnie jutro na lotnisko? - zapytałam słodko mrugając oczami.<br />
<br />
- Przepraszam, nie mogę. Jutro zespół ma wywiad z jakąś zagraniczną stacją telewizyjną, więc nie mam zbytnio czasu.. - odpowiedział Loczek, po czym cicho wzdychnął. - Wiem, że bardzo chciałaś kontynuować swój <i>lotniskowy plan</i>, ale dobrze wiesz, że moja kariera też jest dla mnie ważna. Może.. w przyszłym tygodniu?<br />
<br />
Nie mogłam uwierzyć, że kwestia naszego ujawnienia się, obejdzie się tak po prostu bez żadnych długich i żmudnych rozmów, a Hazza będzie taki chętny na wypełnienie jej. Z dzisiejszym dniem naprawdę wszystko wracało już do normy, obydwoje byliśmy szczęśliwi i już niedługo mieliśmy dzielić się naszym uczuciem z całym światem. Po prostu coś pięknego. Kiedy tak szłam zamyślona, uśmiechając się pod nosem, poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu, która gwałtownie mnie popchnęła w bok, czego wynikiem był fakt, że już kilka sekund później leżałam plecami w śniegu.<br />
<br />
- Ajj, zimne! - jęknęłam w wyniku dostania się śnieżynek przez moje włosy do karku i szyi.<br />
<br />
- No i jak ty chodzisz? - śmiał się wniebogłosy Harry, a ja zrobiłam wyjątkowo oburzoną minę.<br />
<br />
- A może byś mi tak raczył pomóc wstać, co? - zapytałam, a gdy chłopak wyciągnął rękę w moją stronę, łapiąc ją, pociągnęłam go do siebie, przez co już kilka sekund potem leżał obok mnie, śmiejąc się jeszcze głośniej niż wcześniej.<br />
<br />
- I co, teraz ci się podoba? - powiedziałam również się śmiejąc.<br />
<br />
W odpowiedzi chłopak złapał mnie w pasie i przeturlał na swoją klatkę piersiową, a chwilę już po raz kolejny dzisiejszego dnia, pocałował mnie. Owinęłam rękami jego kark wplatając palce w jego włosy i przybliżyłam go do siebie. Z każdą sekundą całowaliśmy się coraz namiętniej, lecz gdy chciałam pogłębić pocałunek, Harry oderwał się ode mnie szeroko się uśmiechając.<br />
<br />
- Tak, teraz mi się podoba. - powiedział wywołując u mnie kolejny atak śmiechu.<br />
<br />
- Ten fragment w <i>Nobody Compares</i>, który napisałeś o mnie, ten wiesz, ten co śpiewa Louis - mówiłam wciąż chichocząc. - Powinieneś zamiast o całowaniu się w Paryżu, napisać o wrzucaniu swojej dziewczyny w śnieg! To byłby hit!<br />
<br />
- Gdyby nie to, że została już wydana na albumie, z pewnością zmieniłbym tekst! Jednak przysięgam, że na następnej płycie będzie o tym piosenka! - powiedział Hazza udając poważnego kładąc rękę na piesi na znak przysięgi, co mu się nie udało, bo już chwilę potem wybuchnął śmiechem.<br />
<br />
- Nie wierzę ci! - krzyknęłam, a zanim zdążyłam dołożyć do tego kolejne zdanie, chłopak ponownie zamknął mi usta pocałunkiem, którym mnie praktycznie obezwładnił.<br />
<br />
- Teraz tak. - powiedziałam schodząc z niego wciąż podśmiewając się pod nosem.<br />
<br />
A gdy Harry również wstał, skierowaliśmy się z powrotem w kierunku jego domu. Po dzisiejszych przeżyciach stanowczo musiałam przyznać, że nie mogliśmy bez siebie żyć a zwłaszcza bez tych swoich pocałunków, którymi obdarzaliśmy się praktycznie co pięć minut. Czy potrzeba było nam do szczęścia czegoś więcej? Chyba już nie.<br />
<br />
_________________________________________<br />
<br />
No i macie siódemkę. Jak to powiedziała Dorka, rozdział słodki. Podoba mi się. Kolejny też jest fajny, bo rozwinie się po nim akcja. Dziękuję za 8 komentarzy. Do napisania, xx</div>
dissentirehttp://www.blogger.com/profile/18408912069929743528noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-8988013131107741183.post-24565011847488377292013-02-10T17:10:00.001+01:002013-02-10T17:10:27.629+01:00Rozdział 6: A while since every day and everything has felt this right<div style="text-align: center;">
<i>*perspektywa Louisa*</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Wraz z Niallem, Zaynem i Liamem siedzieliśmy w moim salonie, dyskutując na temat zbliżającej się trasy koncertowej. Byliśmy naprawdę podekscytowani, ponieważ mieliśmy odwiedzić prawie każdy zakątek na świecie dając w większości państw na naszej drodze chociaż jeden koncert, czego nie robiliśmy jeszcze nigdy. Nagle nasze dyskusje na ten temat przerwał dzwonek do drzwi. Mimo tego, że nikt nie zapowiadał swojego przyjścia, postanowiłem iść i otworzyć tajemniczemu gościowi. Gdy to zrobiłem, przed moimi oczami stanęła Angela, a za nią w tyle ukrywał się Harry. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Cześć Louis! Szukałeś może jakiejś dwójki znajomych żeby spędzić z nimi czas? Wiem, że tak, więc właśnie jesteśmy! - zawołała entuzjastycznie dziewczyna.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Widziałem, że miała znakomity humor. Dokładnie tak samo jak Loczek, który od samego początku tego tygodnia, po raz pierwszy szczerze się uśmiechał. Znałem ten uśmiech, kiedyś gdzieś go już widziałem, dlatego wiedziałem że musiało stać się coś niesamowitego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Było słoneczne i ciepłe majowe popołudnie, kiedy szliśmy całą piątką ulicami Paryża. Mieliśmy dziś kilka godzin czasu przed wieczornym wywiadem we francuskiej telewizji. Podczas spaceru spotykaliśmy dużo miłych i wyjątkowo urodziwych dziewczyn. Naprawdę mieliśmy dużo szczęścia zachodząc tak daleko i zdobywając tak wiele cudownych fanek, które były po prostu niezastąpione. Gdy rozmawialiśmy o programie w którym mieliśmy wystąpić, nagle przed oczami wyskoczyła nam dwójka dziewczyn głośno krzycząc.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- O mój Boże, o mój Boże! One Direction!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Momentalnie zaczęły piszczeć, a ja zechciałem znaleźć się w kompletnie innym miejscu niż to. Wiedziałem, że doprowadzaliśmy wiele dziewczyn do stanu kompletnego otumanienia szczęściem i bezgranicznej radości, ale mimo wszystko nienawidziłem, gdy ktokolwiek wrzeszczał mi prosto do ucha, doprowadzając mnie do nagłego bólu głowy. Zdecydowanie całą piątką woleliśmy chwilę spokojnej rozmowy, dzięki której nie czuliśmy się jak gwiazdy tylko normalni ludzie, bo przecież nimi byliśmy, a niestety większość dziewczyn szalejących na naszym punkcie nie dostrzegało tego i po prostu wariowało na nasz widok sprawiając, że czuliśmy się jak zwierzęta na wybiegu w zoo.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Booooże, nie wierzę, no nie wierzę! - odezwała się jedna z nich, z jak się okazało chwilę potem, trzech dziewczyn.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Jedna z nich, ta która właśnie nie dowierzała temu, że nas spotkała, wyglądała na typową dziewczynę, dla której autorytetem mogła być tylko i wyłącznie lalka Barbie, która jak to reszta tego typu fanek, kochała nas tylko za to, że jesteśmy przystojni i kompletnie nic poza tym. Druga stała jakby pogrążona w transie, tylko wgapiając się w nas jak w dzieła sztuki z otwartą buzią nie mogąc nic powiedzieć ze zdumienia. A trzecia, ta najniższa, lecz mimo to najładniejsza i wyglądająca na najmądrzejszą z całej trójki, której na początku nie zauważyłem, stała za nimi milcząc i krępując się by powiedzieć cokolwiek. Zazwyczaj żadna z dziewczyn nie była wobec nas nieśmiała, w sumie praktycznie każda z naszych fanek nawet zabiegała o to, aby zostać przez nas zauważoną w tłumie. Blondynka najwidoczniej była inna i próbowała się ukryć za dwójką koleżanek przez co wynikło moje niedopatrzenie w ilości dziewczyn. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- O mój Boże, o mój Boże, zabijcie mnie, bo śnię! - zaczęła teraz wrzeszczeć ta o średnim wzroście, która nagle wyrwała się ze swojego transu. - Ludzie, nie żyję, umarłam! Matko, nie wierzycie jak się cieszę! Jestem chyba największą Directioner na świecie i was kooochaaa.. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Wypowiedź dziewczyny była naprawdę głośna, a także całkowicie brakowało w niej jakiegokolwiek ładu i składu. I trwałaby tak dalej gdyby nie Niall, który nas uratował, przerywając jej w połowie długaśnego wyznawania nam swoich uczuć w sposób tak wylewny, że aż męczący.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Haha, dziękujemy. My też was kochamy. - odezwał się blondyn, przytulając ową dziewczynę, dzięki czemu o mało co nie zemdlała z wrażenia.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Spojrzałem na Harry'ego. Wyglądał tak, jakby aktualnie przebywał w całkiem innym świecie. Wpatrywał się w najniższą z dziewczyn, po której wyraźnie było widać, że unikała jak tylko mogła kontaktu wzrokowego z nim. Na dodatek na ustach osiemnastolatka gościł wyjątkowy uśmiech, który widziałem po raz pierwszy w swoim życiu i naprawdę nie byłem w stanie go opisać. W tej chwili właśnie mnie oświeciło i zrozumiałem, że ta dwójka musi się znać. I to dobrze, może nawet za dobrze, a Loczek musiał być po prostu wyjątkowo podekscytowany ich spotkaniem, a ta dziewczyna się po prostu krępowała czymś, co na sto procent związane było z ich znajomością. Mimo wszystko denerwowało mnie to, że nie wiedziałem konkretnie o co w tym wszystkim chodzi i to, że Hazza mi tego nie powiedział. Postanowiłem podejść do dziewczyny i dowiedzieć się samemu co się dzieje, ale rozmowę na początek chciałem zacząć jakoś normalnie, tak jakbym niczego się nie domyślał.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Cześć. Ty nie jesteś Directioner jak twoje koleżanki? - zapytałem uśmiechając się promiennie.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Jestem. Tylko, że nie wiem nawet co powiedzieć, aby nie wyjść na wariatkę. - odpowiedziała dziewczyna odwzajemniając uśmiech. - Ale skoro tak chcesz to może na początek powiem, że.. hm.. mam na imię Angelika, ale mów Angela, okej? Nie lubię swojego pełnego imienia, brzmi strasznie sztywno. - kontynuowała, a ja w odpowiedzi kiwnąłem głową.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Piękne imię, wcale nie sztywne. Zawsze mi się podobało. - skomplementowałem, a blondynka uśmiechnęła się jeszcze bardziej powodując, że jej błękitne oczy zaczęły pięknie się błyszczeć. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Dziękuję. Przez ten komplement jeszcze bardziej Was pokochałam. - zachichotała. - Oczywiście, wiecie no, taką miłością, fan do idola, która w sumie strasznie mi przypomina mi miłość rodzicielską, taką no.. córki do ojca! Chyba wiecie o co mi chodzi. - kontynuowała Angela wciąż się śmiejąc, gdy nagle obok nas pojawił się Harry, który objął dziewczynę w pasie. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Blondynka spojrzała się na niego karcącym wzrokiem i wydawało mi się, że go uszczypnęła ręką, którą trzymała za sobą, ponieważ już chwilę potem, Loczek gwałtownie przeniósł swoją rękę na plecy dziewczyny, starając się zachowywać tak jak zawsze i uśmiechając się przy tym wyjątkowo głupio. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Ojj, wolę gdy fanki mówią nam, że jesteśmy ich przyjaciółmi. Przez ciebie czuję się teraz staro! - zawołał chłopak udając oburzonego, lecz po chwili już się śmiejąc.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Ja również się roześmiałam. Choć doskonale wiedziałem, że to musi być coś więcej niż przyjaźń, wolałem się nie odzywać, ponieważ w jakimś stopniu wciąż nie miałem pewności, że się nie mylę i nie chciałem wyjść na głupka. Wiedziałem, że gdyby moje domysły nie okazały się prawdziwe, każdy z chłopaków wypominałby mi to do końca moich dni. Jednak mimo to Niall, który zapewne Angelę również widział po raz pierwszy w życiu, zrobił to za mnie nie przejmując się tymi wszystkimi powodami, które akurat mnie zatrzymały.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Haha, przyjaciele! Bo uwierzę! - śmiał się Irlandczyk - Nie nabierzecie mnie na to. Wyglądacie jak para zakochanych w sobie gołąbeczków!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Co? Nie, nie! - zaprzeczyła gwałtownie nastolatka wyrywając się z objęć Hazzy. - Przecież my nawet się nie znamy, poza tym, poza tym..</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Nie musisz się tłumaczyć. - odezwał się Liam przerywając sfrustrowaną wypowiedź dziewczyny, która strasznie się skrępowała i zawstydzona słowami Nialla, zaczęła się jąkać. - My sobie tylko tak żartujemy. Doskonale wiemy, że między tobą i Harrym nic nie jest. Mimo wszystko, naprawdę byście do siebie pasowali. - dokończył chichocząc. </i><br />
<i><br /></i>
<i>Dziewczyna spojrzała na Loczka, a już c</i><i>hwilę potem obdarzyła wszystkich wokół szerokim uśmiechem pokazując szereg białych zębów, czym potwierdziła moje domyślenia wobec więzi między nimi, bo przecież nikt niewinny by się tak nie szczerzył. Uczucie między nimi jeszcze wtedy było czymś całkiem podobnym do miłości, a ja już w tamtej chwili byłem stuprocentowo pewny, że w ciągu najbliższych tygodni rozwinie się ono do czegoś dużo, dużo większego i nie tak łatwo będzie potem rozdzielić tą dwójkę.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Wracając jednak z krainy cudownych wspomnień do rzeczywistości, naprawdę dziwił mnie fakt, że Harry'emu tak nagle poprawił się humor. Próbowałem sobie wmówić, że jego zachowanie wynikało tylko i wyłącznie z tęsknoty za Angelą, ale nie trafiało to do mnie całkowicie. Mimo to, nie odzywałem się nic na ten temat, ponieważ podczas ostatniej rozmowy z Harrym, wybuchnęła kłótnia po której on wyszedł z mojego domu głośno trzaskając drzwiami za sobą, a ja naprawdę nie chciałem powtórki z rozrywki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- No więc.. wejdźcie! Są jeszcze u mnie Zayn, Niall i Liam. Na pewno ucieszą się, że was widzą. - powiedziałem z uśmiechem, odsuwając się z wejścia i wpuszczając parę zakochanych do środka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po rozebraniu się z ubrań wierzchnich, Harry i Angela weszli do salonu, gdzie pozostała trójka naszych przyjaciół powitała ich szerokimi uśmiechami.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- O, kogo my tu mamy? Cześć Angela! - zawołał entuzjastycznie Zayn. - Harry chodził cały tydzień taki przygnębiony, więc wszyscy myśleliśmy, że zerwaliście i już nigdy cię nie zobaczymy! Serio tęskniliśmy. - kontynuował dwudziestolatek, a przed wypowiedzeniem ostatnich dwóch słów, wstał z sofy i podszedł do dziewczyny, następnie ją przytulając. Gdy ta uwolniła się z jego objęć, spojrzała na swojego chłopaka i zapytała z lekkim wyrzutem:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- No wiesz co Harry, czemu nic nie mówiłeś? Co się stało?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Loczek przyjął dość zakłopotany wyraz twarzy, a blondynka wyglądała na wyjątkowo zatroskaną newsami, które usłyszała od Zayna.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Em.. No bo nie było co mówić, bo ten no.. No po prostu tęskniłem! - powiedział Harry pokazując pod sam koniec wypowiedzi swoje wszystkie zęby w szerokim uśmiechu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kłamał. Znałem go na tyle długo, że po prostu to wiedziałem. Jednak mimo wszystko było to kolejną rzeczą, którą przemilczałem, a blondynka na szczęście nie zauważyła, że to co mówi Hazza idealnie mija się z prawdą, dzięki czemu oszczędziło to nam masy pytań z jej strony, bo naprawdę była zdolna do zadania ich w naprawdę dużej ilości przez to, że należała do naprawdę bardzo dociekliwych osób. No a w tych warunkach, po ostatniej awanturze z Harrym, naprawdę mogłoby to wywołać kolejną kłótnię z nim. A tego nie chciał na pewno nikt z nas.<br />
<br />
<span style="background-color: white; color: #49424a; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 15px; line-height: 21px;">__________________________________________</span><br />
<br />
No i macie kolejny rozdział. Jest taki trochę średni, bo nic zbytnio się nie zadziało. Następny będzie fajny, stworzony specjalnie na walentynki, w które to właśnie zostanie dodany, jednak nie będzie taki długi jak ten (dla porównania, ten ma 10132 znaków, a siódemka tylko 7898, ale myślę, że tyle Wam wystarczy na taki rozdział). Chciałabym Wam podziękować też za te dziewięć komentarzy, których nawet się nie spodziewałam (haha, myślałam, że znowu zatrzyma się po pięciu/sześciu). Dziękuję i mam nadzieję, że znowu mnie nie zawiedziecie. ^^</div>
dissentirehttp://www.blogger.com/profile/18408912069929743528noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-8988013131107741183.post-32031421111109721182013-02-07T11:17:00.004+01:002013-02-07T21:47:26.511+01:00Rozdział 5: If hearts are never broken, there's no joy in mending<div style="text-align: center;">
<i>*piątek, perspektywa Angeli*</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Aktualnie siedziałam w samolocie lecącym do Londynu, obmyślając szczegóły mojego planu, który to wymyśliłam właśnie wczoraj w drodze na biologię i potem dopracowywałam przez całą resztę dnia. Dzięki Bogu, że w samolotach istniał internet bezprzewodowy. W innym wypadku mój plan, który przygotowywałam poszedłby na marne, a ja w końcu nie zrobiłabym nic i wszystko wciąż byłoby tak beznadziejne jak dotychczas, a przecież tego nie chciałam. Potrzebowałam zmiany i nie tylko ja. Po połączeniu się z siecią, weszłam na twittera i szybko napisałam wiadomość do mojego chłopaka.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>@Harry_Styles przyjedź po mnie na lotnisko, będę za pół godziny. xx</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Miałam w planach zrobić coś, czego chłopak nigdy w życiu w żaden najmniejszy sposób by się nie spodziewał. Coś czego chciałabym, aby nigdy nie zapomniał. Coś co kompletnie zmieniłoby naszą przyszłość. Coś czego możemy jednak kiedyś żałować. Mimo wszystko nie przejmowałam się tym, że istniała ta ostatnia opcja. W tej chwili nie interesowała mnie ona całkowicie, ponieważ nie byłam w stanie zrezygnować z tego co zamierzałam. Byłam zbyt zdeterminowana do tego, aby to zrobić. I nikt nie był w stanie mnie przed tym zatrzymać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>*perspektywa Harry'ego*</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Od wczorajszej nocy jakoś nie kontaktowałem z rzeczywistością. Każdy coś do mnie mówił, a ja zachowywałem się jak słup, milcząc i w sumie nawet nie wiedząc o co im chodzi. Wydaje mi się, że wraz z tym przeziębieniem, jakie nabyłem po wizycie w parku, mój cały mózg z rozumem i inteligencją w nim zawartą się rozpadł, rozpłynął czy chociażby uciekł. W sumie to nie cały, bo wciąż pozostawała w nim ta cząstka odpowiadająca za uczucia do Angeli. To wszystko było jakieś chore. Nie chciało mi się z nikim rozmawiać, nie chciało mi się spać, nie chciało mi się pić ani jeść. Non stop jedyne co robiłem, to myślałem o Angeli, co wciąż mnie bolało. Co prawda nie powinno już tak być, jednak wciąż było, a ja sam nadal nie wiedziałem dlaczego. Przecież już uporządkowałem sobie w myślach całą sprawę związaną z niedzielnymi wydarzeniami, więc to nawet nie powinno już boleć. Niestety jednak wciąż mocno kuło mnie gdzieś w środku, że mój związek z Angelą wyglądał tak, a nie inaczejm sprawiając mi tym ból. Jednak nie dotarł on na szczęście jeszcze do tego poziomu, w którym ogłupiłby mnie na tyle, aby się okaleczać.<br />
<br />
W sumie gdybym to zrobił przez takie coś, byłbym kompletnym idiotą, bo to nie był nawet powód. To było coś co sobie ubzdurałem, a że mi się nudziło to sobie rozmyślałem zadręczając się przy tym takimi błahostkami. Naprawdę dni wolne mi nie służyły, miałem zbyt dużo czasu, a zbyt mało rzeczy do roboty. W sumie i tak nigdy nawet nie zamierzałem okaleczać się z żadnego powodu, więc nie miałem zbytnio nad czym się zastanawiać. Od zawsze ta czynność budziła w moich oczach niezbyt pozytywne odczucia. Nie rozumiałem w jaki sposób mogło to dawać ulgę człowiekowi od problemów. Co najgorsze coraz więcej ludzi wolało w taki sposób sobie ulżyć zamiast opowiedzieć o tym komuś bliskiemu. Tak naprawdę, jedyne co to mogło dać, to cierpienie osób wokół, które widząc te wszystkie rany, po prostu same wpadały w rozpacz obwiniając siebie za to co osoba tnąca się, ze sobą wyprawiała. Możliwe, że po prostu za mało przeżyłem, aby to pojąć, lecz mimo to, ciąć się nigdy nie zamierzałem. Poza tym z chłopakami, nie tylko jako zespół, ale i jako pojedyncze jednostki staraliśmy się zwalczać okaleczanie się wśród naszych fanów i nie tylko. Za każdym razem gdy widzieliśmy na ich rękach te wszystkie rany, bolało nas w środku, że takie cudowne osoby musiały cierpieć. Przez to zawsze też staraliśmy się okazać wsparcie każdej takiej osobie, gdy ją spotykaliśmy. Niestety nie każdy to wsparcie od nas chciał, ponieważ niektórzy po prostu nas od siebie odpychali i uciekali. Naprawdę w takich chwilach nas to bolało, bo każdy z naszych fanów był zawsze dla nas niemal jak rodzina, przez co bardzo często cierpieliśmy przez ich egoistyczne zachowanie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy siedziałem tak rozmyślając o wszystkim i niczym, nagle ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju. Jęknąłem, bo mówiłem w tym tygodniu już naprawdę wiele razy chłopakom, że nie chciałem mieć żadnego towarzystwa i prosiłem, aby zostawili mnie tak po prostu samego ze sobą w samotności. Na moje nieszczęście nikt mnie nie posłuchał i któryś z chłopaków zrobił mi właśnie odwiedziny. Nie musiałem nawet otwierać mu drzwi wejściowych, ponieważ każdy z nich miał komplet kluczy, który sprezentowałem im już jakiś czas temu. W tej chwili naprawdę tego żałowałem, bo przez własną głupotę byłem zmuszony do czyjegoś towarzystwa, którego tak bardzo nie chciałem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Wejść. - powiedziałem grobowym tonem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po chwili drzwi do pokoju, w którym przebywałem otworzyły się, a przed moimi oczami stanął Louis. Wkurzyłem się, bo naprawdę jeszcze jego obecności mi tutaj brakowało.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Co chcesz? - warknąłem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Haha, ja nic! Twoja dziewczyna coś chce! - zawołał z entuzjazmem Tomlinson, a ja spojrzałem się na niego jak na idiotę. - Nie krzyw się już tak Styles, bo zbrzydniesz i cię dziewczyna rzuci!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Dzięki. - odpowiedziałem tonem, który idealnie kontrastował do tego którym mówił Louis, bo mój był kompletnie wypruty z emocji i brzmiał jakbym mówił zza grobu. - Sądzę, że powinieneś już sobie pójść.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Nigdzie stąd się nie ruszę dziubasku! - ciągle chichotał chłopak co mnie już zaczęło powoli denerwować. - Mam za zadanie doprowadzić cię do normalnego stanu, wyglądasz jakbyś od dziesięciu lat nie ruszał się z tego wyra! </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Niby po co? - jęknąłem i z pozycji siedzącej na łóżku, padłem na nie całą długością.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Bo za pół godziny masz odebrać Angelę z lotniska? - zapytał Louis wytrzeszczając przy tym tak głupio oczy, jakby to co mówił, było dla mnie zupełnie oczywiste.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Jezus Maria! - krzyknąłem zrywając się z łóżka i nie wierząc w to co słyszę. - Czemu nie powiedziałeś mi o tym wcześniej?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Bo dopiero teraz na twitterze zauważyłem wiadomość twojej dziewczyny do ciebe? No dalej, dalej, wstawaj. Lepiej będzie jak się pośpieszysz, bo chyba nie chcesz żeby dziewczyna na ciebie czekała i w między czasie znalazła sobie jakiegoś przystojniaka do pogadania na przykład o.. pogodzie! Prawda? - znowu zachichotał Louis, a ja w ekspresowym tempie zacząłem szykować się do wyjścia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>*perspektywa Angeli*</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br />
<div style="text-align: justify;">
Po zabraniu swoich bagaży z hali przylotów wyszłam na terminal. Rozejrzałam się dookoła. Szybko wzrokiem odnalazłam Harry'ego, który stał kilka metrów ode mnie, wpatrując się w swój telefon i chyba pisząc do kogoś sms'a. Natychmiastowo do niego podeszłam, a on powitał mnie lekkim i dość skrępowanym uśmiechem. To była dość nowa sytuacja dla nas, pierwszy raz pojawiliśmy się razem w miejscu publicznym nie licząc przygody z restauracji, podczas której nikt nawet nie zauważył, że jestem z Harrym i Louisem. Zapewne nie byliśmy zauważeni dziś jako para zakochanych w sobie osób tylko para znajomych lub przyjaciół, ale brnęłam do tego, aby w ciągu kilku następnych dni się to zmieniło.<br />
<br />
Rozejrzałam się znowu, nikt nie zwracał na nas uwagi, więc to że jutro znajdę się na pierwszych stronach gazet jako <i>kolejna przyjaciółka Harry'ego Stylesa na jedną noc</i>, których było z każdym dniem coraz więcej przez media biorące każdą dziewczynę, z którą rozmawiał Loczek za jego kolejną partnerkę. Ostatnio gdzieś nawet czytałam, że w ciągu całego zeszłego roku przespał się z 410 kobietami. No a że byliśmy ze sobą od maja, te wszystkie panienki musiałby zaliczyć do tego czasu. 410 kobiet w 5 miesięcy? Nawet Harry nie był do tego zdolny. Jednak wracając myślami do tego co się teraz działo, stałam gdzieś od 5 minut wpatrzona w te piękne, zielone oczy, które kochałam ponad życie, a dziś, biło z nich naprawdę wiele zróżnicowanych uczuć - od samego szczęścia, na mój widok, aż po lęk, przed moim kolejnym ruchem. Podniosłam rękę i zaczęłam gładzić nią po policzkach Harry'ego. Jego skóra w dotyku była naprawdę przyjemna, a w jego oczach oprócz tamtych emocji, zauważyłam również lekkie zdezorientowanie, które mimo to starał się ukryć pod wymuszonym i nieśmiałym uśmiechem, którym pokazywał mi to, że najchętniej chciałby stąd uciec, ponieważ od pewnego czasu, większość ludzi która przebywała na lotnisku, skupiła swój wzrok na naszej dwójce. Odwzajemniłam uśmiech, tylko że mój nie był wymuszony czy nieśmiały jak jego, ale entuzjastyczny i naprawdę szczery. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Dziękuję. - szepnęłam uśmiechając się jeszcze promienniej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Stanęłam na palcach, bo Harry wobec mnie i mojego krasnoludkowego wzrostu był znacznie wyższy, a następnie pocałowałam go w policzek, co go już całkowicie wytrąciło z równowagi. Jednak był to dopiero początek tego przedstawienia, które planowałam podczas mojej dzisiejszej wizyty na lotnisku.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>*perspektywa Harry'ego*</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Boże, co ona kombinowała? O mało co nie zemdlałem z wrażenia. Publiczne pocałunki, zwłaszcza te od Angeli, choćby nawet w ten głupi policzek, tworzyły we mnie uczucie, które na pewno zwaliłoby mnie z nóg, gdyby nie te setki osób obserwujące to co robimy dziwiąc się, że jakaś nastolatka zachowuje się tak, jakby była moją dziewczyną, co tak trochę wprawiło mnie w zakłopotanie. Nie byłem przygotowany na taką sytuację, bo nie myślałem, że Angela byłaby zdolna zrobić coś takiego na oczach tylu ludzi. Byłem zszokowany tym co się stało, jednak nie mogłem pozwolić na dalszy rozwój sytuacji, bo naprawdę nie miałem pojęcia na co stać było jeszcze tą uroczą blondynkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobra, chodź. Wszyscy na ciebie czekają w domu. - powiedziałem po czym złapałem ją za rękę i szarpnąłem za sobą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Prawie że biegiem zaczęliśmy zmierzać w stronę wyjścia z budynku. Dziewczyna, która miała "nieco" krótsze nogi ode mnie, nie mogła nade mną nadążyć goniąc mnie w półbiegu, co wyglądało dość śmiesznie z perspektywy tych wszystkich ludzi. Jednak zatrzymałem się dopiero przy samochodzie, gdzie miałem pewność, że nikt nas nie widzi. Szybko wrzuciłem walizkę dziewczyny do bagażnika i wsiedliśmy do pojazdu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Mogę wiedzieć co Ty odwalasz? - zapytałem z lekkim oburzeniem w głosie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Nawet nie mogę przywitać się z przyjacielem? - zapytała ironicznie dziewczyna szczególnie naciskając na to ostatnie słowo.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zrobiła to specjalnie, doskonale wiedziała, że tego nie lubię. Zawsze przypominało mi to, że nasz związek nie będzie trwał wiecznie, a Angela kiedyś z miłości tak po prostu przerzuci się na przyjaźń mówiąc tylko zwykłe <i>"Wiesz, przepraszam, ale zostańmy może jednak tylko przyjaciółmi."</i>, czego po prostu nie chciałem nigdy usłyszeć. Bałem się tego w jakiś sposób. Naprawdę wolałem żyć w głupim przekonaniu, że kiedyś weźmiemy ślub, zamieszkamy w jakimś ładnym i dużym domu, będziemy mieć cudowne dzieci, kupimy sobie kilka kotów, nasz związek będzie trwał wiecznie, a my będziemy żyć długo i szczęśliwie jak w jakiejś bajce. Niestety życie takie nie było. Na pewno nie planowało dla nas takiej pięknej przyszłości, bo było wredne, podłe i wyjątkowo ironiczne, a spodziewać się po nim można było dosłownie wszystkiego.<br />
<br />
<br />
<div style="background-color: white; color: #49424a; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 15px; line-height: 21px;">
__________________________________________</div>
<div>
<br /></div>
<br />
No i macie piątkę, którą poprawiałam chyba już miliony razy i ostatecznie czytacie ją w formie 10918 znaków, które jak na razie są moim życiowym rekordem. Następne rozdziały też będą podobnych rozmiarów, ponieważ z każdym rozdziałem akcja będzie się rozwijać. Na najbliższe rozdziały planuję to co tak bardzo lubicie, czyli piękny i szczęśliwy związek Angeli i Harry'ego, o którym wciąż piszecie w komentarzach, więc spełniam marzenia. Od ósemki, no cóż, trochę zacznie się psuć, ale uważam, że będzie to jeden z moich najlepszych rozdziałów. Kolejny rozdział dodam w niedzielę.</div>
</div>
</div>
dissentirehttp://www.blogger.com/profile/18408912069929743528noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-8988013131107741183.post-52679313566785807502013-02-04T10:57:00.000+01:002013-02-14T19:43:07.830+01:00Rozdział 4: You shine when I'm alone so I tell myself that I'll be strong<div style="text-align: center;">
<i>*wtorek, perspektywa Harry'ego*</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Do domu wróciłem dopiero wieczorem. W sumie to była już noc, bo na zegarku była prawie druga, więc prędzej był ranek niż wieczór. Nie chciałem jednak wracać wcześniej, ponieważ mógłbym natchnąć się na któregoś z chłopaków, co zwiastowałoby masę pytań, których bardzo chciałem uniknąć. Byłem w jeszcze gorszym nastroju niż wcześniej. Nie dość, że byłem podirytowany całą sytuacją z wymysłami Larry Shippers, które to zapoczątkowały moje idiotyczne rozważania mojego związku z Angelą, to jeszcze na dodatek się przeziębiłem przez siedzenie w parku. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Moja głupota czasem naprawdę była niewyobrażalnie wielka. Sądziłem, że jak odgarnę śnieg to ławka nagle będzie sucha, a nawet jak zmoczę sobie tyłek siadając na niej, nie będę chory? No niestety taki właśnie był mój tok myślenia, a teraz przez niego musiałem cierpieć siedząc na łóżku z bolącym gardłem i zatkanym nosem, co chwilę pokaszlując. Mimo wszystko jednak było warto, bo miałem choć chwilę czasu dla siebie z dala od innych, aby pogrążyć się w moim w beznadziejnym nastroju. Najgorsze w nim było jednak to, że jedyną osobą która mogłaby mi go poprawić była moja dziewczyna, lecz nie mogłem do niej zadzwonić. Nie chodziło mi tu o to, że było późno, bo Angela telefon ode mnie była w stanie odebrać o każdej porze, na dodatek nie robiąc mi z tego powodu żadnych wyrzutów. Chodziło mi tu wciąż o sytuację z niedzieli przez którą zacząłem już po prostu wariować. I to całkowicie bez powodu, bo przecież nic się nie stało. Tak, nic się nie stało, a ja coraz częściej zastanawiałem się czy koniec tego co jest między nami, nie zbliża się coraz szybciej. Nie potrafiłem dłużej żyć w taki sposób ciągle udając. To już mnie po prostu zbyt męczyło. Wyciągnąłem telefon i w kontaktach wybrałem Angelę wchodząc w menu kontaktu. Miałem nacisnąć zieloną słuchawkę, aby do niej zadzwonić, ale nie zrobiłem tego. Poczułem wewnętrzną blokadę. Bałem się usłyszeć jej głos podczas głupiego <i>koniec z nami</i>. Bałem się jej reakcji. Bałem się swojej reakcji na jej odpowiedź. Wolałem wysłać sms-a. Było szybciej, na dodatek mniej bolało. Pisałem go chyba piętnaście minut przez który chwilę po wystukaniu jakiegoś tekstu ciągle go usuwałem nie umiejąc ubrać w słowa tego co chciałem wysłać. Ostatecznie jego treść całkowicie odbiegła od tego co zamierzałem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Do: </i>Angela <3</div>
<div style="text-align: center;">
<i>Treść: </i>Mam nadzieję, że śpisz, a jeśli nie to wiedz,</div>
<div style="text-align: center;">
że Cię kocham. Tak bardzo tęsknię, że nie potrafię</div>
<div style="text-align: center;">
zasnąć bez Ciebie u mojego boku. Nie umiem wybić</div>
<div style="text-align: center;">
sobie z głowy błękitu Twoich tęczówek.. Moje życie</div>
<div style="text-align: center;">
bez ciebie obok jest.. katorgą. xx</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie miałem serca z nią zerwać, nie byłem chyba aż takim dupkiem jakim myślałem. W sumie to.. byłem jeszcze większym dupkiem wysyłając jej tą wiadomość. Chociaż gdybym miał to przemyśleć, nie kłamałem pisząc jej. Wszystko się zupełnie zgadzało - nie mogłem spać, a nawet robić cokolwiek innego, tęskniłem za nią, myślałem o niej cały czas i.. kochałem ją. Tak, mimo wszystko ją wciąż kochałem i gdybym z nią zerwał prędzej czy później na pewno bym tego żałował. Nigdy w życiu nie zmieniłbym tego stanu rzeczy, tym razem nie dlatego, że nie potrafiłem, ja po prostu nie chciałem. Angela była urodzonym ideałem nawet mimo swoich wad, stracenie jej byłoby najgłupszą decyzją w całym moim życiu. Pierwszy raz od dość dłuższego czasu byłem z siebie dumny, bo nie schrzaniłem czegoś tak jak cały czas mi się teraz to ciągle udawało robić. Uświadomiłem sobie, że nawet mimo tego całego udawania, tego że czasami miałem ochotę żyć normalnie, wciąż ją kocham i kochać będę. Mój świat bez samej świadomości, że gdzieś, nieważne gdzie, w Londynie czy tysiące kilometrów od niego, istnieje niesamowicie piękna i urocza blondynka o imieniu Angelika, którą nazywam Angelą, bo nie lubi swojego pełnego imienia, i kocha mnie całym swoim sercem, dokładnie tak jak ja ją, po prostu nie istniał.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>*perspektywa Angeli*</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
To już dzisiejsza szósta lekcja, na której nie słuchałam tylko niemo wpatrzona w tablicę rozmyślałam. Podczas gdy nauczycielka mówiła o wodorotlenkach, zaczęłam bazgrać po zeszycie miliony serduszek. Gdyby nie to, że rysując je myślałam o Harrym, co sprawiało, że było to dla mnie wyjątkowo interesujące zajęcie, uznałabym to za kompletnie idiotyczną i ekstremalnie nudną czynność. Nagle jednak kreśląc kształty, jedno z serduszek wyszło mi nieco krzywe przez co zaczęłam się głowić nad poprawianiem go żeby było tak samo "idealne" jak moja miłość do Hazzy. Nawet nie zauważyłam że w klasie zapanowała kompletna cisza. Dopiero kilka sekund później, gdy narysowane przeze mnie serduszko było perfekcyjne, poczułam na sobie wzrok całej klasy i nauczycielkę stojącą nade mną z dość srogą miną.<br />
<br />
- Angeliko, przestań zajmować się głupotami i zacznij mnie wreszcie słuchać. - stanowczo powiedziała kobieta, a ja nerwowo przełknęłam ślinę.<br />
<br />
Zawsze krępowałam się, gdy ktoś zwracał mi uwagę. Czułam się wtedy tak jakbym była poniżona, a gdy nawet chciałam się bronić, nie potrafiłam, bo wiedziałam, że ktoś ma rację. Tym bardziej nie było mowy, aby wykłócać się z moją panią od chemii. Była z dość starszego pokolenia, bo miała już jakieś siedemdziesiąt lat, a jak wiadomo, ludzie w tym wieku są dość rygorystyczni i nerwowi, więc wolałam nic się nie odzywać, bo ta kobieta naprawdę była w stanie mnie zaciągnąć do dyrektorki za najmniejszy wyraz sprzeciwu wobec niej.<br />
<br />
- Przepraszam. - cicho szepnęłam pod nosem spuszczając głowę, powodując tym, że nauczycielka nareszcie się ode mnie odczepiła.<br />
<br />
Zawsze przy niej takie zachowanie było dobre, nie warto było wdawać się w dyskusję, bo rozpętałabym wojnę, a że chemiczka lubiła, gdy uczniowie byli pokorni, szybko odczepiała się od nich, gdy pokazywali jej, że jest im przykro za ich "przewinienia". Co prawda nie nękała nas swoimi uwagami dość często, bo w sumie była dość sympatyczna, ale dziś widać było po niej, że nie jest w za najlepszym humorze i chyba psując go innym, chciała sobie poprawić ten swój. Jednak mimo wszystko, nawet gdyby nie odpuściła tak szybko ze mną, i tak nie zdołałaby zniszczyć mojego dobrego nastroju, bo aktualnie było to niemożliwe. Po wczorajszej wiadomości od Hazzy, po której odczytaniu od razu wstając z łóżka, byłam cała w skowronkach, nikt nie był w stanie zepsuć mi takiego pięknego dnia jak ten dzisiejszy. To był jeden z najbardziej uroczych smsów od Harry'ego jakikolwiek dostałam. Weszłam w skrzynkę odbiorczą w telefonie. Od mojego powrotu do domu po zeszłotygodniowej randce znajdował się w niej wyjątkowo cudowny sms od Loczka, o którym wszystkie inne dziewczyny mogłyby tylko sobie śnić i marzyć, a ja chciałam go ponownie przeczytać. Podniosłam głowę, aby rozejrzeć się czy nikt na mnie nie spoglądał. Naprawdę nie brakowało mi, aby akurat dziś nauczycielka zabrała mi komórkę przez mój drobny błąd. <br />
<br />
Na szczęście jednak wszyscy byli zajęci przepisywaniem właściwości wodorotlenku potasu z książki, a chemiczka coś oglądała w dzienniku. Znowu spuściłam głowę i zajęłam się z powrotem telefonem. Przeszukałam praktycznie cały telefon, lecz ku mojemu zdziwieniu nie mogłam go znaleźć. Westchnęłam cicho. Przypomniałam sobie, że jakiś czas temu w odwiedziny do mnie i moich rodziców przyszła siostra mojego taty wraz ze swoją trzyletnią córeczką. Oczywiście to dla mnie przypadł ten zaszczyt, aby ją popilnować, a że na ten dzień byłam umówiona z koleżankami do kina, po prostu poszłam się szykować, a małą zostawiłam z jakimiś zabawkami na łóżku u mnie w pokoju. Jednak zrobiłam wtedy błąd, bo zapominając o moim telefonie, który był podpięty pod ładowarkę, zostawiłam go na łóżku. Gdy wróciłam oczywiście moja kuzynka się nim bawiła i jak się dopiero dziś okazało, usunęła mi niektóre wiadomości. Tylko naprawdę szkoda, że musiała usunąć mi akurat tą, a nie na przykład inną, no choćby nawet od operatora o jakiejś loterii, których mi przychodziły dziennie dziesiątki i naprawdę nie obraziłabym się gdyby się pozbyła ich wszystkich zamiast tej jednej wiadomości od Harry'ego. Mimo wszystko miałam wciąż jeszcze tą dzisiejszą, którą wciąż mogłam się cieszyć. I zastanawiałam się właśnie co mogłabym mu odpisać na nią, jednak zupełnie nie miałam na to żadnego pomysłu.<br />
<br />
Nagle jednak moje rozmyślenie okrutnie przerwał dzwonek na kolejną lekcję jaką była biologia. Eh.. był to kolejny nudny przedmiot z dzisiejszego planu lekcji, w którym w sumie wszystkie zajęcia jakie miałam były beznadziejne. A co do biologii ona zajmowała chyba najwyższe miejsce w rankingu przedmiotów których nie lubię, bijąc nawet na łopatki matematykę, której po prostu nienawidziłam. I nie chodziło mi tu o to, że akurat przerabiany materiał w biologii mi się nie podobał. Otóż nauczycielka jaka przyszła do nas po poprzedniej, która zaszła w ciąże i musiała iść na urlop macierzyński, była naprawdę nudna. Jednym słowem nie nadawała się na kogoś kto miałby należeć do grona pedagogicznego w mojej szkole. Wolałam już panią od matematyki, która ciągle czepiała się mnie o to, że się nie uczę niż bezsensowne nudzenie się na biologii, na której praktycznie nic nie robiliśmy oprócz zapisaniu kilku podpunktów w zeszycie i słuchania długich wykładów biologiczki. Rozejrzałam się po klasie. No tak, jak zwykle się zamyśliłam wyłączając się na kilkanaście sekund z rzeczywistości. Szybko wstałam z ławki i spakowałam książki od chemii, a następnie wyszłam z klasy udając się pod salę, w której miałam mieć biologię, gdzie kilka minut później wpadłam na to, w jaki sposób mogłabym odwdzięczyć się Harry'emu.<br />
<br />
<br />
<div style="background-color: white; color: #49424a; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 15px; line-height: 21px;">
__________________________________________</div>
<div>
<br /></div>
<br />
<br />
Bądźcie ze mnie dumni, bo zrobiłam postępy w długości, ale za to jak to powiedziała Dorka powstało "za dużo lania wody i za mało treści, bo tak naprawdę nic się nie wydarzyło w tym rozdziale". Tak, jestem tego świadoma, ale musiałam czymś zapełnić ten rozdział, a nie mogłam od razu przejść do następnego, bo zdecydowanie byłoby za szybko. Każdy mój rozdział ma w sobie jakiś błąd, ale z kolejnego powinniście być zadowoleni, bo nareszcie zacznie się dziać coś więcej niż samo użalanie się dwójki bohaterów nad ich żywotami. :D</div>
dissentirehttp://www.blogger.com/profile/18408912069929743528noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-8988013131107741183.post-59337601636687805082013-02-01T18:44:00.001+01:002013-02-07T21:47:17.267+01:00Rozdział 3: Please save me from this darkness, I'm really scared<div style="text-align: center;">
<i>*perspektywa Harry'ego*</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Szybkim tempem skierowałem się w stronę parku. Wyjście z domu w samych trampkach było zdecydowanie błędem. I to niesamowicie dużym. Nie dość, że było naprawdę zimno to na dodatek wszędzie było bardzo dużo śniegu. Gdy znalazłem się już na miejscu, odgarnąłem z jednej ze stojących tam ławek warstwę białego puchu i usiadłam na niej mocząc sobie spodnie. Rozejrzałem się dookoła. W parku było całkowicie cicho i pusto. W zasięgu mojego wzroku nie mogłem odnaleźć żadnej żywej duszy. Pasowało mi to, bo mogłem nareszcie w spokoju pomyśleć, będąc z dala od chłopaków i fanek, które zawsze gdy mnie widziały zaczynały zachowywać się jak jakieś dzikie zwierzęta. Byłem w naprawdę złym nastroju i chciałem ukryć to przed każdym kto znajdował się dookoła mnie. Niestety jak zawsze, wychodziło mi to nieudolnie i wszyscy po niedługim czasie zorientowali się, że jest coś nie tak. Nie chciałem jednak ich w mieszać w to, mieli mnóstwo własnych, dużo ważniejszych problemów, a ja tak naprawdę swój własny, praktycznie stwarzałem sobie sam. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wyciągnąłem telefon z kieszeni i go odblokowałem. Na ekranie pojawiło się jedno z moich ulubionych zdjęć na którym Angela całowała mnie z policzek. Patrząc na nie, moja ręka nagle powędrowała w to miejsce, a ja zacząłem przypominać sobie ten wieczór z którego pochodziła fotografia. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Pierwsza sobota nowego, 2013 roku. Wraz z Angelą postanowiliśmy spędzić ją wyjątkowo, dlatego też wybraliśmy się na randkę do jednej z najlepszych restauracji w Londynie. To było nasze pierwsze publiczne wyjście, chociaż mimo wszystko wciąż nie chcieliśmy, aby ktokolwiek wziął nas za kogoś więcej niż dwójkę dobrych przyjaciół. Dlatego też wzięliśmy ze sobą Louisa, który w sumie nawet chętnie na to przystał. Ten wieczór był naprawdę piękny. Przed naszym spotkaniem bardzo stęskniłem się za piętnastolatką, ponieważ ostatni raz widzieliśmy się na początku grudnia, czego powodem były Święta Bożego Narodzenia, które moje dziewczyna chciała spędzić w ojczyźnie, w gronie rodziny i przyjaciół. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Po kolacji udaliśmy się o hotelu, w którym mieszkała Angela, podczas każdego pobytu w Londynie. Miałem wtedy naprawdę ochotę na coś więcej niż pocałunki, co pokazałem mojej dziewczynie już w samej windzie. Znajdując się w niej, tradycyjnie staliśmy trzymając się za ręce. Zawsze to robiliśmy, gdy jeździliśmy windami. Nawet nie wiedziałem dlaczego, po prostu tak jakoś się nam to przyjęło już na samym początku naszego związku. Nagle ścisnąłem jej rękę trochę mocniej niż zazwyczaj, przyciągając blondynkę do siebie bliżej. Kiedy stała przede mną, jej niebieskie oczy zaczęły błyszczeć z podekscytowania. Nie czekając na jej ruch, pocałowałem ją w sposób najbardziej namiętny jaki tylko umiałem, starając się aby nie zepsuć tej chwili. Dziewczyna od razu odwzajemniła gest. Robiliśmy to w kółko dopóki nie zatrzymaliśmy się na piętrze na którym mieszkała nastolatka. Nawet z windy wyszliśmy całując się co robiliśmy potem również przez proces szukania kluczy przez Angelę w torebce, a potem otwierania przez nią drzwi. Do pokoju trafiliśmy z hukiem od razu napierając na ścianę. Wtedy uświadomiłem sobie, że mam na nią ogromną ochotę Zacząłem szybko zdejmować z niej szary płaszcz, a ona ze mnie moją kurtkę, przy której oczywiście musiał zaciąć się zamek. Rezolutnie pomogłem Angeli go rozpiąć, a potem znów wróciłem do obdarzania jej soczystymi pocałunkami, jednak te z każdą odkrytą częścią jej ciała przy zdjęciu ubrania wierzchniego schodziły coraz niżej - od ust, przez szyję, aż po dekolt. Nigdy nie rozmawialiśmy z Angelą o seksie ani żadnych innych tego typu rzeczach, więc wciąż miałem szansę, że coś z tego wyjdzie. W międzyczasie przenieśliśmy się do salonu gdzie przez to, że szliśmy tyłem nie zważając na meble, blondynka się potknęła i upadliśmy na sofę. Ręce które na początku spoczywały na jej twarzy, stopniowo tak jak pocałunki, przenosiły się niżej i niżej. Jednak mimo tego, że znajdowały się już na jej plecach, powędrowały aż do bioder. Lecz gdy wolnym ruchem włożyłem je pod jej granatową bluzkę, którą tak bardzo lubiła, Polka jak oparzona oderwała się ode mnie co było znakiem na to, że o jakimś większym zbliżeniu na razie mogę sobie pomarzyć przy zaspokajaniu się samemu ręką.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Emm.. Zrobiłem coś źle? - zapytałem, ale dziewczyna wpatrywała się we mnie nieco przestraszonym wzrokiem, gdzie mogłem znaleźć również lekkie oburzenie i o dziwo, nutkę spokoju ducha który praktycznie nigdy jej nie opuszczał.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Nie, nie.. To znaczy ja nie wiem dokąd to miało zmierzać, ale.. - zacięła się na wpół zdania, a jej oczy zaczęły pokazywać speszenie i przelęknienie całą sytuację, co widziałem po raz pierwszy w jej wydaniu. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Wiem, wiem.. Przepraszam. - odrzekłem przerywając jej sfrustrowaną wypowiedź. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Nie przepraszaj, bo nie masz za co. Chodzi mi po prostu o to, że.. nie jestem jeszcze na to gotowa. Chciałabym z tym poczekać jeszcze jakiś czas. Dobrze? - zapytała, a ja w odpowiedzi tylko kiwnąłem głową uśmiechając się do niej promiennie.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Blondynka od razu to odwzajemniła, a następnie obdarowała mnie soczystym buziakiem. </i><i>Jednak w połowie tego czułego gestu, który tak bardzo lubiłem, do głowy wpadł mi diabelski pomysł. Wykorzystując miejsce, w którym właśnie spoczywały moje dłonie, zacząłem ją łaskotać po brzuchu i jego okolicach. Angela momentalnie zerwała się z miejsca, głośno śmiejąc się i próbując uwolnić się z moich rąk, co udało się jej dopiero po kilkunastu minutach. Gdy stała kilka dobrych metrów ode mnie, zauważyłem że trzymała w dłoniach mój telefon i w nim grzebała.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Ej, co robisz? To mój telefon, oddawaj! </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Robię ci zdjęcia kociaku! Panie Styles, proszę o uśmiech do aparatu! - krzyknęła entuzjastycznie.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>W odpowiedzi pokazałem jej język, po czym podniosłem moje cztery litery z sofy, udając się w jej stronę. W tej chwili zaczęliśmy bawić się jak dzieciaki w przedszkolu - ja ją goniłem, a ona przede mną uciekała. Jednak po kilkunastu minutach złapałem ją w pasie i znowu padliśmy razem na sofę, na której robiliśmy sobie setki różnych zdjęć. Gdy skończyliśmy i siedzieliśmy wpatrzeni w siebie, w rękach Angeli pojawił się czarny marker o niewiadomym mi pochodzeniu. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- O, patrz co znalazłam! Narysuję ci coś! - ochoczo zawołała blondynka.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Zaraz potem szybko zabrała się do pracy. </i><i>A gdy skończyła, moim oczom ukazało się małe czarne serduszko w rogu moich Conversów.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie myślałem, że teraz, gdy nie było jej przy moim boku, ten mały rysunek w takim stopniu będzie przypominał mi ją i to, jakim dzieliła mnie uczuciem. Angela czasami co prawda zachowywała się jak małe dziecko, ale nigdy jednak mi to nie przeszkadzało. W sumie kochałem w niej to, zawsze poprawiała mi tym humor. Bardzo chciałem powrotu tych chwil sprzed tygodnia, ponieważ był najcudowniejszymi w całym moim dziewiętnastoletnim życiu. A teraz.. Teraz nie wiedziałem co z nami dalej. Zaczynał męczyć mnie już ten związek, tracił dla mnie jakikolwiek sens przez to całe udawanie się. Mimo wszystko, nie mogłem go zakończyć. Nawet nie potrafiłem. Za bardzo kochałem tą uroczą blondynkę z niebieskimi oczami które był dla mnie całym moim światem, aby ją zostawić.<br />
<br />
<br />
<div style="background-color: white; color: #49424a; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 15px; line-height: 21px;">
__________________________________________</div>
<div>
<br /></div>
<br />
<br />
Na początek mojej wiadomości do Was, chciałabym podziękować Zduniakowi za to, że poprawił mi błędy, które wkradły się podczas pisania. Aktualnie jestem chora, więc nie jestem w pełni myślącą istotą przez gorączkę, katar, kaszel i ból gardła, więc przystopowałam z pisaniem kolejnych rozdziałów. Ten akurat jest krótki (i nie mówcie, że nie, bo już kilka osób mi to powiedziało przed dodaniem go), ale od razu mówię, że następne będą dłuższe. Dziękuję również za te 9 komentarzy, chociaż trochę niefajnie, bo z każdym dodanym rozdziałem jest ich coraz mniej. No więc jeśli możecie, po przeczytaniu każdego rozdziału, zostawcie po sobie komentarz. :)</div>
dissentirehttp://www.blogger.com/profile/18408912069929743528noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-8988013131107741183.post-22723128786230256982013-01-30T19:47:00.000+01:002013-02-07T21:47:06.502+01:00Rozdział 2: I'm cold as the wind blows so hold me in your arms<div style="text-align: center;">
<i>*poniedziałek, perspektywa Angeli*</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy weszłam rano do szkoły, było jeszcze kilka minut przed ósmą. Już przy wejściu do niej, natychmiastowo dopadł mnie gwar panujący w niej, który osobie będącej na nogach dopiero od jakichś trzydziestu minut tak jak ja, mógł nabawić porządny ból głowy. Każdy kogo zdołałam zauważyć, rozmawiał z kimś opowiadając wydarzenia, które działy się podczas minionego weekendu, najczęściej śmiejąc się z nich głośno. Mi nigdy nie trafiały się pytania o to jak minął mi wolno czas, wszyscy brali mnie za kogoś kto przez całe swoje życie siedział i grał w jakieś gry na konsoli czy komputerze. Może było to dziwne zajęcie dla dziewczyny, ale naprawdę lubiłam to robić. Od razu skierowałam się do szatni omijając wszystkich, którzy przeszkadzali mi w dotarciu do niej. W środku, gdzie panował wyjątkowy tłok, zaczęłam zdejmować kurtkę, szalik i czapkę, a następnie przystąpiłam do zmiany obuwia. Nagle słyszałam dzwonek, odetchnęłam z ulgą, ponieważ wiedziałam, że już za chwilę zostanę w pomieszczeniu sama, a cała reszta pójdzie na lekcje. Gdy tłum ludzi nareszcie się rozszedł, miałam chwilę czasu dla siebie, aby uporządkować swoje myśli przed zajęciami. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po głowie chodziły mi głównie wczorajsze wydarzenia, które wciąż nie dawały mi spokoju wciąż rozpraszając moją uwagę od otaczającego mnie świata zagłębiając mnie w myśli i wspomnienia. Gnębiło mnie poczucie winy, ostatnio ciągle cały czas coś tylko i wyłącznie psułam. Najgorzej w tej chwili denerwował mnie chyba fakt, że chroniłam swoją dupę i sprawiałam tym, że z każdym dniem Harry jest coraz bardziej nieszczęśliwy, a ja nie mogę nic z tym zrobić. Chociaż nie, mogłam. Tak, mogłam i chciałam to zrobić. Nie wiedziałam skąd wzięła się we mnie ta nagła odwaga i determinacja do tego, aby wreszcie skończyć tą zabawę w ukrywanie się przed całym światem zamiast życia jak normalni, zakochani w sobie ludzie. Nie wiedziałam również jak doprowadzić całą sytuację do owego ujawnienia się, ale jednak mimo wszystko byłam pewna tego, że coś niedługo wymyślę. Nie powinno mi to nawet zająć długo czasu, ponieważ miałam wprawę w rozwiązywaniu problemów. Rozejrzałam się po szatni. Wokół było całkowicie pusto. Podniosłam się z ławki, powiesiłam ubrania na wieszaku i szybko pobiegłam do klasy, ponieważ byłam spóźniona już jakieś dwadzieścia minut.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>***</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Wyszłam z budynku szkoły zamykając za sobą głośno drzwi. Byłam zła, nawet mogłam powiedzieć, że wściekła. Ten dzień był naprawdę beznadziejny. Baba od matmy znów miała do mnie jakieś pretensje o to, że nie miałam bieżącej lekcji. Czy naprawdę ta kobieta nie może zrozumieć, że nie lubię geometrii i nawet nie zamierzam jej polubić, bo nigdy do niczego mi się nie przyda? Bo niby do czego mi będzie obliczanie długości przeciwprostokątnej trójkąta albo wycinka koła? Z każdym dniem spędzonym w tym miejscu czułam się tu coraz bardziej obco i miałam ochotę stąd wyjechać, ponieważ tutejsi ludzie byli naprawdę irytujący, każdy ode mnie coś wymagał i się mnie czepiał, a sam był "idealny", ale chyba tylko i wyłącznie dla siebie. Coraz częściej rozmyślałam nad propozycją mojej ciotki, abym przeprowadziła się do niej do Londynu, gdzie miała dość sporych rozmiarów dom niedaleko jego centrum. Nie dość, że zamieszkując tam uwolniłabym się od tych wszystkich ludzi, których nie lubiłam, to na dodatek byłabym bliżej Harry'ego. Chyba naprawdę musiałam to głębiej rozważyć, bo naprawdę nie byłam już w stanie więcej czasu spędzać w tym miejscu od którego już kompletnie wszystko mnie odpychało. Od samego zachowania ludzi tu mieszkających, aż po sam wygląd otoczenia. Koniecznie musiałam coś z tym zrobić.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>*perspektywa Louisa*</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Spoglądałem raz po raz na Loczka. Wyglądał na wyjątkowo zdołowanego. Byłem prawie stuprocentowo pewny tego, że powodem jego przygnębienia była piętnastoletnia blond piękność z Europy Środkowej, która zapewne teraz siedziała w szkole nudząc się na lekcjach i miała na imię Angelika. Wolałem jednak upewnić się co do słuszności moich domyśleń, aby nie powiedzieć potem czegoś sprzecznego z prawdą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Harry, co się stało? - zapytałem przejmującym tonem. Nie zdziwiło mnie jednak to, że chłopak w odpowiedzi milczał. To było tak zupełnie typowe dla jego osoby, zawsze gdy coś go trapiło, nie odzywał się do nikogo pogrążając się w smutku i rozmyśleniach.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Powiedz mi Hazza, co się dzieje? - ponowiłem pytanie, lecz tym razem w tonie wyrażającym znaczne zirytowanie, ponieważ nigdy nie lubiłem się powtarzać. Chwilę potem, chłopak podniósł wzrok, który wcześniej wbity był w jego białe Conversy - wpatrywał się w niewielkie serduszku na nich, które narysowała mu Angela w zeszłym tygodniu przed swoim powrotem do domu, dokładnie tego samego wieczoru podczas którego odbyła się ich randka z moim udziałem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Nic. - odpowiedział krótko Loczek znów spuszczając głowę i wpatrując się z powrotem w serduszko narysowane czarnym markerem. Jednak nie odpuściłem, bo wiedziałem, że ma doła, a powodem z pewnością nie było "nic". Chyba że tak nazywał swoją dziewczynę. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Nic? Przecież widzę jak się zachowujesz. Jesteś myślami jakieś półtorej tysiąca kilometrów stąd. I na dodatek wyglądasz jak siedem nieszczęść. - powiedziałem dużo głośniej niż wcześniej z wyraźnym oburzeniem w tonie, w którym w jakiś sposób również można było usłyszeć moją troskę. A przynajmniej wydawało mi się, że tak to zabrzmiało, ponieważ się o niego martwiłem. Nie lubiłem gdy był smutny. Od samego początku jego związku z tą uroczą blondynką było to całkiem niepodobne do niego. Ta dziewczyna sprawiała, że naprawdę był szczęśliwy i uśmiechał się do wszystkich prawie że dwadzieścia cztery godziny na dobę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Harry, Louis ma rację. Od wczoraj, odkąd Angela wróciła do domu, wyglądasz na jakiegoś przybitego. O co chodzi? - zapytał Niall przyłączając się do rozmowy. Trochę się zdziwiłem, ponieważ tak jakby zapomniałem o jego obecności tutaj przez to, że byłem zbyt zainteresowany zachowaniem Harolda. I choć czułem niewielkie uczucie uznania, bo w końcu ktoś poparł moje zdanie to jednak czułem się w tej chwili źle z obecnością Irlandczyka w tym pomieszczeniu. Wolałem, aby znalazł się w kuchni razem z resztą chłopaków, ponieważ uważałem, że sprawa związku Harry'ego z Angelą jest tylko sprawą moją jak i samych zainteresowanych, a nie całego zespołu. Mimo wszystko jednak Hazza miał zupełnie inne zdanie na ten temat, które pokazał nam już chwilę później. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Odwalcie się ode mnie wreszcie! Jak mówię, że nic się nie dzieje to nie dzieje się nic? Jesteście jacyś głupi czy jak? Poza tym to tylko i wyłącznie moja sprawa, więc odczepcie się ode mnie! - wykrzyczał chłopak, a następnie podniósł się z sofy kierując się w stronę drzwi, a następnie wychodząc z domu głośno trzaskając drzwiami za sobą. Chwilę po tym, z kuchni wyszedł zaskoczony Zayn.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Co się stało? Gdzie Harry? Czemu wyszedł? - pytał zaciekawiony dwudziestolatek na co odpowiedziałem mu tylko wzruszeniem ramionami i głośnym westchnieniem. Z Loczkiem działo się coś dziwnego, a co to było, nie wiedział nikt oprócz jego samego. Nie wiedziałem też gdzie się udał. Mimo wszystko jednak nie sądziłem, że mógłby zrobić coś głupiego. Bo przecież chyba nie zerwał z Angelą. A przynajmniej tak mi się wydawało.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div style="background-color: white; color: #49424a; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 15px; line-height: 21px;">
__________________________________________</div>
<div>
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nareszcie po całodziennym marudzeniu o tym, że nie chce mi się jej przepisywać, dodaję na bloga rozdział drugi, który dedykuję na urodziny <a href="https://twitter.com/dancewiththefox" target="_blank">Ance </a>, która dziś mnie zmotywowała do pośpieszenia się z tym pisząc mi, że moje opowiadanie wcale nie jest takie marne jak twierdzę. Przepisując myślałam, że ostatecznie wyjdzie słabo, ale jakoś udało mi się jednak uratować dwójkę przed całkowitą beznadziejnością i wyszła nawet dobra. Od razu mówię, że to chyba najnudniejszy rozdział z tych które na razie napisałam (jestem w połowie tworzenia dziewiątki), z następnym akcja powinna się już nieco rozwinąć. Chociaż w sumie z następnego rozdziału też nie jestem zadowolona i chyba nie zdołam go uratować, no ale jeśli mi się nie uda to zaraz po nim dostaniecie kolejny, bo z tego co znam siebie, nie będę mogła na niego patrzeć zbyt długo na głównej stronie bloga. Następny rozdział dodam gdzieś w sobotę lub niedzielę. Na sam koniec chciałabym podziękować Wam za 18 komentarzy pod prologiem i 12 komentarzy pod pierwszym rozdziałem, ponieważ bardzo motywują mnie one do pisania kolejnych części. Nie zapomnijcie jednak tym razem o zostawieniu komentarza i wyrażeniu swojej opinii. ;)</div>
dissentirehttp://www.blogger.com/profile/18408912069929743528noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-8988013131107741183.post-29373253490005978692013-01-27T16:09:00.001+01:002013-02-07T21:47:01.125+01:00Rozdział 1: I’d tell you that I loved you before I ever knew you<div style="text-align: center;">
<i>*perspektywa Angeli*</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Nienawidzę pożegnań, a zwłaszcza tych odbywających się z Harrym, po których zawsze bardzo tęsknię i czekam do kolejnego weekendu, aby ponownie móc poczuć jego bliskość, a potem znów wrócić do domu i znów czekać do końca tygodnia. Tak właśnie wyglądało moje życie uczuciowe od kilku miesięcy - złożone było praktycznie z samych pożegnań. Siedząc w samolocie, na który o mało co się nie spóźniłam przez korki w drodze na lotnisko, a potem na nim przez dość długie rozstawanie się na kolejny tydzień z całą piątką chłopców, zastanawiałam się nad sensem mojego związku z Harrym. Tak, było między nami ogromne uczucie, być może zwane nawet miłością, ale czy naprawdę byliśmy szczęśliwi ukrywając się przed całym światem? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Fakt, Loczek zawsze powtarzał, że nie ma nic przeciwko temu, ale jednak prawda była taka, że on zawsze popierał moje zdanie i godził się na to wszystko co postanowiłam, nawet wtedy gdy coś mu się nie podobało ani nie pasowało. To pierwszy taki chłopak, którego spotkałam w swoim życiu, robiący tak dużo dla swojej dziewczyny. Na dodatek był to mój chłopak, który był we mnie zakochany po uszy, a ja czasami to trochę wykorzystywałam czego przykładem było moje postanowienie o ukrywaniu naszego związku, które było chyba najbardziej egoistyczną decyzją w całym moim życiu. A Harry tak po prostu się na nie zgodził. Chciałam chronić swój "interes", nieświadomie powodując tym, że jest on przez to nieszczęśliwy. Jednak niedawno dowiedziałam się, że go to wszystko męczy. Niestety jednak wolał się do tego nie przyznawać, bo wiedział, że będzie tak dla nas obydwojga lepiej. Jednak tu nie było "nas", byłam tylko "ja" raniąca serce najcudowniejszego chłopaka na świecie tylko dlatego, że panicznie bałam się swojej popularności po naszym ujawnieniu się. W takich chwilach dochodziło do mnie, że naprawdę na niego nie zasługiwałam, był dla mnie zdecydowanie za dobry. Najgorsze w tym wszystkim jednak było to, że zły humor Harry'ego spowodowany całą sytuacją mogłam poprawić tylko ja - osoba, która widziała się z nim niecałe dwa dni w tygodniu o ile w ogóle, bo czasem miałam na tyle nauki w szkole, że byłam zmuszona zostać w domu. A dziś, gdy Harry chciał się zbuntować przeciwko mnie i powiedzieć całemu światu prawdę, po prostu mu nie pozwoliłam. W tej chwili chyba również chciałam, aby wreszcie skończył się ten cały cyrk, żebyśmy wreszcie byli normalną parą, która będzie mogła publicznie chodzić ze sobą na randki, trzymać się za ręce, przytulać i całować. Ale po prostu nie potrafiłam zareagować inaczej. Bałam się tego co nadeszłoby po naszym ujawnieniu się. Nie chodzi mi tu o to co pisałyby media, co myślałyby Directioners. Dręczyły mnie obawy o to, jak zareagowałoby na tą sprawę moje najbliższe otoczenie - przyjaciele, koleżanki, no może koledzy którzy jakoś w sumie nigdy nie byli zainteresowani moją osobą, ogółem cała szkoła. Nagle każdy przechodzień na ulicy zwracałby na mnie uwagę. A wszystko to, tylko dlatego że jestem dziewczyną Harry'ego Stylesa z One Direction, z którym poznałam się w tak zwykły i nawet może nudny sposób, który za każdym razem, gdy wraca do mojej pamięci, wywołuje szczery uśmiech na mojej twarzy..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Był trzeci dzień mojej szkolnej wycieczki do Paryża. Na zegarze dochodziła szesnasta, a wszyscy byli już zmęczeni dzisiejszym zwiedzaniem miasta. Na szczęście jechaliśmy już w ostatnie miejsce, które mieliśmy dziś zobaczyć, a była nim Wieża Eiffla. Zawsze inspirowały mnie zdjęcia na których była widoczna, może głównie przez moją idiotyczną mentalność romantycznki, przez którą pokochałam Paryż będący miastem zakochanych. Choć widziałam go po raz pierwszy w życiu, czułam się tu jakbym należała w jakiś sposób do tego miejsca i znała go praktycznie od urodzenia. Zawsze uważałam to miejsce za niesamowite, wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju, stworzone tylko i wyłącznie dla takich osób jak ja, które dostrzegają piękno tego miasta.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Gdy nareszcie wysiedliśmy z autokaru, każdy z nas dość szybko mógł poczuć na własnej skórze ciepłe promienie majowego słońca, które wywoływały lekkie i dość nieprzyjemne dreszcze po wyjściu z chłodnego, klimatyzowanego pojazdu. Kiedy zmierzaliśmy do celu podziwiając wszystko dookoła, sięgnęłam po aparat do mojej torby, lecz ku mojemu zdziwieniu, nie mogłam go tam znaleźć. Po chwili szperania w niej, przypomniało mi się, że zostawiłam go przez przypadek na siedzeniu w autokarze. Postanowiłam więc zapytać się jednej z nauczycielek o to, czy mogę się po niego wrócić. Oczywiście kobieta od razu się na to zgodziła, a ja poszłam szybkim krokiem w stronę pojazdu. Na miejscu zastałam kierowcę przez co bez problemu mogłam wejść do autokaru. Gdy wzięłam aparat, od razu udałam się w drogę powrotną. Tym razem jednak idąc dużo wolniej, ponieważ miałam dość słabą kondycję i nieco się zmęczyłam idąc w tamtą stronę. Kiedy tak szłam, rozglądałam się we wszystkie strony bacznie obserwując otoczenie, by w razie potrzeby móc zrobić jakieś ciekawe zdjęcia. Nagle zauważyłam jakiegoś chłopaka, który siedział nieopodal mnie na ławce wyglądając na naprawdę smutnego i zdołowanego. Choć był nieco przygarbiony to śmiało mogłam stwierdzić, że jest wysoki, a przynajmniej dużo wyższy ode mnie. Był ubrany w białą koszulkę, czarne spodnie i białe Conversy, a na jego głowie znajdowała się burza loków. Gdy go tylko ujrzałam, od razu do mojej głowy wpadł szalony pomysł, aby do niego podejść i zagadać. W normalnych warunkach nie zrobiłabym tego, lecz byłam w Paryżu, półtorej tysiąca kilometrów od domu, gdzie nikt mnie nie znał oprócz kilkunastu znajomych ze szkoły, którzy przyjechali tu ze mną. Mimo jednak nie stali w tym miejscu tak jak ja wpatrująca się na smutnego, prawdopodobnie przystojnego kolesia, który mimo wszystko wyglądał na wiele starszego ode mnie. Miałam trochę ponad czternaście lat, a on wyglądał na jakieś osiemnaście. Gdy stanęłam na przeciwko ławki, nie wiedziałam jak zacząć rozmowę, ponieważ nigdy do nikogo nie zagadywałam jako pierwsza. Podczas kilkusekundowych rozmyśleń na temat tego co powiedzieć zauważyłam, że obok chłopaka na ławce leżały czarne Ray-Bany, a on sam chował twarz w swoich rękach. </i><br />
<i><br /></i>
<i>- Cześć - rzuciłam szybko po angielsku, lecz chyba zbyt cicho, ponieważ chłopak ani nie drgnął. Nie wiedziałam czy mnie ignorował czy nie usłyszał, ale postanowiłam przemówić do niego jeszcze raz. - </i><i>Em.. wszystko z tobą w porządku? - odezwałam się ponownie, lecz zrobiłam to głośniej niż wcześniej. </i><i>Chłopak tym razem na pewno usłyszał, bo po chwili zabrał swoje okulary.</i><br />
<i><br /></i>
-<i> Siadaj. - odpowiedział cicho.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Znałam skądś ten głos, lecz do głowy nie przychodził mi nikt kto tak brzmiał i miał takie urocze, kręcone włosy. Jedyną osobą z taką fryzurą jaką znałam, był siedemnastoletni sąsiad mojej przyjaciółki. Jednak szanse na to, że to jego spotkałam kompletnie zdołowanego i siedzącego na jakiejś ławce niedaleko Wieży Eiffla były zerowe. Po pierwsze: sąsiad Amandy nie miał takiego pięknego, zachrypniętego głosu. Po drugie: koleś nie mógł być w Paryżu, ponieważ jest rok szkolny. I w sumie nawet moja przyjaciółka w ostatnim sms'ie do mnie napisała, że widziała go dziś rano, co już kompletnie wykluczało, że to on mógł być tym chłopakiem. Mimo wszystko jednak posłusznie siadłam na ławce koło chłopaka. Wpatrywałam się w niego dobre kilka minut, dopóki w pewnej chwili nie podniósł głowy i uśmiechnął się do mnie w sposób wyraźnie wymuszony, a mnie.. Mnie po prostu zatkało. Momentalnie przypomniałam sobie skąd znam te włosy skąd znam ten głos i ubiór. Otóż znam go z gazet, telewizji, internetu, ponieważ koło mnie siedział nie kto jak inny jak.. Harry Styles z One Direction. Kochałam ten zespół całym sercem i nie wierzę, że nie poznałam jednego z jego członków, akurat tego który jest najbardziej charakterystyczny z całej piątki. Najlepsze z tego wszystkiego było to, że tak po prostu sobie do niego podeszłam pytając czy wszystko z nim dobrze, a teraz siedziałam całkowicie osłupiona patrząc się na niego i nie dowierzając w swoją głupotę i to co zrobiłam. Chłopaka chyba jednak rozśmieszyła moja reakcja, ponieważ cicho zachichotał, a na moich policzkach wyskoczyły rumieńce.</i><br />
<i><br /></i>
<i>- Zdziwiona? W sumie gdybyśmy mieli się zamienić rolami, pewnie moja reakcja byłaby gorsza. Pewnie bym zemdlał czy coś, na widok takiej ładnej dziewczyny. - powiedział i tym razem już się zaśmiał głośniej, nie zważając na to czy to zauważę czy nie, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć, ponieważ nie chciałam palnąć żadnego głupstwa przed kimś takim jak on. Chociaż moment. Czy on czasem nie śmiał się mówiąc, że jestem ładna? Boże, nawet mój własny idol żartuje sobie z mojego wyglądu dając mi we znaki, że jestem wyjątkowo brzydka. No chyba, że śmiał się z tego, że by zemdlał.. Kompletnie byłam zdezorientowana. Moje największe marzenie się spełniało, a ja czułam się jak jakaś wariatka i miałam ochotę umrzeć na miejscu.</i><br />
<i><br /></i>
<i>- Emm.. nie spodziewałam się, że mogę tu spotkać kogoś takiego jak ty.. Poza tym dlaczego siedziałeś tu sam taki smutny i zdołowany? - zapytałam, a gdy chłopak zaczął się namyślać i po chwili otworzył usta, aby mi odpowiedzieć, nagle speszona przerwałam mu jeszcze przed wydobyciem z siebie jakiegoś słowa - Boże, co ja wygaduję. Ty jesteś popularny na całym globie, a ja jestem tylko głupią fanką. Boże, jak mi teraz wstyd. Przecież cię nawet nie znam, pewnie nigdy nie poznam, widzę cię pewnie po raz ostatni w życiu. Boże, tak bardzo przepraszam. - powiedziałam na jednym wdechu, wstałam i gdy miałam już odejść, Loczek złapał mnie mocno za rękę, powstrzymując mnie przed ucieczką, a po mnie przeszły ciepłe i przyjemne dreszcze w odzewie na jego dotyk.</i><br />
<i><br /></i>
<i>- Ej, czekaj! Nic się nie stało, serio. Nawet cieszę się, że tak postąpiłaś, bo naprawdę przydałby mi się ktoś z kim mógłbym szczerze pogadać. - powiedział Brytyjczyk po czym się do mnie uśmiechnął po raz pierwszy tego dnia w tak piękny sposób, jakiego nie potrafiłabym nigdy opisać gdyby ktoś mnie o to poprosił. </i><i>- Może na początek naszej znajomości postawię ci lody? </i><br />
<i><br /></i>
Pamiętam, że po tym pytaniu poszliśmy na lody spędzając z Harrym bardzo miło całą resztę dnia, a gdy odwiózł mnie do hotelu, wszyscy moi znajomi jak i nauczyciele rzucili się na mnie przytulając mnie i mówiąc, że naprawdę się o mnie martwili. Na myśl o tych wszystkich wspomnieniach związanych z tą sytuacją zachichotałam, ponieważ nigdy nie myślałam, że ktokolwiek by się przejął gdybym się gdzieś zgubiła. W tamtej chwili czułam się naprawdę potrzebna. Niekoniecznie tym wszystkim ludziom, którzy się o mnie martwili. Czułam się potrzebna.. Harry'emu i po tylu miesiącach wciąż byłam, a z upływem każdego z nich uzależnialiśmy się od siebie coraz bardziej. Jednak dziś poczułam, że to wszystko zaczęło się powoli psuć, a ja nie wiedziałam co z tym zrobić.<br />
<br />
<br />
<div style="background-color: white; color: #49424a; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 15px; line-height: 21px;">
__________________________________________</div>
<div>
<br /></div>
<br />
<br />
No i mamy jedynkę, którą poprawiałam dziś chyba przez jakieś dwie godziny i wciąż niezbyt mi się ona podoba. W sumie tak samo jest ze wszystkimi rozdziałami aż do piątki. Aktualnie mam napisane sześć rozdziałów i połowę siódmego, co ciekawe mam też już napisany epilog. Haha, takie rzeczy tylko u mnie. Chociaż w sumie to całą akcję aż do samego końca mam zaplanowaną tylko jakoś ostatnio wywiała mi gdzieś wena i nie wiem zbytnio jak ubrać to wszystko we słowa wszystko co chcę zawrzeć w rozdziałach. Mam nadzieję, że jednak ten rozdział Wam się spodobał jak i to, że wplotłam w niego element wspomnień postaci (napisany kursywą), gdzie przedstawiłam zapoznanie się Harry'ego z Angelą. Jeżeli macie jakieś pytania, zadawajcie je tutaj w komentarzach, na<a href="https://twitter.com/remindmelove" target="_blank"> twitterze</a> lub na <a href="http://ask.fm/carrymehometonight" target="_blank">asku </a> I to chyba tyle z wiadomości ode mnie. Kolejny rozdział pojawi się za trzy dni, liczę na jakieś komentarze z Waszej strony, do napisania. :)</div>
dissentirehttp://www.blogger.com/profile/18408912069929743528noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-8988013131107741183.post-65415025236764374352013-01-25T17:32:00.000+01:002013-02-07T21:46:31.386+01:00Prolog: Hold me in the dark, just hold me close to your heart<div style="text-align: center;">
<i>*niedziela, perspektywa Harry'ego*</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Po wielu tygodniach bezustannej pracy, nareszcie miałem dziś choć trochę czasu tylko i wyłącznie dla siebie. Show-biznes był naprawdę wykańczający: ciągłe koncerty, wywiady, spotkania z fanami.. Zawsze brakowało mi czasu na cokolwiek co wiązałoby się z moim życiem prywatnym, do którego na dodatek wciskał się mangament ze swoimi chorymi pomysłami. Włączyłem laptopa, nie miałem nic innego do roboty, a jakby nie było, jako jedyny z zespołu zaniedbywałem fanów przez ciągły brak czasu. Gdy komputer już się uruchomił, otworzyłem okno przeglądarki po czym wpisałem adres twittera. Wszedłem w mentions, a w nich standardowo ujrzałem miliardy tweetów skierowanych do mojej osoby. Za każdym razem fani w nich, uświadamiali mi, że jestem piękny i cudowny pisząc mi również, że bardzo mnie kochają. Naprawdę nie wiem co oni we mnie widzieli, lecz mimo wszystko, ja również ich kochałem, byli dla mnie jak rodzina. Przeglądając mentions przed moimi oczami pojawiłly się wszystkie prośby o obserwowanie, podziękowania i różne komplementy. Naprawdę lubiłem to czytać, zawsze podnosiło mnie to na duchu. Czasem też trafiały się osoby, które mnie obrażały, ale w gronie wiadomości od fanów, te naprawdę były mało zauważalne. W mentions znaleźć mogłem też coś co naprawdę mnie bawiło - niektóre z dziewczyn mi się oświadczały. Może wydać się to komuś wredne, ale za każdym razem, gdy czytałem coś takiego po prostu chichotałem. Często również, po przejrzeniu zastanawiałem się czy moje powodzenie wśród dziewczyn nie wynika tylko i wyłącznie z tego, że jestem sławny. Naprawdę nie zdziwiłbym się gdyby większość z nich - głównie tych piszących do mnie z prośbą o to, abym wziął z nimi ślub - nie zauważyłoby mnie nawet na ulicy, gdybym nie należał do One Direction. Bo naprawdę nie byłem kimś ani przystojnym, ani wyjątkowym pod względem charakteru. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie miałem dziś ochoty odpisywać na żadną z wiadomości, lecz gdy już miałem zamknąć okno przeglądarki, zauważyłem jeden z trendów - <i>Larry Shippers Still Believe</i>, na który natychmiast kliknąłem i zacząłem przeglądać tweety z nim związane. Zachciało mi się znowu śmiać. Czy te dziewczyny naprawdę nie mogę zrozumieć ja i Louis jesteśmy tylko przyjaciółmi? Chociaż.. nie. Nie mogą, bo w końcu to był mój pomysł, aby zrobić z nas parę gejów. A wszystko tylko po to by ukryć mój związek z pewną ważną dla mnie osobą, której po prostu nie chciałem psuć życia ujawniając to. Doskonale wiedziałem, że fanki zaczęłyby niszczyć jej życie z zazdrości o to, że to ona jest moją dziewczyną, a nie żadna z nich. Byłaby rozpoznawalna przez wszystkich, po prostu mogłaby zapomnieć o swoim dotychczasowym życiu, bo z pewnością paparazzi nie daliby jej żyć. Nie mogłem na to pozwolić, dlatego też musiałem ją chronić i to wszystko ukrywać. Te wszystkie rzeczy byłyby zbyt dużym obciążeniem dla zwykłej piętnastolatki. No właśnie, ludzie mieliby również problemy co do wieku dziewczyny, ponieważ była ode mnie o cztery lata młodsza. Ludzie od prawie samego początku mojej kariery z One Direction twierdzili, że wolę wiązać się ze starszymi kobietami, lecz było to jednym wielkim kłamstwem, które było wymyślone jak wszystkie inne przez mangament. Tak naprawdę nie miało to dla mnie znaczenia. Liczyło się tylko moje uczucie, nic poza tym. Tak właśnie było z Angelą. Kochałem ją, lecz nie za to jak wygląda, ile ma lat, ile ma pieniędzy. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kochałem ją za to jaka jest. Co prawda była faktycznie bardzo ładna, ale dla mnie liczył się jej charakter i zachowanie. Nigdy nie przepadałem za dziewczynami, które dużo mówiły, lecz gadulstwo tej dziewczyny było akurat wyjątkowo urocze. Ciągle się uśmiechała, zawsze gdy miałem doła lub po prostu tylko zły humor, zarażała mnie swoim dobrym samopoczuciem i optymizmem. Jednak o uczuciu, które kłębiło się między nami wiedziała tylko reszta chłopaków z zespołu. Mangament myślał, że jest ona tylko naszą przyjaciółką, a tak naprawdę, ja i Louis jesteśmy w związku, który chcieli unicestwić, a teraz tylko zatuszować podczas umawiania mnie na randki z różnymi dziewczynami, a Louisa wiążąc z Eleanor, której płacili za udawanie tej wielkiej miłości do grobowej deski wobec niego i całowanie się przed kamerami. Cała reszta świata, nie wiedziała nawet o istnieniu Angeli, wierzyli w to co mówił mangament. Co prawda była też część "wyzwoleńców" nazywana Larry Shippers, która wierzyła w mój związek z Louisem i mimo tego, że byli najbliżej poznania prawdy, wciąż byli w błędzie. Czasem całe to udawanie i ukrywanie się było naprawdę męczące. Wiedziałem, że kiedyś będę musiał powiedzieć wszystkim prawdę, ale nie mogłem tego zrobić, a przynajmniej nie teraz. Potrafiłem wytrzymać na tych wszystkich pseudo randkach z dziewczynami, którym płacił Modest, mogłem wytrzymać też to, że moje prawdziwe randki, te z Angelą nie wykraczały poza miejsca takie jak mój dom, hotel w którym się zatrzymywała czy jakieś inne miejsca, gdzie nikt poza nami nie mógł nas zobaczyć. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jednak czytając wszystkie tweety przy owym trendzie, przy jednym z nich nagle coś we mnie pękło. Były w nim zawarte moje zdjęcia z Louisem, gdy wychodziliśmy razem z restauracji, a przy nich znajdował się podpis:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Nie rozumiem dlaczego oni to ukrywają, przecież są tacy słodcy. Czekam aż się ujawnią. #LarryIsReal Larry Shippers Still Believe </i><i><3 </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Momentalnie ścisnęło mnie w żołądku. Przypomniałem sobie wydarzenia z zeszłego tygodnia, z którego właśnie pochodziły te zdjęcia. Byłem wtedy z Angelą i Louisem w jednej z londyńskich restauracji. Miałem wtedy już dość siedzenia w domu, chciałem gdzieś wyjść. Na szczęście Louis zaproponował naszej dwójce, że może pójść z nami gdzieś, aby nie wyglądało to na randkę, a tylko na przyjacielskie spotkanie. Jednak popełniliśmy błąd wypuszczając samą Angelę z restauracji jako pierwszą, ponieważ gdy po jakimś czasie razem z Louisem wyszliśmy z budynku, okrążyli nas paparazzi biorąc nasz wieczór nie za randkę Harry'ego i Angeli tylko randkę Harry'ego i Louisa. Postanowiłem odpisać coś, co wreszcie skończy te ich głupie domyślenia, które nagle zaczęły mnie wkurzać. Nie liczyło się dla mnie czy dowiedzą się o moim związku z Angelą, liczyło się to by przestali w końcu robić ze mnie geja. Chwilę pomyślałem, a chwilę po tym w polu odpowiedzi pojawiło się:</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Odpuśćcie sobie i nie niszczcie mojego związku z moją DZIEWCZYNĄ. Uwaga - Louis nie jest dziewczyną! xx</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy miałem już wysłać tego tweeta, sparaliżowało mnie. Poczułem czyjś ciepły oddech na swojej szyi. Doskonale wiedziałem kim jest ten "ktoś", tylko jedna osoba mogła pachnieć różami, dokładnie tak zawsze wyobrażałem sobie zapach anioła i w tym wypadku był to zapach mojego własnego, osobistego anioła bez którego nie potrafiłbym przeżyć choćby jednego dnia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie rób tego Hazza.. - szepnęła mi do ucha Angela, a po mnie niespodziewanie przeszły tak znajome mi ciepłe i wyjątkowo przyjemne dreszcze. Dla tego głosu, w ogóle dla nie całej, skłonny byłbym zrobić wszystko. Pośpiesznie zamknąłem okno przeglądarki przymykając pokrywę laptopa. Po zdjęciu go z kolan, zapytałem:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Skąd się tu wzięłaś? Miałaś przecież robić zakupy przed powrotem do Polski.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak, moja dziewczyna nie była Brytyjką, lecz Polką. Mimo wszystko bardzo dobrze mówiła po angielsku, więc nie przeszkadzało mi to, że jest innej narodowości. Nawet podobało mi się to. Coś naprawdę fajnego, co mnie kręciło, było w chodzeniu z kimś kto ma całkiem inne tradycje, przeszłość, mieszka półtorej tysiąca kilometrów od ciebie i choćby nawet, fajne było to, że ta osoba mówiła w innym języku niż ty, który brzmiał dla mnie bardziej niezrozumiale niż chiński.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie mogłam znaleźć w sklepach nic ciekawego, więc wróciłam wcześniej. - powiedziała dziewczyna.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Mhm.. - mruknąłem. - Nie słyszałem jak weszłaś. O której masz samolot?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- O 18. - odpowiedziała blondynka, a gdy spojrzała na zegar, dodała - Już późno, muszę iść się spakować, bo się spóźnię.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Chwilę po tym wyszła z pokoju, a ja włączyłem telewizor w poszukiwaniu jakiegoś dobrego filmu na rozluźnienie i oddalenie swoich myśli od wydarzenia z dzisiejszego dnia. Naprawdę byłem wkurzony. A wszystko przez Larry Shippers.. Boże, co się ze mną działo? Przecież nigdy wcześniej mi one nie przeszkadzały, nawet je lubiłem. To chyba kolejny dowód na to, że byłem już przemęczony ciągłą pracą i musiałem choć trochę odpocząć od tego wszystkiego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
__________________________________________</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No i macie obiecany prolog. Na początku myślałam, że jest dużo dłuższy, a tu się okazuje, że jest dość krótki. No ale jak na pierwszy raz powinno Wam wystarczyć. Co do imienia bohaterki to fajnie by było gdybyście nie kojarzyli jej ze mną, ponieważ oprócz jej kilku cech o których dowiedzieliście się już teraz lub dopiero się dowiecie czytając całe opowiadanie, nie łączy mnie z nią nic, więc jeśli moglibyście, nie przypisujcie mojej realnej osobie opisów bohaterki ani słów przez nią wypowiedzianych, bo jest to tylko czysta fikcja literacka. Na razie mam napisane w moim zeszycie z opowiadaniem jakieś siedem rozdziałów, więc częstotliwość ich dodawania zależy tylko od Was. Jeśli ktoś czeka na nowy rozdział, automatycznie umawiam się z nim na zasadę CZYTASZ = KOMENTUJESZ, ponieważ naprawdę chciałabym wiedzieć czy mam dla kogo pisać i czy to co robię, faktycznie jest takie beznadziejne jak myślę. Jeżeli znajdziecie jakieś błędy - interpunkcyjne, ortograficzne czy językowe, śmiało piszcie, a je poprawię w miarę możliwości. No więc do napisania. :D</div>
dissentirehttp://www.blogger.com/profile/18408912069929743528noreply@blogger.com18